sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 8. ♥


Perspektywa Louis'a.
Wiedziałem, że tak się to skończy. Wiedziałem, że jeszcze przez niego będzie cierpieć. Wchodząc z Liam'em do jej pokoju zauważyłem ją całą roztrzęsioną leżącą na łóżku.
 - Mówiłam, że macie dać mi spokój!! - Krzyknęła.
 - Och.. Sami nie przejmuj się nim, nie był ciebie wart. - Próbowałem ją pocieszyć więc podszedłem do niej aby ją przytulić. 
 - Spierdalaj! Za kogo ty się uważasz?. Teraz wielki przyjaciel, a niecały rok temu ty zrobiłeś dokładnie to samo.! - „Sprzedała” mi mocnego liścia i znów zatopiła swoją twarz w poduszce. 
 - Chyba będzie lepiej jeżeli pójdziesz Lou. - Liam posłał mi znaczące spojrzenie. 
Wyszedłem bez słowa przemyślając słowa Sam, które po raz kolejny wywołały ból w moim sercu. 


Perspektywa Liam'a.
Nie wiedziałem w jaki sposób mógłbym podnieść siostrę na duchu.
 - Sami nie masz się czego martwić. Jeżeli zrobił to teraz to później również by to zrobił. Teraz masz przynajmniej pewność, że nie była to prawdziwa miłość.
 - Wiem Liam, wiem.. ale to i tak boli. Nie dość, że mój związek się rozpadł to jeszcze zespół jest zagrożony tym samym. Louis i Zayn nie tolerują się, a to wszystko przeze mnie. Nie potrzebie mnie z nimi poznawałeś, mogłam mieszkać w małym miasteczku ale nie oczywiście postanowiłam z wami zamieszkać...
 - Nie mów tak, przecież to nie twoja wina. 
 - Nie Liam to jest moja wina i wiesz nic tu po mnie, już dosyć skomplikowałam wam życie. Jutro wylatuję do rodziców, kupiłam pierwszy lepszy bilet. 
 - Daj spokój, a co z Gemmą? Ucieszy się na twój widok.
 - Powiesz, że musiałam wyjechać. A zresztą jak ty sobie to wyobrażasz? Mam mieszkać z Zayn'em pod jednym dachem? Nie dzięki, odpuszczę sobie.
 - Jak uważasz ale wiedz, że w każdej chwili możesz do nas wrócić. - Mocno ją przytuliłem i zostawiłem samą.  
Zmierzając do kuchni dało się już słyszeć kłótnie. Oczywiście Louis i Zayn wyzywali się już od najgorszych, a loczek i Niall próbowali ich jakoś uspokoić jednak nie wychodziło im to najlepiej.
 - Liam powiedz im coś! - Niall krzyczał w moją stronę.
Daddy Direction musiał wkroczyć do akcji więc zacząłem się na nich drzeć i wymachiwać nerwowo rękoma. 
 - Louis przestań to i tak ci nic nie da, a ty Zayn jak mogłeś jej to zrobić?! Ona cię kochała. 
 - Chyba nie tylko mnie. - Popatrzył znacząco na Louis'a, który zrobił oczy jak spodki.
Wszyscy ucichli.
 - Idę się przejść. - Oznajmił Zayn i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
 - No świetnie, mam nadzieję, że jakoś poprawicie relacje między sobą, bo jak tak dalej będzie to zespół za długo nie pociągnie. - Niall poważnie spojrzał na Louis'a.
 - To co robimy? - Zapytał Harry zmieniając temat.
 - Może pogramy na konsoli? - Zaproponował Louis.
 - OK. - Odpowiedzieli równocześnie blondas i loczek.
 - A ty Liam? - Louis spojrzał na mnie pytająco.
 - Ja nie mam ochoty, pójdę jeszcze sprawdzić co u Sam. - Odpowiedziałem i ruszyłem w stronę jej pokoju.




Perspektywa Zayn'a.
Udałem się w stronę pobliskiego parku, zarzuciłem kaptur na głowę i zapaliłem fajkę. Strasznie zdenerwowało mnie to, że wszyscy na mnie naskakują. Może nie darzyłem Sam do końca prawdziwą miłością, ale w jakiś sposób mi na niej zależało. Wiem, że to co powiedziałem mogło ją zranić ale mnie też bolało to, że nigdy nie wyrzuciła Lou z pamięci i serca. Po prostu byłem zazdrosny i tak umiem się do tego przyznać przed samym sobą. Każda wymiana wzroku Samanty i Louis'a, każde zdania wypowiedziane w swoim kierunku na swój sposób sprawiały mi ból. Jednak sam tego nie zauważałem, aż do teraz..
 - Czy ja naprawdę ją kocham i kochałem? - Zadałem sobie pytanie w myślach. Jednak odpowiedź na nie nie była taka prosta, jednak po dłuższej chwili doszedłem do wniosku, że to nie była prawdziwa miłość. Ja potraktowałem ją trochę jak zabawkę, którą się bawiłem gdy miałem na to ochotę. Lecz muszę przyznać, że czasami były takie momenty gdy po mym ciele przechodził miły dreszcz, a w brzuchu latały mi motyle, lecz to uczucie nie pojawiało się za często. Jeżeli chodzi o Samantę to wydaje mi się, że byłem tylko pocieszeniem po Louis'ie, pocieszeniem przez które mogła o nim zapomnieć. Tak teraz to zrozumiałem, że to było tylko zauroczenie, przygoda. Wiedziałem, że nie popełniłem błędu zrywając z nią, bo i tak nasz związek prędzej czy później by się rozpadł. Wypalając ostatniego papierosa postanowiłem wrócić do domu, gdyż robiło się ciemno, a ja nie znałem jeszcze dokładnie rodzinnego miasta Hazzy.




Perspektywa Liam'a.
Stojąc w drzwiach moim oczom ukazała się Sami klęcząca nad walizką i pakująca swoje rzeczy, które jeszcze parę godzin temu układała w szufladach. 
 - Kiedy masz zamiar wyjechać? - Usiadłem obok niej.
 - Dzisiaj w nocy. Właśnie nikomu ani słówka gdzie wyjeżdżam.
 - Dobrze.. - Pokiwałem potakująco głową.
 - Mam jeszcze do ciebie małą prośbę, mógłbyś zawieźć mnie na lotnisko?
 - Jasne, ale na pewno wiesz co robisz?
 - Tak wiem, jestem już dużą dziewczynką. Nie musisz się o mnie matrwić. - Posłałam mi delikatny uśmiech i wróciła do dalszego pakowania. 
 - To o której mam być gotowy?
 - O 5.00 mam wylot więc byś musiał być już gotowy ok. 3.30
 - OK, to będę czekał na dole. - Potwierdziłem i ruszyłem w stronę drzwi. 
 - Tylko pamiętaj nikomu ani słowa.
 - Przecież wiesz, że potrafię dotrzymać tajemnicy. Nie masz się czym martwić ale chyba wiesz, że prędzej czy później wszyscy się zorientują, że cię nie ma.
 - Takk..
Spojrzałem na nią ostatni raz i wyszedłem z jej pokoju.






______________________________________
Wiem, że rozdział jest totalnie do dupy i krótki ale to tylko dlatego, że kolejny będzie dłuższy niż te dotychczas. ; ]]
Dziękuję za tyle wejść i komentarzy. Jesteście najlepsi ♥.
Może macie jakieś fajne pomysły na dalsze potoczenie się tej historii? Jeżeli tak to śmiało pisać w komentarzach ; DD.
Jeszcze raz dziękuję. Do następnego. ♥

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 7. ♥


Kiedy dojechaliśmy do rodzinnego miasta Hazzy pokierowaliśmy się w stronę szpitala, w którym przebywała Gemma. Wchodząc tam ujrzeliśmy mamę Harrego, loczek od razu pobiegł w jej stronę i z całych sił wyściskał. My również przywitaliśmy się z nią, usiedliśmy na krzesłach i zaczęliśmy wypytywać się jak doszło do wypadku. Okazało się, że kiedy Gemma jechała z miasta do domu jakiś mężczyzna wjechał z poprzecznej ulicy na czerwonym świetle tym samym uderzając w jej samochód. Chłopakowi nic się nie stało ale nawet nie pofatygował się aby sprawdzić czy nikt inny na tym nie ucierpiał. Po prostu zbiegł z miejsca wypadku. Wczoraj policja znalazła go, postawili mu zarzuty i wyznaczyli karę grzywny. 
 - A co z Gemmą mamo? - Harry zaczął się niecierpliwić.
 - Jej stan jest ciężki, lecz z dnia na dzień się poprawia. Ma złamaną nogę oraz obojczyk, a teraz trzymają ją w śpiączce ale już jutro będą ją budzić więc się z nią przywitacie. - Pani Styles posłała nam delikatny uśmiech co odwzajemniłam wraz zresztą zespołu. - A co u was słychać?
 - A dobrze, wszystko po staremu. Teraz mamy miesiąc wolnego więc leniuchujemy. - Wyjaśnił Harry. 
 - A kiedy zaczynacie koncertowanie?
 - W trasę wyruszamy już za 9 dni, więc tutaj będziemy tylko do poniedziałku. 
 - Może chodźmy do domu i tak dzisiaj jej nie zobaczymy. - Mama Harrego kiwnęła w stronę sali na której leżała Gemma. 
 - OK, bo akurat zgłodniałem. - Nasz blondynek zaczął masować się po brzuszku.
 - Niall, a ty znowu o jedzeniu. - Dałam mu kuksańca w bok na co wszyscy się zaśmiali.
 - Spokojnie, byłam na to przygotowana. Wczoraj zrobiłam dużą porcję lazanii. -  Puściła oczko do Horana. 
Kiedy tylko dojechaliśmy na miejsce Niall wparował jako pierwszy do kuchni i zasiadł do stołu. 
 - A może byś tak najpierw nakrył do stołu leniuchu.!! - Liam uprzedził blondasa, który posłusznie wstał i wraz z panią Styles zaczął szykować stół do posiłku. 
 - Po obiedzie wszyscy ruszyli na górę aby rozpakować swoje rzeczy. Musiałam mieć pokój z Zayn'em ale w ostateczności wykłóciłam się z chłopcami, że sama zajmę pokój Gemmy, Louis oczywiście z Harrym w jego starym pokoju, Niall i Liam w gościnnym, a Zayn..., Zayn'owi przypadł strych.
Chowając już swoje rzeczy do szuflad do pokoju wparował Zayn ze swoją walizką.
 - Sami błagam nie karz mi tam spać, tam jest pełno pajęczyn. Obiecuję, że będę grzeczny. - Widząc jego błagalny wzrok w końcu uległam.
 - Dobra ale tylko na jedną noc, potem pójdziesz przenocować u chłopaków. - Odpowiedziałam oschle.
 - Co ci odbiło? Jeszcze wczoraj było tak pięknie, a nagle jakieś sceny odstawiasz. - Zaczął się na mnie wydzierać.
 - Daj mi spokój już ci mówiłam, że nie mam dzisiaj humoru.
 - Taa.. lepszego wytłumaczenia znaleźć nie mogłaś. 
Nie chcąc dalej prowadzić tej bezsensownej rozmowy, a raczej kłótni wyszłam z pokoju trzaskają drzwiami. Udałam się do pokoju Liam'a gdyż chciałam zaczerpnąć u niego rady.
 - Hej. - Przywitałam się z nim i blondasem. - Niall mógłbyś nas na chwilkę zostawić samych? - Spojrzałam na niebieskookiego. 
 - Spoko. - Wziął kanapkę w rękę i udał się w nieznanym nam kierunku. 
 - A więc o co chodzi? - Liam poklepał miejsce obok siebie na łóżku dając znak abym usiadła. Zajęłam miejsce obok brata i zaczęłam..
 - A więc tak sobie pomyślałam czy nie zrobić sobie przerwy od Zayn'a..? No wiesz taki kilkudniowy odpoczynek.
 - No to zależy od ciebie ale wątpię aby mu się to spodobało. Jak kocha to poczeka, co nie? - Delikatnie uśmiechnęłam się w moją stronę.
 - No niby tak mówią.
 - Jeżeli uważasz to za ostateczne rozwiązanie ta tak zrób. - Przytulił mnie i zaczął pocierać ręką po plecach. 
 - Dziękuję ci za wsparcie. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego brata. - Pocałowałam go w policzek i poszłam do łazienki aby załatwić potrzeby fizjologiczne. 
Cały dzień spędziliśmy w towarzystwie mamy i ojczyma Hazzy oglądając telewizję i wspominając dawne czasy. Kiedy zrobiło się już późno poszłam na górę, wzięłam prysznic i przebrałam się w koszulę nocną. Siedziałam z laptopem na kolanach przeglądając stronki do czasu kiedy do pokoju wszedł Zayn. 
 - Jeszcze nie śpisz? - Zapytał.
 - Nie, chciałabym z tobą jeszcze porozmawiać. - Spojrzałam na niego spode łba i zamknęłam laptopa.
 - No to mów. - Usiadł obok mnie.
 - Chciałam porozmawiać o nas... myślę, że powinniśmy zrobić sobie przerwę, no wiesz odpocząć od siebie. - Zayn dziwnie na mnie spojrzał.
 - Czyli tak po prostu chcesz to zakończyć?!!
 - Nie Zayn! Ja chcę po prostu sobie to wszystko przemyśleć. Odpocząć na chwilę. 
 - A ile twoim zdaniem powinna trwać ta chwila? - Delikatnie podniósł głos.
 - Nie wiem, tydzień.., może miesiąc... - Spojrzałam na niego niepewnie. 
 - Jak ty sobie to wyobrażasz?!! Może po prostu to skończmy. 
 - Nie, Zayn ja nie chciałam aby tak wyszło!! Dajmy sobie czas. - Zaczęłam wykrzykiwać przez łzy.
 - Przykro mi ale ja tak nie potrafię. To koniec. - Jego odpowiedź „zwaliłam mnie z nóg”. Myślałam, że zrozumie, a on tak po prostu mnie zostawił. ?Nie zależało mu na mnie! Kiedy już zmierzał w stronę wyjścia zaczęłam się drzeć przez łzy w jego stronę. 
 - Zayn proszę nie. Nie kończmy tego! - Lecz on mnie zignorował i wyszedł. Z rykiem rzuciłam się na łóżko, nie mogłam zrozumieć jak on mógł mnie tak potraktować. Nie potrzebnie zaczynałam tą rozmowę. Czułam się okropnie, kolejny raz moje serce było złamane. Mimo że otaczało mnie tylu ludzi czułam się strasznie samotna.




Perspektywa Niall'a.
Wchodząc po schodach z nową porcją kanapek usłyszałem płacz, najprawdopodobniej Sam. Postanowiłem, że pójdę sprawdzić czy wszystko OK. Zapukałem w drzwi ale nie słysząc żadnej reakcji nacisnąłem klamkę. 
 - Coś się stało? - Zapytałem niepewnie, ona tylko zerknęła w moją stronę i zaczęła krzyczeć.
 - Wyjdź! Wynoś się! - Słysząc to aż otwarłem buzię ze zdziwienia, Samanta nigdy w taki sposób do nikogo się nie zwracała. Usłuchałem jej prośby jeżeli można to tak nazwać i ruszyłem w stronę pokoju, w którym byli chłopcy po cichu zamykając za sobą drzwi. 
 - Wiecie może co z Sam? Coś niezbyt dobrze wygląda, nie wspominając już o humorze. - Spytałem chłopaków, a następnie spojrzałem na Zayn'a, który zaczął gorączkowo pocierać dłonią o dłoń. 
 - Coś ty jej zrobił?! - Louis uniósł się na Zayn'a.
 - Zerwałeś z nią? - Dodał Harry. 
 - Może tak, może nie.. - Odpowiedział obojętnie i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Spojrzeliśmy wszyscy po sobie, a po chwili Lou i Liam również wyszli z pokoju aby sprawdzić co u Sami.






____________________________________
Mo to jest 7 rozdział.
Dedykuję go:
~ mojej kochanej Asi ; **, która podsuwa mi nowe pomysły do kolejnych rozdziałów. (http://1dtutajjestmoje.blogspot.com) <-- Jej blog ; ]]
~oraz Nikoli i Marice, które zaciekle czytają moje opowiadanie, nie wspominając już o "wyciąganiu" najlepszych tekstów z opowiadania i komentowania ich w miejscach publicznych. Zobaczycie jeszcze kiedyś się odpłacę. ; DD
Kolejny rozdział za ok. tydzień, nie wiem dokładnie. To zależy od was czy będziecie pięknie komentować ; ]].
Jeszcze raz dziękuję za tyle wejść i pozytywnych komentarzy.
Kocham was!! ♥♥
Do następnego.


czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział 6. ♥


Włóczyliśmy się po lasku i darliśmy imię Harrego, ale nie dostawaliśmy żadnego odzewu. Już pomału zapadał zmrok więc odruchowo złapałam Louisa za rękę. Widziałam jak na jego twarzy z tego powodu pojawił się uśmiech, ale to zignorowałam. W pewnym momencie usłyszałam czyjeś kroki zbliżające się w naszą stronę więc obróciłam się, a przede mną wyskoczył Hazza krzycząc jak seryjny zabójca i śmiejąc się.
 - Żałuj, że nie widziałaś swojej miny. - Harry pokładał się ze śmiechu.
 - Ty durniu na łeb ci już padło?!! - Zaczęłam się na niego drzeć i obkładać pięściami, ale on się z tego powodu jeszcze bardziej zaczął się śmiać.
 - Dobra skończcie już te wygłupy i wracajmy do domu. Liam na pewno już się o ciebie martwi. - Powiedział Lou patrząc w moją stronę.
 - Od kiedy ty taki troskliwy, nie poznaję cię stary.
 - Nie zaczynaj Hazza. 
 - Oj.. nie denerwuj się kocie!.
 - Ależ ja się nie denerwuję, ja tylko chcę odprowadzić Sami do domu. Jakbyś nie pamiętał jeszcze dwa dni temu leżała w szpitalu. 
 - OK Romeo, idziemy. - Wzięli mnie pod ręce i ruszyliśmy w stronę domu.
Idąc jeszcze zdążyłam potknąć się o chodnik, ale Louis w ostatniej chwycił mnie za rękę i uratował od zdarcia kolan.
 - Hahha...  nawet na prostym chodniku masz okazję do zabicia się. - Chłopcy zaczęli się ze mnie nabijać.
 - Już przestańcie, raz się potknęłam, a wy robicie ze mnie jakąś niezdarę.
 - Zawsze byłaś małą gapcią. - Zaśmiał się Tommo i pocałował mnie w policzek. Ja wypaliłam tylko buraka, a Harry dziwnie nas zmierzył.
Kiedy dotarliśmy pod dom w drzwiach przywitał nas Zayn, który złapał mnie w objęcia i zaczął namiętnie całować. Na 100% zrobił to aby wzbudzić w Lou zazdrość i najwidoczniej mu wyszło, bo chłopak bez słowa udał się do salonu i usiadł na kanapie obok Liam'a i Niall'a.
 - Stary gdzie cię poniosło. - Dopytywał się żarłok opluwając przy tym Louis'a, gdyż miał on buzię wypchaną kanapką. 
 - Fuuu... mama nie uczyła cię, że nie gada się z pełną buzią?!! - Boo Bear zaczął wycierać twarz o koszulkę Niall'a pozostawiając na niej plamę. - Masz za swoje, może to cię oduczy złych manier.
 - Mogłeś to sobie odpuścić, wiesz jak lubię tą bluzkę. - Blondyn zrobił smutną mordkę.
 - A właśnie, że nie mogłem. - Od razu pomyślałam sobie, że nasz dziecinny Louis'ek powrócił. 
 - Może skończycie już te swoje dziecinne wygłupy i wreszcie zasiądziecie przed telewizorem. 
 - Och bracie, a jaki film masz do zaoferowania.? - Zapytałam choć wiedziałam, że mogłam się spodziewać...
 - Toy Story 3. - Krzyknął i zaczął cieszyć się jak małe dziecko.
 - Znowu..?? - jęknęliśmy wszyscy.
 - Proszę, bo inaczej nie zasnę..
 - Dobra niech ci już będzie. - Uległam, a Liam skoczył w stronę telewizora niczym ninja. Pomyślałam, że mój braciszek już nigdy nie wyrośnie z tej bajki, no ale trudno i tak jest najbardziej odpowiedzialny z 1D. 
Zasiedliśmy na kanapie, od lewej: Niall, Harry, Zayn, ja, Liam i Louis. Zayn objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego. Widziałam, że Lou obserwuje nas ze smutną, ale i zarazem wściekłą miną. Zayn musiał to również zauważyć więc na przekór mu zaczął muskać moją szyję. Zaczęłam chichotać i delikatnie go łaskotać.
 - Możecie się uspokoić?! Ktoś tu próbuje oglądać! - Liam skarcił nas wzrokiem. 
 - Sorrki. - Posłałam mu niewidzialnego buziaka.
 - Jak już tak bardzo chcecie sobie pookazywać czułości to na górę, a nie przy wszystkich. - Oczywiście Hazza musiał dorzucić swoje 5 groszy. 
 - Dobra. - Uśmiechnął się Zayn i przerzucił mnie przez ramię. Próbowałam się wyrwać ale oczywiście nie miałam z nim szans. Widziałam jak Louis tylko przewrócił  oczami i powrócił do dalszego oglądania. 
Zayn zamknął drzwi na klucz i rzucił mnie na łóżko. Położył się na mnie i zaczął łapczywie całować. Po chwili zerwał ze mnie górną część garderoby i zaczął pieścić moje piersi. Pojękiwałam cicho, a Zayn zaczął schodzić w dół i ściągać mi spodnie. Po chwili po prostu to zrobiliśmy. 




Perspektywa Louis'a.
Siedziałem z chłopaki oglądając już chyba po raz setny tą durną bajkę. Ze złości strasznie ściskało mnie w gardle, ze złości do Zayn'a oczywiście.
 - Nasze młode małżeństwo chyba nieźle się zabawia. - Zaśmiał się Niall z wypchaną buzią popcornem. 
 - Taa.. miejmy nadzieję, że się zabespieczają, bo nie chciałbym zostać  teraz wujkiem.
 - Och Liam czemu?
Nie chcąc dalej słuchać ich durnej konwersacji jak zwykle pobiegłem do swojego pokoju. Ostatnio obrażałem się na wszystko i wszystkich niczym małe dziecko. Siedząc u siebie w pokoju miałem ochotę iść do pokoju Zayn'a i dać mu w pysk. Dla odstresowania poszedłem w stronę łazienki z zamiarem wzięcia gorącej kąpieli, lecz na korytarzu natknąłem się na Sam. Posłałem jej smutne spojrzenie i już otwarłem buzię aby jej wygarnąć ale stwierdziłem, że to i tak nie będzie miało większego sensu. Jeżeli chce się z nim bzykać to niech to robi, ja nie mam już na to sił, no to ciągłe patrzenia jaka z nich świetna para. Wkurwiony poszedłem do łazienki. Rozebrałem się i zanurzyłem w gorącej wodzie. Leżałem tak i myślałem, lecz z transu wyrwało mnie pukanie do drzwi.
 - Długo jeszcze będziesz tam siedział?! - Usłyszałem głos Zayn'a.
 - Tak się składa, że mamy dwie łazienki. - Odpowiedziałem z pogardą.
Usłyszałem tylko głośne westchnięcie i oddalające się kroki. Przetarłem rękoma twarz i znów zacząłem rozmyślać. Kiedy spostrzegłem się, że dochodzi już 1.00 wyszedłem z wanny i popędziłem do swojego pokoju. Na moim łóżku leżał Harry ze łzami w oczach.
 - Harry co jest? - Zapytałem siadając obok przyjaciela.
 - Chodzi o Gemme (siostra Harrego), miała wypadek. Jej stan jest ciężki. - Po jego policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
 - Ale jak to się stało?
 - Nie wiem mama tylko mnie poinformowała i nie mogła dłużej rozmawiać.
 - Nie martw się, wszystko będzie dobrze, jutro o tym porozmawiamy. I tak, możesz u mnie spać. - Uprzedziłem jego pytanie i puściłem oczko. 
 - Dzięki stary. - Weszliśmy pod kołdrę i po chwili zasnęliśmy. 


Perspektywa Samanty.
Rano obudziłam się w objęciach mojego księcia. Musiałam iść wykonać poranną toaletę więc pomału wyślizgnęłam się z jego objęć. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Załatwiłam się i przy okazji umyłam zęby. Kiedy wróciłam do pokoju przy otwartym oknie stał Zayn bez koszulki trzymając w ręku papierosa. Objęłam go od tyłu i mocno przytuliłam. On tylko wypalił papierosa do końca i usadził mnie na parapecie. Oplotłam wokół niego nogi i zaczęliśmy się namiętnie całować. Po chwili usłyszeliśmy jakieś niewyraźne krzyki i błyski światła. Odwracając się spostrzegłam paparazzi, którzy zaciekle pstrykali nam fotki. Zayn pokazał im tylko środkowy palec, a następnie zamknął okno. Zeszliśmy na dół na śniadanie, wszyscy siedzieli już na dole z przybitymi minami. 
 - Co wy tacy nie w humorze? - Rzuciłam na dzień dobry.
 - Gemma jest w szpitalu, miała wypadek. - Poinformował mnie Liam.
Zdziwiłam się i zdenerwowałam jego odpowiedzią.
 - No to na co czekamy, szykujmy się i jedźmy tam i tak nie mamy nic do roboty. - Spojrzałam się po nich. 
 - Tak to dobry pomysł, przynajmniej twoja mama będzie miała wsparcie. - Powiedział Liam i objął Harrego ramieniem.
 - Dobrze w takim razie zjemy śniadanie i zaczniemy się pakować. - Delikatnie uśmiechnął się nasz loczek i zaczął dalej jeść kanapkę.
Ja i Zayn poszliśmy w stronę kuchni by zrobić sobie płatki z mlekiem. Oczywiście mulat korzystając z każdej najmniejszej okazji czule całował i przytulał mnie. Kochałam te jego droczenie się. Siadając przy stole Louis ani razu na mnie nie spojrzał, jego wzrok cały czas utkwiony był w talerz. Ewidentnie coś go gryzło, ale było można przewidzieć co.
 Jak ustaliliśmy po śniadaniu wszyscy poszli pakować swoje torby. Wybrałam najlepsze rzeczy ale też dużo luźnych, bo wątpie abyśmy gdziekolwiek przebywali poza szpitalem i domem. Następnie poszłam do łazienki aby spakować kosmetyki. Kiedy weszłam był w niej Louis, który również się pakował.
 - Hej. - Przywitałam go i podeszłam do półki. On tylko kiwnął głową nawet na mnie nie spoglądając. Szczerze mówiąc bolało mnie to, nie wiem czemu ale ta jego obojętność sprawiała mi przykrość. - Czemu jesteś na mnie zły? - W końcu przerwałam tą ciszę.
 - A co mam skakać ze szczęścia patrząc jacy jesteście zakochani?! - Odpowiedział z sarkastycznym tonem. Jego odpowiedź zamknęła mi usta, myślałam że już się z tym pogodził i odpuścił sobie. Ale tak najwidoczniej nie było. Wziął swoje perfumy, dezodorant oraz maszynkę do golenia i wyszedł trzaskając drzwiami. Poczułam się strasznie, najpierw zrobiłam mu nadzieję tym pocałunkiem, a potem przespałam się  z Zayn'em.. Czułam jak dwulicowa zdzira. Usiadłam na wannie i zaczęłam płakać. Nagle do łazienki wszedł Liam.
 - Co jest siostra? - Objął mnie ramieniem. 
 - Jestem zwykłą szmatą! - Zaczęłam jeszcze bardziej ryczeć. 
 - Co ty wygadujesz? Nie mów tak.!
 - Bo ja kocham Zayn'a i wydaje mi się, że Louis'a również. Coraz bardziej za nim tęsknię, brakuje mi go. No i jeszcze wczoraj się pocałowaliśmy, a parę godzin później kochałam się z Zayn'em. Teraz nie jestem pewna już swoich uczuć. - Liam przytulił mnie mocno do siebie.
 - A czy na pewno kochasz Zayn'a, może tylko ci się tak wydaje? Może był tylko pocieszeniem po Louis'ie? - Jego odpowiedź trochę mnie zdziwiła. Chociaż może to co mówił było prawdą..., nie potrafiłam nawet tego ocenić, miałam straszny mętlik w głowie.
 - Zdaje mi się, że musisz zdecydować się na jednego, bo inaczej skrzywdzisz ich oboje i na koniec zostaniesz sama. 
 - Ale ja już sama nie wiem, nie umiem między nimi wybrać. - Rzuciłam mu się na szyję, on tylko czule mnie objął i głaskał po plecach. Po chwili do pomieszczenia wszedł Harry.
 - Nie chciałbym przeszkadzać ale musimy już się zbierać. 
 - Jasne już schodzimy. - Odpowiedział mu Liam i wstał pociągając mnie za rękę. Był moim młodszym bratem jednak wspierał mnie i pocieszał jak tylko mógł.
 Totalnie przybita spakowałam resztę rzeczy i zeszłam na dół. W naszym busie usiadłam na końcu przy oknie, chwilę później dosiadł się do mnie Zayn. Objął mnie ramieniem i już chciał mnie pocałować ale odepchnęłam go. 
 - Zayn proszę cię, nie teraz.
 - Co jest?
 - Po prostu nie mam teraz humoru.
 - Coś ostatnio bardzo często nie masz humoru. - Widziałam, że się obraził i odwrócił głowę w drugą stronę.
 Resztę drogi spędziłam w ciszy gapiąc się za widoki za oknem i słuchając piosenek na MP3.




______________________
No i jest szusteczka!! ; DD
Dziękuję bardzo za komentarze i tak wiele ciepłych słów. ♥
No i oczywiście za ponad 400 wejść.
Taka mała propozycja, zróbmy tak:
Im więcej komentarzy tym szybciej będą pojawiać się nowe rozdziały, no chyba, że nastąpi jakiś brak weny albo coś wypadnie ; ]]
Pozdrawiam i do zobaczenia ♥♥. ; **

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 5. ; DD ♥♥♥


Perspektywa Harrego.
Pomyślałem, że Lou musi być gdzieś w miejscu związanym z Sam. Jednak nie mając pojęcia o takich miejscach postanowiłem do niej zadzwonić.
 - I co znalazłeś go?. - Usłyszałem głos zdenerwowanej Sam.
 - Słuchaj jestem w parku i może wiedziałabyś w jakim miejscu mógłby być.
 - Niestety nie, poczekaj na mnie to zaraz przyjdę.!! - Zaczęła się wyrywać.
 - Nie mam mowy, musisz wypoczywać.
 - Ale ja już czuje się czuję dobrze. Harry ja czuję się odpowiedzialna w tej sytuacji za Lou, to wszystko moja wina. - Jej głos posmutniał jeszcze bardziej.
 - Nie, dopiero co wyszłaś ze szpitala, zostajesz w domu i koniec kropka.!! - Pogroziłem jej surowym głosem.
 - Dobra, ale postaraj się go znaleźć.
 - Obiecuję, będę się starał. Pa.
 - Pa. - Rozłączyłem się i ruszyłem w stronę miasta. Skoro nie było go w parku pewnie szwendał się gdzieś po sklepach. Jednak również go tam nie było. Nie mając innego wyjścia zrezygnowany wróciłem do domu. 
 - I co, jest.? - Zapytała Sami kiedy tylko przekroczyłem próg drzwi. 
 - Niestety nie, nigdzie go nie było. Może wróci na noc.. - Pocieszyłem ją.
 - Miejmy nadzieję. - Powiedziała smutno i położyła się na kanapie głową na kolanach Zayn'a.
Może to i dobrze, że go nie ma, mógłby nie znieść widoku zakochanych Sam i Zayn'a. Nie mając dalej sensu kolejny raz oglądać powtórek X Factra poszedłem spać. Jednak po pewnym czasie ze snu wybudził mnie koszmar. Śniło mi się, że Louis z rozpaczy skoczył z mostu. Miałem co do tego złe przeczucia, ale wiedziałem że Lou nigdy by tego nie zrobił. Za bardzo kochał naszą porąbaną rodzinkę aby nas zostawić. Ciekawy czy nasz Boo Bear wrócił na noc poszedłem do jego pokoju. Nie zdziwił mnie jednak widok pustego łóżka. Pomyślałam, że jutro czeka mnie kolejny dzień poszukiwań mojego przyjaciela. Zszedłem jeszcze na dół aby napić się soku i po chwili dalej leżałem już w moim łóżku. Następnego dnia obudziły mnie krzyki dochodzące z dołu. Niewyspany poszedłem sprawdzić co się dzieje.  Moim oczom ukazał się Zayn z Niall'em którzy toczyli zaciętą kłótnię, a Sam z Liam'em próbowali ich uspokoić. 
 - Co tu się do kurwy mać dzieje? Już nie można sobie spokojnie pospać?!
 - No bo Niall jak zwykle zjadł kurczaka na obiad.
Pomyślałem sobie cały nasz Niall i uśmiechnąłem się pod nosem. 
 - Moja wina, że zgłodniałem? 
 - Jak nie twoja to czyja?! - Zayn zrobił wściekłą minę.
 - No nie wiem. Dobra skończcie, skoczymy na obiad do Nado's i po sprawie. 
 - OK ale warunkiem, że stawiasz.
 - Dobra ale pod warunkiem, że zamawiacie góra dwa dania.
 - Dobra ale pod warunkiem, że do tego dojdzie deser.
 - Dobra ale pod warunkiem, że deser będzie w postaci ciastka.
 - Dobra ale pod warunkiem, że ciastko ma być z kremem. 
 - Dobra, stoi. 
 - OK. - Podali sobie ręce, a ja, Sam i Liam śmialiśmy się z ich konwersacji. 
 - Jeszcze Lou nie wrócił co nie? - Liam zmienił temat.
 - Niestety nie. - Opuściłem smutnie głowę. 
 - Nie wiem jak wy ale ja dzisiaj po obiedzie mam zamiar iść go poszukać. - 
Sam powiedziała ożywionym głosem. 
 - A ja z tobą. -  Dołączyłem do niej.
 - OK to lepiej idźcie się już szykować, bo zbliża się już 13.oo, a ja robię się już głodny. - Niall zaczął masować się po brzuchu. 
 - Za 30 minut widzę wszystkich na dole. - Krzyknął Liam i wszyscy popędzili w stronę swoich pokoi. 
Ubrałem się w biały T- shirt, zarzuciłem na niego granatową marynarkę do tego czerwone rurki i białe conversy. Poprawiłem jeszcze włosy i gotowy zszedłem na dół. Na kanapie siedział już gotowy Niall, jeżeli chodzi  o jedzenie to zawsze jest pierwszy. Pomyślałem sobie. Za chwilkę przyszła już reszta domowników. 
 - Dalej, bo ja tu umieram z głodu. - Krzyknął na nas Nialler. 
 - Już idziemy. - Krzyknęliśmy wszyscy chórem i udaliśmy się do wyjścia.
W Nado's usiedliśmy przy 6 osobowym stoliku i zamówiliśmy dania przy wcześnie ustalonych warunkach przez Niall'a i Zayn'a. Kiedy nawet Niall był już porządnie najedzony ogłosił, że możemy udać się już do domu.
 - Chłopcy.. korzystając z okazji chciałabym poszukać Louis'a. Jeżeli nie chcecie wróćcie do domu. - Powiedział Sam i spojrzała się po nas. 
 - Nie wiem czy to dobry pomysł. - Zayn podrapał się po głowie. 
 - Poczekajcie jaz nią pójdę. A wy w tym czasie ogarnijcie chatę i wybierzcie jakiś film na dzisiaj.  - Uśmiechnąłem się do Sam i ruszyłem z nią w nieznanym kierunku. - Nie macie jakichś wspólnych miejsc myślę, że mógłby być w którymś z nich.
 - Chyba wiem.. - Złapała mnie pod rękę i przyspieszyliśmy kroku. 


Perspektywa Samanty.
Na myśl od razu nasunęła mi się miejsce gdzie Louis zabrał mnie na naszą pierwszą randkę. W czasie naszego związku lubiliśmy tam spędzać wspólny czas. Louis zawsze opowiadał mi tam historie o sobie i o swoich bliskich. Uwielbiałam go słuchać. 
 - Dokąd zmierzamy?. - Harry dopytywał, lecz ja tylko mówiłam aby się pospieszył i nie gadał.
W końcu dotarliśmy nad strumyk, dookoła było pełno żółtych i różowych kwiatków. Pod kolana sięgały nam paprocie i inne krzewiaste rośliny. Szliśmy tak w głąb małego lasku przez ok. 5 minut, a Harry tylko się rozglądał. W końcu doszliśmy do urwiska na którym krańcu siedział Louis i patrzył bez celu przed siebie.
 - Lou!! - Krzyknął Harry i podbiegł do przyjaciela.
 - Harry?? Jak mnie tu znalazłeś? - Spytał zdziwiony.
 - Przyszedłem tutaj z Sam. - Wtedy wyłoniłam się zza drzewa. 
 - Samanta?? Po co tu przyszłaś, powinnaś  być w łóżku i odpoczywać. - Lou mówił z troską.
 - Tak wiem, ale musiałam tu przyjść, martwiłam się o ciebie. Lou proszę choć do domu wszyscy na ciebie czekają. - Posłałam mu błagalne spojrzenie. 
 - A co z Zayn'em, on nie chce mnie znać. 
 - Nie przejmuj się, pogadam z nim.
 - To nie takie proste, on wie, że próbuję mu ciebie odebrać. 
Nie chciałam nic odpowiadać, nie chciałam kolejny raz powracać do tego tematu. Usiadłam koło niego i patrzyłam się przed siebie. Czułam jego wzrok na sobie, czułam jak przeszywa mnie na wylot.
 - To może ja pójdę pozbierać poziomki albo coś. - Hazza oczywiście musiał otworzyć tą swoją jadaczkę.
 - Jak chcesz. - Lou uśmiechnął się w stronę zmierzającego ku lasu Harrego.
 - Lou/ Sam. - Zaczęliśmy w tym samym momencie, a po chwili zaczęliśmy się śmiać.
 - Proszę, mów pierwsza. - Louis udzielił mi głosu.
 - A więc chciałabym abyś nie zadręczał się z mojego powodu. Na świecie jest pełno o sto razy lepszych dziewczyn ode mnie .
 - Nawet tak nie mów. Ty jesteś dla mnie tą jedyną i chciałabym abyś to wreszcie zrozumiała. 
 - Lou.. ale... 
 - Tak, tak wiem nie musisz mi tego kolejny raz powtarzać. - Wyraźnie posmutniał.
 - Och.. Louis proszę cię nie zaczynajmy kolejny raz tego tematu, zależy mi na tobie i nie chcę abyś cierpiał. - Chciałam coś jeszcze powiedzieć, lecz on zamknął mi usta swoimi. Nawet nie chciałam go odepchnąć. Jakaś część mnie chciała uderzyć go w twarz i uciec, a druga porwać się emocją. Ja jednak wybrałam tą drugą opcję i postanowiłam odwzajemnić pocałunek. Na początku był on bardzo nieśmiały, ale po chwili Louis objął mą twarz w ręce i doprowadziło to do namiętnego spotkania naszych języków. Nie wiem czemu ale nie chciałam tego kończyć, było mi tak dobrze. W brzuchu znów miałam miliony motylków, a na skórze poczułam przyjemny dreszcz. Jednak w pewnym momencie Louis oderwał się ode mnie.
 - Przepraszam, ale musiałem. - Spuścił wzrok.
 - Nie to ja przepraszam. - Po chwili dotarło do mnie to co zrobiłam, zdradziłam Zayn'a. Wiedziałam, że to tylko jeden pocałunek, ale i tak czułam się z tym okropnie.
 - Musimy już iść, robi się późno. - Położyłam rękę na ramieniu Louis'a i podniosłam się z ziemi.
 - Dobrze, ale gdzie Harry? - Zaczęliśmy rozglądać się wokół. 
 - Pewnie gdzieś się włóczy. Chodź pójdziemy go poszukać. - Kiwnęłam ręką w moją stronę. Udaliśmy się w kierunku w którym wcześniej zmierzał Harry. 
 - Hazza!! Hazza!! - Zaczęliśmy się wydzierać jednak nie słyszeliśmy żadnego odzewu. 
 - No pięknie, najpierw giniesz ty, a potem Harry. - Powiedziałam zdenerwowana.
 - Nie martw się zaraz go znajdziemy. - Pociągnął mnie za rękę i kontynuowaliśmy poszukiwania przyjaciela. 




________________________________
No i w końcu 5 rozdział. 
Tak jak obiecałam jest wcześniej. 
To jak podbijamy stawkę do 10 komentarzy??
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Dziękuję za 300 wejść, jesteście świetni !! ♥♥
No to do następnego, bay . ♥♥


czwartek, 12 kwietnia 2012

Rozdział 4 ♥


Budzik obudził mnie o 9.oo. Ubrałem się w  bluzkę w biało – czarne paski, czerwone rurki i białe trampki. Umyłem zęby, ogarnąłem włosy i ruszyłem w stronę szpitala. Na szczęście w domu jeszcze wszyscy spali. Zostawiłem im karteczkę i wyszedłem. Po drodze wstąpiłem jeszcze do kwiaciarni i kupiłem bukiet biało – czerwonych goździków, które Sami uwielbiała. Kiedy byłem już na miejscu udałem się pod salę nr 177.  Widząc, że Sam śpi podszedłem do niej cicho i pocałowałem w policzek, jednak zaraz się obudziła i ze zdziwieniem spojrzała w moją stronę.
 - Dzień dobry piękna! - Powitałem ją z wielkim bananem na twarzy, a następnie wręczyłem kwiaty.
 - Lou? Co ty tu robisz? I dziękuję. - Wzięła ode mnie kwiaty i podciągnęła się na rękach aby usiąść.
 - Postanowiłem przyjść do ciebie wcześniej, aby wyjaśnić parę spraw.
 - Dobrze, mów. - Spojrzała na mnie, a ja wziąłem głęboki oddech i zacząłem.
 - Sami czy ty naprawdę kochasz Zayn'a? - Powiedziałem ze wzrokiem wbitym w ziemię.
 - Louis.. - Zaczęła niepewnie. - Tak kocham Zayn'a.
 - Aaa..., a gdybyś z nim nie była wróciłabyś do mnie?. - Tym razem spojrzałem jej prosto w oczy.
 - Lou.. ja nigdy nie przestałam cię kochać, ale chcę abyś wiedział, że nie mogę zapomnieć w jaki sposób mnie potraktowałeś. - Mówiąc to spojrzała na mnie z takim żalem, że aż ukuło mnie w sercu.
 - Przepraszam, wybacz mi!! Wtedy woda sodowa uderzyła mi do głowy. Zerwanie z tobą to największy błąd mojego życia. Błagam wróć do mnie.! - Wypowiedziałem wszystko na jednym tchu i czułem  jak do oczu napływają mi łzy.
 - A co na to wszystko Zayn, przecież nie mogę go tak po prostu zostawić.
 - Nim się nie martw, on jakoś to zniesie. Poza tym i tak dowiedział się o moim uczuciu do ciebie. On da radę, a ja nie. Jesteś całym moim życiem.
 - Louis ja tak nie mogę.! - Nagle po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.
 - Dobrze.. Ale wiedz, że ja zawsze będę na ciebie czekać. - Spojrzałem na nią ostatni raz i bez słowa wyszedłem.

Perspektywa Niall'a.
 - Zayn idziesz z nami do Sam? - Krzyknąłem w stronę pokoju mulata.
 - Jasne, dajcie mi chwilkę. - Odpowiedział i po chwili zszedł na dół.
 - A gdzie Louis? - Zaczął rozglądać się po domu.
 - Zostawił karteczkę, że wychodzi i że mamy do niego nie dzwonić.
 - Aha.. - Odpowiedział. Szczerze mówiąc pomyślałem, że nawet cieszy się, że go z nami nie będzie.
 - To co idziemy?! - Zawołał wesoło Hazza.
 - Tak! - Odkrzyknęliśmy wspólnie i ruszyliśmy w stronę szpitala.
W drodze kupiłem sobie jeszcze kebaba.
 - Jakby nie mogli robić większych. - Powiedziałem lekko zawiedziony do chłopaków, a oni zaczęli się śmiać.
 - Dla ciebie to by musieli zrobić wielkości naszej plazmy. - Zażartował sobie Liam. Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Kiedy weszliśmy już do budynku ruszyliśmy w stronę sali na której leżała Samanta.
 - Hej..!! - Zawołaliśmy wszyscy razem i rzuciliśmy się na łóżko robiąc grupowy uścisk.
 - Boże, nie widzieliśmy się jeden dzień, a wy dostajecie jakieś padaki. - Odpowiedziała delikatnie się podśmiechując. Wtedy podszedł do niej Zayn i z zaskoczenia pocałował.
 - Witaj kochanie.
 - Yyy.. i tak po prostu już między nami wszystko ok? - Spojrzała się po nas co oznaczało, że chce z nim zostać sam na sam.
 - To my może wyjdziemy? - Zaproponowałem i szybko wycofaliśmy się z sali.

Perspektywa Samanty.
 - Czemu to zrobiłeś? Czemu mnie pocałowałeś? - Zdenerwowana zapytałam.
 - Bo jesteś moją dziewczyną. - Zrobił zakłopotaną minę.
 - I tak po prostu mam zapomnieć jak mnie olewałeś?!
 - No dobrze przepraszam, ale wiesz, że musiałem porozdawać te cholerne autografy.
 - Tak wiem, ale mógłbyś się mną bardziej interesować.
 - Dobrze obiecuję, że się poprawie. - Przyłożył dłoń na serce i pocałował w policzek.
 - Tym razem ci wybaczę, ale kolejnej szansy nie dam.  - Uśmiechnęłam się delikatnie.
 - Wiesz, że cię kocham? - Spojrzał mi w oczy.
 - Tak wiem. - Zbliżyłam się do niego i pocałowałam namiętnie.
 - Uuuu.. - Usłyszeliśmy za naszym i plecami. -  Skoro już jest między wami wszystko ok to teraz lepiej powiedz jak się czujesz?. - Dodał Liam.
 - Już lepiej tylko te okropne blizny. - Wskazała na ręce i czoło.
 - Lekarz mówił, że nie będzie ich prawie widać. - Uspokoił mnie Niall.
 - Z bliznami, czy bez dla mnie i tak będziesz najpiękniejsza. - Uśmiechnął się Zayn.
 - Och.. jakie to słodkie. - Odezwał się Harry robiąc dzióbek.
 - Dziwne, że Lou nie przyszedł z nami. - Naill odszedł od tematu.
 - Właśnie tak po prosu wyszedł z domu i nawet nie powiedział kiedy wróci. - Dodał Liam.
 - On był dzisiaj u mnie. - Powiedziałam niepewnie i spojrzałam na dłonie.
 - Jak to był u ciebie? Czego chciał? - Zapytał zdenerwowany Zayn.
 - Przyszedł tylko porozmawiać i gdzieś poszedł. Myślałam, że wrócił do domu. - Zdenerwowałam się, gdyż mógł się przejąć moją odpowiedzią na zadane pytanie. W tym momencie wszedł lekarz.
 - Witam panno Payne.
 - Dzień dobry. - Wszyscy grzecznie odpowiedzieliśmy.
 - Mam dla pani dobrą wiadomość. Jeżeli czujesz się już na tyle silna możesz wrócić dziś do domu.
 - Yeii.. - Krzyknęli chłopacy.
 - My się nią już dobrze zaopiekujemy. - Powiedział troskliwie Niall.
 - To rozumiem, że mogę już panią wypisać? - Zapytał lekarz patrząc na mnie.
 - Oczywiście. - Odpowiedziałam twierdząco.
 - Dobrze, niech pani tylko tu podpisze. - Wskazał palcem na dokument, pożegnał się i wyszedł.
 - No to dalej na co czekasz, pakuj się, przebieraj i jedziemy do domu.
 - Dobra, spokojnie, bez nerwów. - Uśmiechnęłam się w ich stronę, a po chwili skupiłam wzrok na Harrym. - Harry.... - Zawołałam go i machnęłam ręką w moją stronę, aby do mnie podszedł. Zbliżyłam twarz do jego ucha i szepnęłam : - Mógłbyś poszukać Louis'a , zdaje mi się, że może zrobić coś głupiego. Proszę.
 - Dobrze. - pokiwał zrozumiale głową. Chłopcy nie rozumiejąc o co chodzi popatrzyli tylko po sobie.
 - Yyy.. o co chodzi?? - Zapytał Liam.
 - Nic ważnego braciszku. To taka nasza mała tajemnica. - Puściłam oczko do Harrego, a on wyszedł z sali. Podniosła się z łóżka, aby zacząć się pakować.
 - To my poczekamy na korytarzu. - Oznajmił Niall.
 - Ok, a ty Zayn mógłbyś zostać? Trochę mi z tym pomożesz.  - Wskazałam na ubrania walające się po podłodze.
 - Jasne. - Uśmiechnął się i podszedł w moją stronę.
 - Zacznij już pakować moje rzeczy, a ja się ubiorę. - Uszykowałam rzeczy i usiadłam na łóżku. - Odwróć się i ani nie waż się podglądać.! - Krzyknęłam na Zayn'a.
 - Przecież tyle razy widziałem cię nago, nie dasz mi odświeżyć pamięci? - Zrobił minę niczym kot ze Shrek'a.
 - Przestań! Nawet o tym nie myśl przecież jesteśmy w szpitalu.
 - Ale w domu mi to chyba wynagrodzisz? - Uśmiechnął się.
 - Może.. - Wytknęłam mu język i zaczęłam się ubierać. - I tak widzę, że patrzysz.
 - Alee.. już nie bądź taka. - Spojrzałam na niego karcącym wzrokiem i szybko wciągnęłam spodnie. Gotowi wyszliśmy na korytarz.
 - Dłużej się nie dało? - Powiedział Harry. Wytknęłam mu tylko język i Liam zadzwonił po taksówkę. Po dwudziestu minutach byliśmy już w domu.


_______________________________________
No i mamy 4 rozdział!!
Wiem, że nudny ale obiecuję, że w kolejnym wam to odpłacę.
Dziękuję za dotychczasowe komentarze, jednak chciałabym aby było ich jeszcze więcej ^_^.
Jeżeli będzie co najmniej 5 komentarzy kolejny rozdział pojawi się szybciej!!
Do następnego ; DD

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 3. ; D


Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Ledwo podniosłam się z łóżka, aby iść  coś przekąsić. Wzięłam pustą butelkę po whiski i chciałam zejść na dół po schodach, lecz zaczęło mi się strasznie kręcić w głowie. Nagle zrobiło mi się strasznie gorąco i urwał mi się film.


Perspektywa Liam'a.
Słysząc hałas dochodzący z góry poszedłem to sprawdzić. Na schodach leżała Sami totalnie nieprzytomna i cała we krwi. Dookoła niej leżało pobite szkło od butelki po alkoholu. Wziąłem ją na ręce i położyłem na kanapie próbując ją obudzić.
 - Chłopaki!! Chodźcie tu!! - zacząłem krzyczeć, aby mi pomogli. 
Po chwili przybiegli Niall i Harry.
 - Jezu co się jej stało? - Harry zrobił przerażoną minę.
 - Teraz to nie ważne biegnijcie po Louis'a, musi zawieźć ją do szpitala. - Krzyczałem na nich. Niall po chwili biegł jak szatan po schodach zmierzając w kierunku pokoju Louis'a. 
Po chwili wszyscy siedzieli już w samochodzie. Lou prowadził jak szalony, a ja z tyłu z Zayn'em próbowaliśmy dobudzić Sam. Kiedy dotarliśmy pod budynek szpitala lekarze zaprali moją siostrę, a nam kazali czekać na korytarzu. 
 - To wszystko wasz wina!! - Zacząłem pod wpływem emocji drzeć się na Louis'a i Zayn'a.
 - Ja nic nie zrobiłem, sama się nawaliła.  - Arogancko odpowiedział Zayn.
 - Ale z twojego powodu. - Lou szturchnął Zayn'a.
 - No chyba z twojego. Kiedy wszedłem do jej pokoju wyraźnie się kłóciliście. 
 - Mi chociaż na niej zależy.  - Zayn nie mogąc się powstrzymać uderzył Louis'a z pięści w twarz. Wtedy Lou obalił go na ziemię i siedząc na nim zaczął obkładać go pięściami.
 - Co wy robicie!! Ogarnijcie się. Jakby wam na niej zależało siedzielibyście na dupie i czekali na rozwój wydarzeń, a nie jakieś szopki tu odstawiacie!!! - Krzyczałem na nich kiedy Harry i Niall rozdzielali ich. Usiedliśmy wszyscy na krzesłach czekając na jakieś informacje. W końcu przyszedł lekarz. 
 - Pan Payn? - Zapytał patrząc w moją stronę.
 - Tak.
 - Pańska siostra miała delikatne wstrząśnienie mózgu, a rozcięcia już zszyliśmy. Na szczęście nie były głębokie więc po bliznach nie będzie prawie śladu.
 - Możemy ją zobaczyć?
 - Tak ale tylko na chwilę jest jeszcze bardzo słaba.
 - Dobrze. - Powiedzieliśmy wszyscy chórem i ruszyliśmy w stronę sali na której leżała Sami. 
 - Cześć Sam. - Usiadłem na krześle obok łóżka.
 - Hej braciszku. - Ledwo odpowiedziała.
 - Jak się czujesz?
 - Po prostu zajebiście, wszystko mnie boli.
 - Trzeba było nie przesadzać z alkoholem. - Spoważniałem.
 - Tak wiem, ale musiałam jakoś odreagować. - Mówiąc to spojrzała z wyrzutami na Louis'a i Zayn'a, którzy trzymali się z tyłu. Zmierzyłem ich karcącym spojrzeniem, ale po chwili wróciłem do rozmowy z Samantą.
 - Kiedy możesz wrócić do domu?
 - Lekarz mówił, że pojutrze mogę już wracać.
 - To świetnie. - Powiedział Harry wyszczerzając rząd swych białych zębów.
 - Tylko przygotujcie mi jakiś dobry obiad, bo tutaj karmią mnie jakąś papką. - Uśmiechnęła się.
Po chwili weszła pielęgniarka oznajmiając, że musimy już iść.
 - Przyjdziemy jutro. Trzymaj się siostra. - Posłałem jej całusa.
 - Pa. - Pokiwała nam.
 - Narka. - Odpowiedzieli pozostali i ruszyliśmy w stronę drzwi.




Perspektywa Niall'a.
Wyczuwałem dziwne napięcie między Zayn'em, a Louis'em, lecz chyba jedyny nie wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi. Siedząc sam z Harrym w pokoju stwierdziłem, że wykorzystam okazję i dowiem się o co w tym wszystkim chodzi. 
 - Harry.. - Zacząłem niepewnie, gdyż nie miałem wprawy w rozmawianiu na takie tematy.
 - Co? 
 - Co się dzieje z Zayn'em i Lou? - Zapytałem wprost.
 - No, bo Louis nadal kocha Sam i twierdzi, że Zayn nie traktuje jej poważnie. - Mówił to nadal patrząc w ekran komputera.
 - Ale co mu do tego przecież sam z nią zerwał.
 - To samo pytanie mu zadałem, a on wkurzył się i nie chciał dalej na ten temat rozmawiać. 
Wtedy do pokoju wparował Zayn, który musiał to wszystko słyszeć, gdyż był na maxa wkurwiony. 




Perspektywa Zayn'a.
Idąc w stronę pokoju Harrego usłyszałem jego rozmowę z Niall'em.
 - A więc on nadal ją kocha?! - Krzyknąłem w stronę Harrego. Loczek nic nie odpowiedział co oznaczało potwierdzenie mojego pytania. Ruszyłem jak opętany w stronę pokoju Tomlinsona z chęcią zabicia go.
 - Co ty sobie wyobrażasz?! Ona jest teraz moją dziewczyną i powinieneś to uszanować, a ty się do niej dobierasz.!! - Wykrzyczałem mu to wszystko w twarz, a następnie kolejny raz zadałem mu w nią cios i szybko wyszedłem. Założyłem tylko cienką kurtkę i wybiegłem z domu trzaskając drzwiami.




Perspektywa Louis'a.
Kiedy Zayn wyszedł z mojego pokoju przybiegli do niego Niall, Harry i Liam.
 - Nieźle ci przywalił. - „Daddy Direction” wskazał na mój nos który krwawił.
 - Należało mi się, tylko skąd on wiedział?.
 - Usłyszał moją rozmowę z Naill'em. - Powiedział mi Harry posyłając przepraszające spojrzenie. 
 - Lepiej choć ci to opatrzę. -  Liam machnął w swoją stronę ręką. Udaliśmy się do kuchni gdzie była apteczka. Umyłem twarz i przyłożyłem do nigo gazik nasączony wodą utlenioną. 
 - Trochę go poniosło. - Liam oparł się o marmurowy blat.
 - Trochę?? Już nigdy się do mnie nie odezwie. Ale może to i dobrze nie mam zamiary z nim gadać.
 - Nie mów tak, wkrótce mu przejdzie wiesz jaki on jest. - Spojrzał przez okno.
 - Czy nie widzisz jak on traktuje Sam? Wykorzystuje ją na każdym kroku. - Postanowiłem zmienić temat.
 - Tak, ale to moja siostra i nie mogę psuć jej związku.
 - Lepiej pomyśl jak ona się poczuje kiedy on ją zdradzi!?
 - Przestań Malik by jej tego nie zrobił. A jeżeli tak to będzie miał ze mną do czynienia. - Powiedział zaciskając pięść.
 - A tym bardziej ze mną, nie wybaczę mu gdy ją skrzywdzi. 
Dalej nie rozmawialiśmy na ten temat. Dołączyliśmy do reszty i zaczęliśmy oglądać film. W połowie seansu do domu wrócił Zayn, który nawet nie spojrzał na nas i pobiegł do swojego pokoju. Zdenerwowany tą cała sytuacją również poszedłem do swoich czterech kątów. Od razu wskoczyłem pod kołdrę i ułożyłem się do snu, gdyż jako pierwszy chciałem iść jutro pogadać z Sam.




_______________________________
Postanowiłam dodać trochę akcji. ; ))
Mam nadzieję, że podoba wam się kolejny rozdział.
Jeszcze raz bardzo proszę o komentarze, bo one dużo dla mnie znaczą. ♥
Do następnego ; *

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 2. ♥ ; ]]


Nie zwracając na nic uwagi po prostu wyszłam z galerii i poszłam w stronę parku. Wkurza mnie takie zachowanie Zayn'a. Tłumaczy się, że taki już los i musi poświęcić trochę czasu swoim fanom, ale denerwuje mnie to, że totalnie mnie olewa. Usiadłam na pobliskiej ławce i w oddali ujrzałam znajome małe wzgórze, na którym znajdowało się wielkie drzewo. Postanowiłam tam pójść by powspominać dawne chwile. Siadając pod drzewem przypomniały mi się wspólne zachody słońca z Lou. Był moją pierwszą wielką miłością. Byliśmy ze sobą prawie dwa lata, któregoś dnia jednak zerwał ze mną bez  żadnej przyczyny, nawet nie powiedział czemu... Był to dla mnie straszny cios, długo dochodziłam do siebie, ale wkrótce znalazłam pocieszenie u Zayn'a. Lecz to nie to samo co łączyło mnie z Louis'em. Nigdy nie przestałam go kochać.
 Po chwili poczułam jak po mym policzku spływa łza. Siedząc tam podziwiałam zachód słońca, lecz tym razem sama.. 


Perspektywa Zayn'a.


Ogarniając się już od tych wszystkich fanek spostrzegłem, że nigdzie nie ma Sam. Nie miałem zamiaru jej szukać, gdyż byłem pewny, że poszła do domu. W drodze do samochodu postanowiłem do niej zadzwonić, lecz nie odbierała. Kiedy dotarłem pod dom był w nim tylko Harry.
 - Nie ma tu Sam? - zapytałem zdziwiony.
 - Nie, myślałem, że jest z tobą.
 - No bo była, ale kiedy otoczyło mnie stado fanek zniknęła gdzieś w tłumie.  - Zacząłem się tłumaczyć.
 - No to pięknie jej pilnujesz. - Harry zrobił złą minę. - Ja właśnie miałem zamiar się przejść więc przy okazji się za nią rozejrzę, idziesz ze mną?.
 - Nie, zaczekam tu na was. 
 - Jak chcesz. - Powiedział Harry zakładając na siebie kurtkę i zamykając za sobą drzwi.


Perspektywa Harrego.


Lou miał rację co do Zayn'a, on traktuje ją jak wszystkie inne. Nawet nie przejął się tym, że nie wróciła do domu. Tak po prostu stwierdził, że zaraz sama wróci. Ja jednak postanowiłem jej poszukać. Udałem się do parku blisko centrum, byłem pewny, że ona gdzieś tu jest. Jednak po półgodzinnym szukaniu padłem bezradnie na ławkę myśląc, że już jej nie znajdę. Lecz spoglądając przed siebie spostrzegłem Sam siedzącą na wzgórzu. Szybko pobiegłem w jej stronę i dosiadłem się obok niej. 
 - Hej, wszędzie cię szukałem. - Powiedziałem ledwo zipiąc.
  - Szkoda, że Zayn nie pofatygował się, aby mnie znaleźć. - Powiedziała ze smutkiem w oczach.
  - Przecież wiesz jaki on jest, nie bierze związków na poważnie. 
  - Tak wiem, zdążyłam przekonać się na własnej skórze. 
  - Ej, tylko mi tu teraz nie płacz. - Pocieszyłem ją ocierając łzę z policzka i przytulając mocno.
  - Dziękuję, jesteś kochany. - Wymusiła się na uśmiech i pocałowała mnie w puliczek. 
W tym momencie dostałem sms'a od Louisa.
  - Louis? - Powiedziała ze smutkiem.
 - No, tak. A co to Louisa to on nadal coś do ciebie czuje i żałuje tego co zrobił.
 -  Lou to już przeszłość, nie potrafię mu wybaczyć.
 - Rozumiem, ale mu na tobie zależy 
 - Mi również, ale nie będziemy razem, teraz jestem z Zayn'em i tak mi dobrze. - Końcówkę zdania powiedziała prawie szeptem.
 - Twój związek z Zayn'em nie wygląda najlepiej i ty najlepiej sama o tym wiesz. - Powiedziałem bez entuzjazmu.
 - Tak wiem... To co idziemy? -  Zmieniła nagle temat podrywając się na równe nogi i złapała torby z zakupami.
 - Jasne. - Wstałem i wziąłem połowę z siatek, które trzymała.
Zanim dotarliśmy do domu była już 21.oo. Kiedy Samanta przekroczyła próg domu od razu pobiegła w stronę swojego pokoju.
 - Sam!! - Krzyknął Zayn, lecz ona to totalnie zignorowała.
 - Lepiej to napraw stary, jest nieźle wkurzona. - Powiedziałem do Zayn'a.
 - Tak wiem, potem coś wymyślę. - Wzdrygnął ramionami siadając na kanapie. 
 - Gdzie reszta? - Zapytałem nie widząc nikogo innego w domu.
 - Skoczyli na obiad.
 - Aha. - Rzuciłem krótko i poszedłem do swojego pokoju.


Perspektywa Sam.


Siedziałam na łóżku próbując przysłuchać się rozmowie Harrego i Zayn'a, lecz nie udało mi się za wiele usłyszeć. Weszłam na kompa sprawdzić newsy i posłuchać muzyki. Kiedy włączyłam Adele „Someone like you” totalnie się rozpłynęłam i patrząc w okno zaczęłam płakać. W tym momencie do mojego pokoju wszedł Louis siadając obok minie i stawiając przede mną talerz z naleśnikami. 
 - Coś się stało?   - Zapytał z troską.
 - Nie... wszystko OK.
 - Zayn coś zrobił? -  Zezłościł się.
 - Nie to tylko taka mała sprzeczka..
 - Nie przejmuj się nim.
 - Łatwo ci mówić.
 - Pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć.
Nie odpowiedziałam nic, Louis niebezpiecznie zbliżył swoją twarz do mojej. Chciał mnie pocałować, lecz ja w ostatniej chwili odepchnęłam go od siebie. 
 - Co ty sobie właściwie myślisz!! Najpierw mnie zostawiasz dla jakiejś dziuni, a teraz tak jakby nigdy nic chcesz mnie pocałować?!! Goń się, jesteś taki jak wszyscy!! - Wykrzyczałam mu wszystko w twarz.
 - Nie rozumiesz, że cię kocham.!
 - Jak byś mnie kochał to byś mnie nie zostawił.!
 - Przepraszam byłem głupi. Nie chciałem, aby tak wyszło. Nie rozumiem czemu to zrobiłem, ale ja nadal cię kocham i nie mogę bez ciebie żyć. 
 - Wyjdź. - Krzyknęłam przez łzy.
 - Ale.. - Nie zdążył nic powiedzieć, bo do pokoju wparował Zayn.
 - Hej, co jest? - Zapytał Zayn groźnie patrząc na Louis'a.
 - Nie ważnie to nie twoja sprawa. -  Krzyknął Lou na Zayna.
 - Możecie już  wyjść. Chcę zostać sama! 
Wyszli bez słowa. Nie mogłam znieść tego nacisku emocji. Wyjęłam whiski spod łóżka i zaczęłam pić. Nawet nie zorientowałam się kiedy wypiłam całą butelkę i zasnęłam totalnie nawalona. 


Perspektywa Louis'a.


Czemu byłem tak głupi? Jak mogłem z nią zerwać? I to tylko dlatego, że kiedy stałem się sławny pomyślałem sobie, że mogę mieć każdą. Sam tak po prostu mi się znudziła. A teraz jestem sam, ona była miłością mojego życia, a ja to wszystko spieprzyłem. Ona już nigdy mi tego nie wybaczy. Jeszcze do tego Zayn cały czas ją wykorzystuje, zależy mu tylko na seksie.
Nie mogę na to pozwolić by nią tak pomiatał. Jeszcze coś wymyślę.


___________________
Kolejny rozdział dla was. ;)
Mam nadzieję, że się podoba.
Bardzo proszę o komentarze, aby wiedzieć co sądzicie o tym rozdziale.
Następny już wkrótce ; DD.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 1. ♥♥

Dzisiaj sobota więc pospałam sobie dłużej, ale i tak nie mogę się równać z moim bratem i resztą tych świrów,  którzy mogli by spać do wieczora. Schodząc na dół prawie spadłam ze schodów, gdyż byłam zaspana., ale u mnie to normalka. Zjadłam jak zwykle płatki z mlekiem i włączyłam TV. Jednak za chwilkę przyszedł Harry i się dosiadł.
 - Co oglądasz? - zapytał zaspany.
 - Jersey Show.
 - Ooo..fajnie! - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem.
 - Ogarnij się ty świntuchu! -  Rzuciłam w niego poduszką, gdyż doskonale wiedziałam czemu tak lubi ten serial.
 - A to za co? - zrobił minę niewiniątka.
 - Oj ty już dobrze wiesz, nie udawaj głupiego. - Po chwili ta sama poduszka tym razem mnie uderzyła w twarz. Oczywiście nie obyło się od bitwy, po chwili jednak wszedł mój brat.
 - Taka stara, a taka głupia – rzucił na miejscu.
 - Zamknij się Liam, bo zadzwonię do mamy i powiem jak pięknie się sprawujesz. - Uśmiechnęłam się czując pełną kontrolę.
 - A ty to niby święta?! - odpyskował.
 - Ja już mam swoje lata więc mogę robić co mi się podoba.
 - Oj, przepraszam bardzo panno dorosła. Jakbyś nie zauważyła  to ponad miesiąc temu miałem osiemnastkę, więc nie musisz mnie kontrolować.
 - Tak wiem, ale dla mnie zawsze będziesz moim mały Liam'kiem. - Powiedziałam przytulając się do niego.
 - Blee.. puść mnie, nie przy wszystkich. - Wyrwał się z moich objęć. Po chwili spostrzegłam Niall'a i Lou, którzy mieli niezły ubaw z Liam'a.
 - Dobra zostaw go, bo się popłacze. - Śmiał się Louis robiąc przy tym minę bobasa.
 - Dajcie mi święty spokój. - Warknął i udał się do swojego pokoju.
 - Uwielbiam patrzeć jak się złości. - Puściłam oczko do chłopaków.
 - Ale z ciebie zła siostra. - Uśmiechnął się Niall.
 - No, a jak haha.. - Po chwili ja również poszłam na górę obudzić Zayn'a. Położyłam się obok niego i delikatnie pocałowałam w usta.
 - Wstawaj mój śpioszku. - Uśmiechnęłam się pod nosem. Ale on najwyraźniej musiał już nie spać, ponieważ objął mnie swoim silnym ramieniem.
 - Dzień dobry księżniczko. - Przytuliłam go jeszcze bardziej, a on pocałował mnie w czoło.
 - Słyszałem, że już zdążyłaś pokłócić się z Liam'em. - Uśmiechnął się.
 - No, nie to tylko taka mała sprzeczka między rodzeństwem. A może tak przy okazji raczyłbyś wstać. Obiecałeś, że pojedziemy na zakupy.
 - Za chwilkę – Powiedział, a następnie zaczął mnie namiętnie całować. Potem położył się na mnie i zaczął robić mi malinki na szyi i dekolcie. Oczywiście musiał przerwać nam Liam, który polał nas zimną wodą prosto z wiadra.
- Zabiję cię ty szczeniaku – Zaczęłam wydzierać się i biec w jego stronę z zamiarem zabicia. Po pięciu minutach nieudanej pogoni za młodszym bratem Lou stanął i spojrzał się na mój biust.
 - Yyy... coś ci chyba prześwituje. - Wyszczerzył te swoje białe kły.
Zerkając w lustro spostrzegłam, że wyglądam jak miss mokrego podkoszulka. Tyle, że ja nie miałam nic pod obcisłą białą bokserką, w której zawsze śpię.
 - Nie pozwalaj sobie za dużo, one są tylko moje. - Zayn puścił mi oczko i wtulił się w moje brzoskwinki.
 - Przestań!! Daj mi się przebrać. - Krzyknęłam i szybko poleciał do swojego pokoju. Ubrana chciałam iść do łazienki umyć zęby, ale kiedy otwarłam od niej drzwi ukazał mi się nagi Harry paradujący przed ogromnym lustrem. Odwróciłam się szybko, choć ujrzeć nagiego Hazzę to nie lada wyczyn.
 - Czy ty mógłbyś chociaż raz zamknąć się. - Krzyknęłam zza drzwi.
 - Nie chciałbym odbierać ci takiego widoku. - Mówiąc to zaczął się śmiać.
 - Nie umarłabym nie oglądając twoich klejnotów.
 - No, tak zapomniałem ty masz Zayn'a od tych spraw.
 - Zamknij się, może ty byś sobie kogoś znalazł? Może wtedy zmądrzałbyś.
 - Czy sugerujesz, że jestem głupi?. -  Czułam w jego głosie irytacje.
 - Może nie głupi, ale na maxa powalony.
 - Ładnie tak mówić o przyjaciołach? - Zaszedł mnie od tylu Niall.
 - Ja tylko mu tłumaczę, że mógłby zamykać się w łazience.
 - Dobra dla ciebie postaram się zrobić ten jeden wyjątek. - Powiedział wychodząc z łazienki tym razem już w bokserkach.
Myjąc zęby ktoś zapukał w drzwi. - Zajęte! - Krzyknęłam
 - To ja Zayn. - Słysząc jego głos i otworzyłam drzwi. - Mogę?
 - Spoko. - Uśmiechnęłam się ze szczoteczką w zębach. Zabierając się za prostowanie włosów Zayn objął mnie w pasie i zaczął całować po szyi.
 - Jak tak dalej będziesz przeciągał to nigdy nie wyjdziemy z domu. I jeszcze zanim ułożysz swoje piękne włoski. - Uśmiechnęłam się do niego.
 - Oj tam, oj tam.. w układaniu mych włosów mam już wprawę. Wyrabiam się w piętnaście minut. - Powiedział nie przestając okazywać mi czułości. Odwróciłam się w jego stronę i dałam mu całusa.
 - Na razie wystarczy, lepiej zabierz się za włosy. Mam zamiar wyjść z domu przed 14.oo.
 - Tak jest. - Zasalutował i wziął w rękę grzebień i lakier.
Gotowi zeszliśmy na dół i ruszyliśmy w stronę samochodu.

Perspektywa Louis'a.

Nie mogę patrzeć na Zayn'a i Samantę. On wykorzystuje ją jak wszystkie inne, choć może się mylę, może ona jest dla niego czymś więcej niż poprzednie? Moim zdaniem ona zasługuje na kogoś lepszego niż on, ale ona tego nie widzi. Jest totalnie nim zauroczona. Wkrótce sama się przekona, lecz ja nie zniosę jej cierpienia.
 - Co masz taką minę, to nie w twoim stylu?. - Zapytał Harry.
 - Yyy... co? - Zapytałem nie słysząc co mówi, gdyż byłem całkowicie pogrążony w myślach.
 - No nie mów, że znowu przejmujesz się Sam? Stary to laska Zayn'a i się z tym pogódź. To, że kiedyś była twoja nie ma już żadnego znaczenia.
 - Dla mnie ma.
 - To czemu z nią zerwałeś?
 - Bo byłem głupi, tak ?? Nie chcę do tego wracać. - Krzyknąłem obracając głowę w drugą stronę.
 Po chwili Harry widząc, że nie mam ochoty rozmawiać poszedł do swojego pokoju, a ja dla odstresowania postanowiłem zagrać na PSP.

Perspektywa Zayn'a.

 - Jaki film wybierasz? - Zapytałem Sam stojąc w kolejce po bilety.
 - Może.. jakiś horror?
 - Spoko tylko później nie miej pretensji, że zabrałem cię na tak straszny film, że będziesz bała się iść do łazienki. -  Zacząłem się śmiać.
 - To pójdziesz ze mną. - Odpowiedziała puszczając mi oczko.
 - Mi to pasuje haha. - Kasjerka podała mi bilety i ruszyliśmy na salę.
Oglądając film Sam cały czas była we mnie wtulona. Na pewno wybrała ten film aby móc się cały czas do mnie miziać. Kiedy film się skończył udaliśmy się do galerii handlowej. Oczywiście Samanta wyszła z tonami ciuchów, ale mi również wybrała parę fajnych T- shirt'ów.
 - Ale jestem zmęczona. Jedziemy do domu? - Powiedziała wychodząc z ostatniego sklepu.
 - Jasne, nieźle nas dzisiaj wymęczyłaś – Dodałem.
Oczywiście jeszcze w międzyczasie nie obyło się bez rozdawania autografów i robienia fotek z fankami.
 - Jakby nie mogło być jednego dnia bez tych wszystkich fanów i paparazzi.- Westchnęła ciężko.
 - Na tym polega sława, niestety trzeba się z tym pogodzić.
 - Ahaa.. - Skomentowała krótko i po chwili zniknęła gdzieś w tłumie otaczających mnie dziewczyn.

________________________________
No i macie pierwszy rozdział jak obiecałam.
Czekam na wasze opinie.
Piszcie czy wam się podobało, a może coś zmienić?
Kolejny rozdział będzie za ok. 2 dni.
Paa. ; ** ♥