sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział 18.


Kolejne dni tylko i wyłącznie polegały na odwiedzaniu przez chłopaków studia i ustalaniu całej choreografii na koncerty. W wolnym czasie zazwyczaj wszyscy razem siedzieliśmy przed telewizorem, no może trochę rzadziej z Niall'em, gdyż on gdy tylko mógł gadał na skypie z tą Vanessą. Miałam okazję wymienić z nią parę zdań i wydaje się być naprawdę sympatyczną osobą.
Moje stosunki z Zayn'em, jak i jego z Lou są dobre. Postanowiliśmy udawać, że nic się nie stało. Ustaliliśmy, że tak będzie lepiej.
Jeżeli chodzi o media to wszyscy nie za bardzo wiedzą o co chodzi. Ja i Louis nie ukrywamy swojego związku, wkrótce samo wszystko się wyda.
I tak jakoś minęły nam te 3 doby. W ostatni dzień przed wyjazdem każdy był strasznie zabiegany, wszyscy latali po domu szukając swoich rzeczy. Jakoś nie wyobrażam sobie jak mielibyśmy spakować rzeczy potrzebne na 4 miesiące, ja ledwo zmieściłam się w 3 walizki, a do tego dochodziły mi jeszcze kosmetyki i inne duperele. Na całe szczęście Lou poinformował mnie, że bus pojawi się wcześniej niż mówił Paul abyśmy mogli wszystko na spokojnie w nim ogarnąć. Kiedy wszyscy byli już mniej więcej spakowani zarządziliśmy wspólne wyjście do supermarketu aby zakupić jedzenie i brakujące rzeczy na podróż.
Będąc na miejscu każdy wziął dla siebie koszyk, ponieważ stwierdziliśmy, że będzie szybciej jak się rozdzielimy i każdy weźmie to co potrzebuje. Niall od razu udał się do działu ze słodyczami, Zayn zapewne po zapasy lakieru i żelu do włosów, Liam na spokojnie oglądał wszystko po kolei, a ja i Lou postanowiliśmy zacząć od działu warzyw i owoców. Tak jak myślałam Lou od razu rzucił się na marchewki, których wziął chyba z 10, a ja w tym czasie wybierałam inne produkty. Dalej pokierowaliśmy się na dział kosmetyczny gdzie wzięliśmy nowe szczoteczki do zębów jak i pastę, jakieś płyny, szampony itd... Następnie były jeszcze słodycze, napoje, pieczywo i takie tam.. Kiedy my byliśmy już gotowi wysłaliśmy pozostałym sms'y, że za 10 minut robimy zbiórkę przy kasach. O określonym czasie wszyscy stanęliśmy w kolejce, ja z Lou byliśmy jako pierwsi, a reszta za nami. Kiedy nadeszła nasza kolej Lou zaczął..
 - Ej prawie byśmy zapomnieli. - Złapał się za głowę.
 - Ale czego? - Zapytałam nieświadoma o co mu chodzi.
Ten tylko zaczął łapczywie brać prezerwatywy, które znajdowały się przy kasie. Chłopcy widząc to zaczęli się tak głośno śmiać, że ludzie będący w pobliżu skierowali swoje spojrzenia w naszą stronę. Poczułam, że moje policzki oblewają się gorącym rumieńcem. Walnęłam Tomlinson'a z łokcia w brzuch aby się ogarnął.
 - No co? Chyba musimy mieć zapas, nie?
 - Tak kochanie ale nie musisz zachowywać się jak niewyżyte dziecko i oznajmiać całemu supermarketu, że potrzebujesz prezerwatyw!! - Zaczęłam na niego krzyczeć.
 - Dobra, nie denerwuj się miśku, sorrki. - Szubko musnął moje usta i wrócił tym razem już spokojnie do brania jego zdaniem tak potrzebnego towaru. Ja tylko zrobiłam facepalm'a i pokazałam chłopakom środkowy palec, bo z ich twarzy nadal nie schodził głupi uśmieszek.
Po jakże miłym incydencie wróciliśmy do domu.
Ja, Liam i Harry postanowiliśmy ugotować dzisiaj obiad. Kiedy my robiliśmy spaghetti pozostali czyli Lou, Niall i Zayn mieli jeszcze dokładnie sprawdzić czy aby wszystko co potrzebne jest spakowane. Kiedy obiad był gotowy wszyscy zasiedliśmy do stołu i w miłej atmosferze spożyliśmy posiłek.
 - To co robimy przez ten czas? - Zapytał Zayn kiedy wszyscy już zjedli.
 - Ty umyjesz naczynia. - Zaśmiałam się w stronę Malik'a.
 - To niech mi Niall chociaż pomoże.! - Zaprotestował.
 - Niestety ale ja idę zadzwonić do Van. - Oznajmił i szybko uciekł na górę.
 - No dobra to ja ci już pomogę. - Li podniósł się z krzesła.
 - To my idziemy do siebie. - Odezwał się Lou i pociągnął mnie za rękę.
 - Oglądamy jakiś film.? - Zapytałam kiedy już znajdowaliśmy się w jego pokoju.
 - Ok. - Louie podszedł do półki z filmami i zaraz po tym włączył jakiś film akcji. Ułożyliśmy się wygodnie w łóżku i wtuliliśmy w siebie. Po około 20 minutach zauważyłam, że Lou zamiast oglądać film gapi się na mnie.
 - Co mi się tak przyglądasz? - Odwróciłam głowę w stronę chłopaka.
 - A czemu niby mam nie podziwiać najcudowniejszego widoku świata?
 - Już się tak nie podlizuj. - Wytknęłam mu język.
 - Ale przecież mówię najszczerszą prawdę. - Lou delikatnie uniósł mój podbródek i spojrzał głęboko w oczy. - Kocham cie wiesz?
 - Tak wiem Lou, już mi to mówiłeś.
 - I będę mówił jeszcze dużo razy, a wiesz dlaczego? Bo jesteś dla mnie najważniejszą osobą za którą oddałbym dosłownie wszystko. - Uśmiechnęłam się i czule go pocałowałam. Już po chwili nastąpiło tzn. wymiany śliny ale nie były to zwykłe pocałunki, były przepełnione niewyobrażalną czułością, szczerą miłością. Niestety nasze czynności przerwało pukanie do drzwi.
 - Proszę. - Odezwałam się. Już po chwili w drzwiach ukazał się Niall.
 - Chłopcy kazali przekazać, że za godzinę robimy taką małą bibkę tylko dla nas, a my w tym czasie jedziemy po alkohol.
 - Dobra to my przygotujemy coś do żarcia. - Zakomunikował Lou. Kiedy blondasek opuścił już pokój ja postanowiłam wziąć szybki prysznic, a Lou w tym czasie poszedł coś przygotować na dzisiejszy wieczór.
Kiedy ja już wyszłam spod prysznica ubrałam się w to, a następnie nałożyłam delikatny makijaż. Schodzą na dół zauważyłam Louis'a, który robił jakąś sałatkę.
 - Co tam pichcisz? - Zapytałam przytulając go od tyłu.
 - A spróbuj. - Nałożył na widelec niewielką porcję i nakarmił mnie.
 - Mmm.. jednak nie jest z ciebie taki kiepski kucharz.
 - No, a co ty myślałaś. - Słodko się uśmiechnął i złożył szybki pocałunek na moich ustach. Dalej postanowiliśmy wyłożyć tylko jakieś chipsy i paluszki.
Kiedy chłopcy przyjechali z browarem rozsiedliśmy się przed telewizorem i po prostu dobrze się bawiliśmy. Kiedy w TV już nic ciekawego nie leciało Zayn zaproponował abyśmy pograli w butelkę. Wszyscy usiedliśmy na podłodze w kole i zadawaliśmy sobie pytania i zadania. Każdy śmiał się do momentu kiedy nie zaczęło robić się trudniej.
Tym razem kręcił Lou i wypadło na Zayn'a. Louis był już dość wstawiony więc mogłam się po nim spodziewać wszystkiego.
 - Pytanie czy zadanie??
 - Pytanie. - Mulat odpowiedział.
 - No więc przyznaj się.. Sam robiła ci loda?? - Nie no zajebiście mogłam się tego spodziewać. Zdzieliłam tylko Tomo przez łeb, a ten się jeszcze głupio zaśmiał.
 - Tak. - Zayn udzielił odpowiedzi, a ja tylko schowałam twarz w dłonie, bo poczułam, że się czerwienie.
Dalej wypadło na Liam'a.
 - Zadanie. - Wybrał.
 - Przeliż się z Sam.
 - No chyba głupi jesteś, to mój brat. - Zaprotestowałam.
 - Trudno trzeba wykonać wszystko. - Malik zaśmiał się. Liam zaczął niepewnie zbliżać się w moją stronę, a już po chwili całować. Czułam się bardzo dziwnie z myślą, że to mój brat ale musiałam odwzajemnić pocałunek. W sumie nie było aż tak źle ale nie skomentowałam tego.
Dalej wypadło na Harrego.
 - No to loczuś na górę prostować włosy. - Rozkazał Liam.
 - No co? To nie fair.
 - Nie kłuć się tylko biegiem na górę.
Po około 20 minutach Hazza zjawił się na dole w zupełnie prostych włosach. Wszyscy na ten widok wybuchli niepohamowanym śmiechem, Styles usiadł ze wściekłą miną na podłodze i zakręcił butelką.
 - Co wybierasz? - Spytał się Zayn'a, na którego po raz kolejny wypadło.
 - Zadanie.
 - No więc hmm.., co by tu wymyślić? Dobra, zapal ze Sam na studenta.
 - Co znowu ja?? Wszystkie zadania związane są ze mną. - Zaczęłam się wykłócać.
 - No, bo jesteś jedyną dziewczyną, taki już twój los. - Usprawiedliwił się Harry.
 - Ale tylko jednego bucha.
 - Ok. - Wszyscy się zgodzili.
Widziałam niezadowolenie na twarzy Louis'a więc do dodania mu otuchy złapałam go za rękę. Po chwili Zayn wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i odpalił jednego. Zaciągnął się i zbliżył do mnie. W tym momencie bardziej ścisnęłam rękę Lou. Rozszerzyłam usta i już po chwili w moich płucach znajdował się dym, który Zayn wdmuchnął podczas naszego „pocałunku”. Kiedy wykonałam zadanie złożyłam czuły pocałunek na wargach Louis'a aby upewnić go, że to co zdarzyło się przed chwilą nie miało dla mnie żadnego znaczenia.
Dalej kręcił Zayn i wypadło na Niall'a.
 - Pytanie. - Od razu zdecydował.
 - No to blondasku zdradź nam proszę kiedy ostatni raz się masturbowałeś. - Wszyscy ryknęli śmiechem oprócz Horan'a oczywiście.
 - Nie wiem dokładnie, może jakoś tydzień temu. - Zaczerwienił się i uniknął zagłębiania tego tematu poprzez zakręcenie butelki, która wskazała na mnie.
 - A co mi tam będę hardcorem i biorę zadanie. - Oznajmiłam.
 - Jakoś nie mam pomysłu, może pozostali mają coś do zaproponowania? - Żarłok popatrzył po reszcie.
 - Ja mam pomysł. - Harry zbliżył się do Niall'a i zaczął szeptać mu do ucha, blondas zaczął się tak śmiać z tego co powiedział mu Hazza, że zwijał się na podłodze. Od razu wiedziałam, że Styles wymyślił coś głupiego.
 - Dobra to może być. - Powiedział Niall kiedy już się uspokoił.
 - A więc Sam... - Styles zaczął. - Ty, Louis, łazienka, 15 minut.
 - Że co?? - Spytałam nie za bardzo wiedząc o co mu chodzi.
 - No to. - Wyjął z kieszeni pudełeczko prezerwatyw.
 - No chyba se jaja robisz, w dupę se to wsadź.
 - No przecież taki hardcor z ciebie. Zadanie to zadanie, a szybki sex podobno najlepszy.
 - Kiedyś cię jeszcze za to zabiję. - Zwróciłam się do Hazzy i chwyciłam Lou za rękę. Pomyślałam sobie, że po prostu będziemy siedzieć w tej łazience tak długo aż nie minie te 15 minut i nie będę musiała wykonać tego zadania. Ja i Louis weszliśmy po schodach w celu udania się do łazienki, a za nami ta zmora Styles. Kiedy już chciałam zamykać drzwi Harry przytrzymał je.
 - Co myślałaś, że się wywiniesz? Niestety nie ma tak łatwo, jako dowód musi być zużyta. - Powiedział podając mi prezerwatywę. Ja tylko przeklęłam pod nosem i zamknęłam drzwi na klucz. Przez jakieś 5 minut staliśmy nie wiedząc co robić.
 - To co zamierzasz? - Zapytał Lou.
 - No chyba najłatwiej byłoby wykonać zadanie.
 - No najłatwiej.
 - Dobra to w takim razie bierzemy się do roboty. - Zaczęłam ściągać spodnie jak i Lou również. Nie chciałam przeżyć takiego stosunku ale co innego mielibyśmy zrobić???Taki rodzaj sexu zupełnie nie był dla mnie, wolę romantyczne klimaty, a nie tej łazienka.. Ale wracając.., Lou posadził mnie na pralce i już zaczął całować po szyi ale przerwał nam krzyk Hazzy.
 - Dalej sprężać się, bo macie jeszcze tylko 10 minut.!! - Wywróciłam tylko oczami i zaczęłam zsuwać majtki jednak Lou sprawnie to za mnie dokończył. Zaraz po tym kiedy pozbyłam się bielizny Boo zaczął pieścić moją muszelkę. Kiedy oznajmiłam mu, że już jestem gotowa zrzucił z siebie bokserki i powoli we mnie wszedł, jednak zaraz zaczął zwiększać tempo aby wyrobić się w czasie, bo Hazza nic innego nie robił jak odliczanie sekund. Starałam się jak tylko mogłam pohamowywać jęki lecz nie za każdym razem mi się to udawało.
Kiedy już wreszcie minęło to piekielne 15 minut zakończyliśmy nasz akt i szybko zaczęliśmy się ubierać.
 - I co zadowolony?? - Zapytałam loczka po wyjściu z łazienki.
 - A dowód?
 - Nie słyszałeś?? - Byłam już na niego lekko wkurwiona.
 - Skąd mam wiedzieć czy nie udawałaś?
 - Proszę masz. - Rzuciłam mu zużytą prezerwatywą prosto w twarz.
 - Blee.. jesteś obrzydliwa.!! - Zaczął krzyczeć.
 - Trzeba było wymyślać normalne zadania. - Odburknęłam i od razu poszłam do swojego pokoju, bo jak na dziś miałam już w zupełności za dużo wrażeń. Wzięłam jeszcze szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Kiedy już usypiałam do pokoju wszedł Louis i położył się koło mnie.
 - Dobranoc i przepraszam jeżeli byłem niedelikatny. - Pocałował mnie w policzek i odwrócił się na drugi bok.



_____________________________________________________
Od razu przepraszam za tą scenkę +18, nie jestem z niej zadowolona.
Ale tak to rozdział całkiem, całkiem.. ; )) Troszkę humorku się ujawniło.
Widzę, że dużo osób zawiesza bloga na wakacje ale ja dalej będę prowadziła to opowiadanie, ewentualnie rozdziały będą pojawiać się trochę rzadziej ale bez obaw. ; ]]
Serdecznie pozdrawiam i do następnego. ; **

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 17.


Perspektywa Harrego.
Melody od razu wpadła mi w oko, co prawda widziałem ją tylko raz ale wydawała się być ciekawa. Jednak postanowiłem nie zaprzątać nią sobie głowy, przecież nie istnieje takie coś jak miłość od pierwszego wejrzenia.
Do domu zostało nam jeszcze jakieś 2 godziny drogi. Trochę nudziło mi się bez Louis'a więc postanowiłem jakoś rozruszać towarzystwo. Korzystając z okazji, że Niall śpi wpadłem na pomysł aby porobić mu fotki i wstawić na twitter'a, fanki na pewno się ucieszą. Blondas akurat miał otwartą buzię więc fotki powychodziły jeszcze śmieszniej niż tego oczekiwałem. Mimo to postanowiłem jeszcze bardziej się nad nim poznęcać więc wyciągnąłem z plecaka marker i namalowałem mu jakże zacne wąsiska. Liam i Zayn przyglądali się moim poczynaniom i śmiali się, mulat do tego zaczął nagrywać całe zdarzenie. Kiedy zrobiłem Niall'owi wystarczającą ilość zdjęć odpaliłem mojego laptopa i zalogowałem się na twitter'a. Wybrałem te moim zdaniem najlepsze fotki i umieściłem je w necie. Zayn chciał też wstawić filmik ale pomyślałem, że o to trzeba już zapytać samego Niall'a. Resztę drogi spędziłem na słuchaniu muzyki i przeglądaniu różnych stronek. Kiedy zajechaliśmy na miejsce do spotkania z Paul'em mieliśmy jeszcze 30 minut. Obudziłem Niall'a, który zupełnie nie miał pojęcia, że ma na twarzy ma wymalowane wąsy. Ledwo powstrzymując się od śmiechu wypakowaliśmy walizki i weszliśmy do domu. Postawiliśmy bagaże w przedpokoju i od razu skierowałem się do kuchni, gdyż strasznie chciało mi się pić. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to bluzka, która leżała na środku kuchni i zapewne należała do Sam. Zareagowałem na to śmiechem.
 - Co cię tak bawi? - Zapytał Liam, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
 - Twoja siostra i Lou nie próżnowali. - Wskazałem na bluzkę.
 - Właściwie to gdzie oni są? - Li zapytał i pokierował się w stronę schodów.



Perspektywa Samanty.
Razem z Lou leżeliśmy w łóżku i wzajemnie karmiliśmy się naleśnikami, które chwilę wcześniej przygotował. Biorąc na widelec jeden kawałek z nutellą wpadłam na pomysł aby trochę ubrudzić mojego boy'a więc sprytnie wyminęłam jego usta i w ostateczności jego nos pokryty był cały w czekoladzie. Lou nie był mi dłużny i odpłacił mi się tym samym.
 - Zlizuj to!! - Rozkazałam mu przez śmiech.
 - Dobra ale ty pierwsza, kobiety mają pierwszeństwo.
 - Och.. ty. - Już się nachylałam w jego stronę kiedy nagle do pokoju wparował Liam.
 - O hej, widzę że już pogodzeni.
 - Nie umiesz pukać!!? - Krzyknęłam na brata.
 - Weź się lepiej umyj, bo wyglądasz jak...
 - Naleśniki!!!! - Wydarł się Niall, który właśnie wleciał do pokoju i rzucił się na łóżko.
 - O widzę, że mamy nową.. yyy.. starą parę. - Tym razem odezwał się Hazza, który wyłonił się zza drzwi, a za nim Zayn.
Gdy zobaczyłam mulata trochę dziwnie się poczułam ale nie było to uczucie gniewu, raczej smutku.
 - Louis, Sam moglibyśmy porozmawiać? - Spytał Zayn, a mnie aż zatkało podobnie jak i Lou.
 - Jasne. - Przytaknęłam i wyszłam spod kołdry. Wszyscy trochę dziwnie się spojrzeli, bo miałam na sobie bokserki Lou i jego bluzkę, a on sam miał na sobie tylko bieliznę.
 - Kiedy byliśmy już na korytarzu Zayn zabrał głos.
 - A więc.. - Zrobił pałzę. - Chciałbym po prostu się pogodzić. Wiem, że jesteście ze sobą szczęśliwi i nie chciałbym w żaden sposób tego psuć. Nie chciałem aby wszystko się tak potoczyło i jest mi z tego powodu głupio, bo wiem że jest to moja wina. Tak więc czy zapomnimy o wszystkim i dalej będziemy się przyjaźnić?
 - Jasne. - Przytuliłam Malik'a tak samo jak Lou.
 - Dobra to ja idę się ubrać. - Oznajmiłam chłopakom i udałam się do mojego pokoju.
Chwyciłam ciuchy i poszłam do łazienki zrobić lekki makijaż i ogólnie się ogarnąć. Kiedy zeszłam na dół chłopacy już na mnie czekali, bo musieliśmy jechać na to spotkanie z menadżerem.
 - Yyyy.. Niall możesz mi powiedzieć co ty masz na twarzy? - Dziwnie spojrzałam się na blondasa, który miał namalowane wąsy markerem.
 - Ale co? - Zapytał się zupełnie zbity z tropu.
 - Czy ty zawsze wszystko musisz zepsuć? - Spytał Liam.
 - Ale o co wam chodzi? - Kolejny raz spytał się Niall.
 - Patrz. - Chwyciła, go za ramiona i odwróciłam w stronę lustra.
 - Czyja to sprawka? - Horanek troszkę się zdenerwował, a wszyscy momentalnie wskazali na Hazzę.
 - Jak przyjedziemy to cie zabiję. - Oznajmił i pobiegł do łazienki się umyć.
Kiedy już wrócił wszyscy wpakowaliśmy się do naszego wana. Lou zasiadł za kierownicą, a ja obok niego, natomiast reszta wpakowała się na tyły. Będąc już na miejscu chłopacy przywitali się z Paul'em ja zresztą też.
 - No więc Europa na was czeka. - Zaczął entuzjastycznie Paul kiedy zasiedliśmy przy stoliku.
 - Dobra więc od czego zaczynamy? - Spytał Liam.
 - Więc w trasę wyruszamy w ten poniedziałek czyli za 5 dni, tourbus przyjedzie pod wasz dom około 10.00.
 - Jak słyszę tourbus to mi się słabo robi. Jedna łazienka na 6 facetów. - Zayn dziwnie wzdrygnął ciałem.
 - I jedną dziewczynę. - Poprawił go Lou i spojrzał na mnie.
 - Louis przecież mówiłam ci, że nie jadę. - Szybko wydukałam.
 - Liam weź jej coś powiedz, bo ja nie mam już siły. - Louis zwrócił się do mojego brata.
 - Sam nie rozumiem w czym widzisz problem, przecież kiedyś rozmawialiśmy na ten temat.
 - Chłopcy tylko jest jeden problem, w busie jest tylko 6 jednoosobowych łóżek. - Paul przerwał rozkminianie naszej sprawy.
 - Co za problem Paul na pewno znajdzie sobie jakiś hotel. - Zaśmiał się Hazza.
 - Bardzo zabawne loczuś, żebyś ty czasami nie wylądował na ulicy. - Mężczyzna trochę się zdenerwował.
 - My z Sam jakoś zmieścimy się na jednym łóżku. - Uśmiechnął się Lou.
 - Ta jasne.., a potem będzie mały Tomlinsonek, a tak właściwie to od kiedy znowu jesteście razem? - Spytał.
 - Od wczoraj. - Boo Bear strzelił mega smila.
 - Aha dobra nie wnikam, potem jakoś ustalicie jak to będzie z tym spaniem, a teraz wymienię wam po kolei jakie miasta będziemy odwiedzać. - Jakoś nie za bardzo mnie to interesowało więc dałam się ponieść moim myślą. Nie byłam już pena czego tak naprawdę chcę, jakoś ciąganie się po tych wszystkich koncertach i wywiadach nie przekonywało mnie ale z drugiej strony jeżeli miałaby spędzić 4 miesiące bez Lou to już chyba wolałam się zgodzić. Ewentualnie gdyby coś było nie tak zawsze mogłabym wrócić do domu albo do rodziców.
Kiedy chłopcy omówili już wszystkie szczegóły postanowiliśmy wybrać się na wspólny obiad do Nando's. Będąc na miejscu zasiedliśmy przy stole i zamówiliśmy dania.
 - To co to za dziewczyna Niall?- Spytałam blondasa o dziewczynę przez którą chłopacy musieli dłużej zostać.
 - Ma na imię Vanessa. - Uśmiechnął się.
 - A może konkretniej?
 - No jest prześliczna, miła, nieśmiała, szczera, z poczuciem humoru. Jednym słowem idealna. - Mówiąc to jego wzrok utkwiony był w jeden punkt. Widząc to zaczęłam się śmiać, nigdy nie widziałam naszego kochanego żarłoka w takim stanie.
 - No to co zamierzasz dalej z tym zrobić? - Zapytał Lou, który podobnie jak ja cicho się podśmiechiwał.
 - Nie wiem.., teraz trasa, a poza tym ona mieszka w Holmes Champel więc nie będę mógł się z nią za często spotykał. Dobrze, że chociaż jest ten Skype.
 - Spoko, coś się wymyśli. Jak na razie kontaktuj się z nią, a potem zobaczymy. - Uśmiechnęłam się do blondaska i pokrzepiająco poklepałam go po ramieniu.
 - A zmieniając temat, jedziesz z nami w ta trasę czy nie?? - Zapytał Laim.
 - Nie wiem czy wszystkim to odpowiada, a poza tym nie chcę wam przeszkadzać.
 - Mam lepszy pomysł, zagłosujmy. - Zaczął Lou. - Kto jest za tym aby Sam jechała z nami? - Wszyscy bez wyjątku unieśli ręce w górę. - No, a kto jest przeciw? - Pusto. - No więc sprawa wyjaśniona, jedziesz z nami i nie ma żadnych wykrętów. - Wydukał Lou.
 - No właśnie. - Poparł go Harry.
 - To co jedziesz? - Niall popatrzył na mnie proszącym wzrokiem.
 - Dobra jadę.
 - Yey!! - Wydarli się, a Lou pocałował mnie w policzek.
 - No to teraz czekają nas piękne 4 miesiące ciskania się w jednym łóżku. - Tomo uśmiechnął się.
 - Taa.. jakoś wytrzymamy. - Również się zaśmiałam.
Kiedy skończyliśmy jeść pojechaliśmy do naszego domu. Resztę dnia spędziliśmy przed telewizorem i śmianiu się. Kiedy zaczęło już robić się późno każdy udał się do swojego pokoju, a ja do Louis'a. Szybko się odświeżyłam i zasnęłam wtulona w mojego księcia.




__________________________________________
No to mamy 17. ; ))
Jak się podoba?? 
Kolejny rozdział nie wiem kiedy się pojawi, gdyż dzisiaj przyjeżdża moja chrzestna z Anglii i chciałabym spędzić z nią trochę więcej czasu ale postaram się dodać bez dużego odstępu czasu.
Tak wg. to chciałam bardzo podziękować za komentarze i wejścia, bo dobiliście już prawie 5 tys. 0.o 
Jeżeli macie jakieś pytania lub pomysły co do tego opowiadania to śmiało pisać na GG. ; ]]
Pozdrawiam.♥♥

wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 16. ; 33



Perspektywa Liam'a.
Odkąd Niall poszedł na randkę my z chłopakami nic innego nie robiliśmy jak gapienie się w ekran telewizora. Znudziło mi się to nic nierobienie więc postanowiłem, że zadzwonię do Sam i dowiem się czy już są w domu. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni i wybrałem numer siostry. Czekałem parę sygnałów lecz nikt nie odbierał. Pomyślałem, że pewnie nie słyszy albo coś więc dałem se spokój.
 - Nie odbiera. - Zakomunikowałem reszcie.
 - Pewnie są zajęci sobą. - Lokers uśmiechnął się.
 - Temu to tylko jedno w głowie. - Odezwał się Zayn i dał mu kuksańca w bok.
 - A ty to niby lepszy? - Harry spojrzał na mulata, a ten odpowiedział mu tylko wrogim spojrzeniem na co chłopak zakończył temat.
Kolejny raz wróciliśmy do oglądania jakiegoś durnego programu i zajadania się słodyczami.
 - Chłopcy, a może tak dla odmiany ruszylibyście swoje „cztery litery” i poszli np. pograć w piłkę? - Powiedziała pani Anne, która właśnie weszła do pokoju.
 - Eee.. tam mamo, nam się nie chce. - Odpowiedział Harry.
 - Nie kłóć się ze mną, wychodzić na dwór i to w tej chwili! - Powiedział podniesionym głosem.
 - Dobra już idziemy. - Oznajmił i podnieśliśmy się z miejsca. Szczerze mówiąc to nawet miałem ochotę pograć, gdyż dawno tego nie robiłem. Wyszliśmy przed dom Hazzy i zaczęliśmy „kulać” piłkę. Po kolei każdy z nas odstawiał jakieś popisy i chwalił się umiejętnościami. Graliśmy tak do czasu kiedy przed domem nie zaparkował Niall samochodem. Blondas wyszedł z niego i pokierował się w naszą stronę.
 - I jak było? - Zayn spytał.
 - Świetnie.
 - To co jakiś taki przygnębiony? - Zapytałam się gdy wyczytałem to z jego twarzy.
 - No, bo już nie będę mógł się z nią więcej spotkać. - Posmutniał.
 - To od czego jest skype i sms'y? - Tym razem głos zabrał Harry.
 - Dobrze wiesz, że to nie to samo. - Blondynowi jeszcze bardziej zrzedła mina i udał się do domu, a my za nim. Było gdzieś około 21.00 więc poszliśmy zjeść kolację, odświeżyć się i spać, bo jutro czekała nas pobudka o 7.00.



Perspektywa Niall'a.
Następnego dnia rano niechętnie zwinąłem się z łóżka. Pierwsze o czym pomyślałem to wczorajsze spotkanie z Van, tak strasznie nie chciałem jechać w trasę, wolałbym wykorzystać ten czas do zbliżenia się do niej. Coraz bardziej bałem się samego siebie, nic innego nie robiłem jak rozmyślanie o pięknej blondynce, która niemożliwie zawładnęła moim sercem. Najwidoczniej trafiła mnie strzała amora. Przeczesałem włosy rękoma i poszedłem do łazienki, umyłem zęby i ubrałem luźną koszulkę i dresy. Gotowy zszedłem do kuchni gdzie siedział już Liam i pił sok.
 - Hej. - Przywitałem się z nim. Ten kiwnął tylko głową, a ja już „nurkowałem” w lodówce. Zrobiłem sobie parę kanapek, a Liam w tym czasie poszedł obudzić Harrego i Zayn'a. Pani Anne też już w tym czasie zdążyła wstać i przygotować śniadanie. Gotowi i najedzeni zaczęliśmy powoli się zbierać, wszystkie walizki wpakowaliśmy do busa, który w międzyczasie zdążył przyjechać i nastąpił czas na pożegnania. Wszyscy po kolei wyściskaliśmy mamę loczka czego nie mogliśmy zrobić z jego ojczymem, gdyż był w pracy. Po życzeniu nam szczęścia i dodaniu otuchy przez panią Anne wsiedliśmy do busa i ruszyliśmy do szpitala, bo chcieliśmy pożegnać się z Gemmą. Nasz kierowca zaparkował przed budynkiem,a my szybkim krokiem skierowaliśmy się do szpitala tak aby żadna z fanek nas nie dostrzegła, ponieważ nie mieliśmy już czasu na rozdawanie autografów itd. Wszyscy wparowaliśmy do sali gdzie była Gem, dziewczyna o dziwno już nie spała, lecz czytała jakąś książkę.
 - Hej. - Przywitaliśmy się i przytuliliśmy dziewczynę.
 - I już mnie zostawiacie? - Udała obrażoną.
 - Spokojnie będziesz przecież mogła oglądać nas w necie. - Harry poklepał ją po ramieniu i strzelił smila.
 - A gdzie Lou?
 - Z Sam. - Udzieliłem odpowiedzi.
 - Czyli jednak mu się udało? - Gemma dopytywał dalej.
 - No tak. - Potwierdził loczek.
 - Harry czas! - Liam zaczął pukać palcem w zegarek, który znajdował się na jego ręce.
 - A no tak, na nas już niestety czas. - Ogłosił Harry i podszedł do siostry by ja przytulić. Wszyscy po kolei poszliśmy w jego ślady.
 - Szybko zdrowiej. - Powiedział Zayn kiedy już wychodziliśmy.
 - Dzięki, powodzenia. - Pomachała nam, a my kolejny raz musieliśmy szybko opuścić szpital.
Kiedy wszyscy siedzieli już na swoich miejscach ja wyjąłem ze swojej podręcznej torby laptopa i paczkę żelek. Odpaliłem kompa i kiedy automatycznie załączył mi się skype z ciekawości postanowiłem sprawdzić czy Van jest już dostępna i ku mojemu zdziwieniu tak też było. Wziąłem głęboki oddech i w końcu odważyłem się wcisnąć zielony przycisk, już po chwili dało się słyszeć jej głos.
 - Hej. - Odezwała się.
 - Cześć. - Pomachałem do kamerki.
 - Co robisz?
 - Teraz to aktualnie jestem w drodze do domu i jem żelki.
 - Smacznego.
 - Dzięki, włącz kamerkę. - Poprosiłem ją.
 - Nie bo jestem nieogarnięta i wątpię, że chciałbyś to oglądać.
 - Przestań ty zawsze pięknie wyglądasz, no nie daj się prosić.
 - Dobra, jak tam chcesz. - Uległa i już po chwili widziałem ją na ekranie komputera. Wyglądała pięknie tylko po prostu miała związane włosy w koczka i zero makijażu.
 - To co wy robicie w tym busie? - Przerwała ciszę, która trwała jakąś minutę.
 - A więc Zayn jak zwykle śpi, Liam słucha muzyki, a Harry to właściwie nie robi nic. - Wyjaśniłem rozglądając się po aucie.
 - Co Harry? - Loczek wydarł się i już po chwili siedział obok mnie.
 - Nic, Vanessa chciała wiedzieć co robicie.
 - Aaa... Vanessa, ta o której bez przerwy gadasz i nie możesz przy tym wysiedzieć na jednym miejscu? - Po tych słowach zdzieliłem Hazzie z całej siły w łeb i poczułem jak moja twarz oblewa się gorącym rumieńcem ze wstydu.
 - Ała.!! - Zadarł się budząc przy tym Zayn'a.
 - Widzę, że macie tam wesoło. - Dziewczyna zaśmiała się.
 - Taaa.., ciekawe dla kogo. - Odezwałem się i zmroziłem loczka spojrzeniem.
 - Vanessa szykuj się! - Usłyszałem damski głos dochodzący gdzieś z pokoju Van, a po chwili ujrzałem bardzo ładną brunetkę o długich włosach.
 - W sam raz dla Harrego. - Pomyślałem.
 - Chłopacy to jest moja przyjaciółka Melody.
 - Hej jestem Niall. - Przywitałem się z nią. Skierowałem swój wzrok na loczka, który wpatrywał się w monitor z otwartą gębą. Szturchnąłem go. - Styes może byś się przedstawił.
 - A tak, mam... ma-am na imię Ha-arry. - Lokers zaczął się jąkać jak jakiś niedorozwój, natychmiastowo zareagowałem śmiechem co udzieliło się również Van. Harry siedział tak i gapił się w dziewczynę jak jakiś nienormalny, chyba naprawdę mu się spodobała ale nigdy bym nie pomyślał, że odbierze mu mowę.
 - Sorry chłopacy ale umówiłam się z Melody na zakupy i muszę się jeszcze uszykować. Niall jak tylko będziesz mógł to śmiało dzwoń.
 - Dobra, bawcie się dobrze. Pa.
 - Pa. - Rozłączyła się i spojrzałem na Hazzę, którego wzrok utkwiony był w jeden punkt.
 - Uuu.. czyżbyś się zakochał?
 - Tak. - Uśmiechnął się. Ja zareagowałem na to śmiechem i zabrałem się za jedzenie batona. Czekały nas jeszcze 3 godziny drogi, a ja nie miałem pojęcia co moglibyśmy porobić więc postanowiłem poruszyć temat trasy.
 - A więc co będziemy robić w Europie? - Zapytałem pozostałą trójkę.
 - Yyy.. dawać koncerty? - Zapytał Harry.
 - No to chyba oczywiste głupcze ale chodzi mi poza tym.
 - Może jakieś imprezy? - Kolejny raz zaproponował loczek.
 - O tak, dużo imprez.!! - Zayn zaczął dziwnie wywijać rękoma.
 - Ej, DJ Malik weź się uspokój. - Liam się zaśmiał.
 - W sumie to dawno nigdzie nie wychodziliśmy. - Potwierdziłem.
 - Wy już tak nie planujcie, najważniejsze są koncerty i fani.
 - Wiemy Daddy, daj na luz. Znajdź sobie jakąś laskę, bo świrujesz.
 - Bardzo śmieszne Hary, jak jesteś taki mądry to czemu sam sobie kogoś nie znajdziesz?
 - Harry już ma kogoś na oku. - Zaśmiałem się.
 - Kogo? Kogo? - Pytał Zayn.
 - Melody, przyjaciółkę Van.
 - Już przestańcie, ona po prostu jest bardzo ładna, a poza tym to ja nawet jej nie znam.
 - Kiedyś jeszcze na pewno ją poznasz, a teraz powiedźcie mi lepiej co takiego będziemy omawiać na spotkaniu z Paul'em. - Zapytałem.
 - Chyba będzie gadał jakie miasta po kolei będziemy odwiedzać. - Odpowiedział Zayn.
 - No coś tak takiego gadał. - Potwierdził Liam.
 - Dobra chłopaki nie wiem jak wy ale ja się idę zdrzemnąć na te 2 godzinki. - Zakomunikowałem.
 - Ok. - Przytaknęli i zajęli się swoimi czynnościami, a ja w tym czasie wygodnie usadowiłem się na fotelu i już po chwili odpłynąłem do krainy snów.





____________________________________________
No to mamy kolejny rozdzialik. ; ))
Szczerze mówiąc nie jestem z niego zadowolona, wyszedł taki przeciętny.
Ocenę zostawiam wam. ; ))
Chciałam bardzo podziękować za tyle wejść i komentarzy, jesteście wielcy.♥♥
Jak zauważyliście pojawiła się nowa bohaterka:
Melody Parker.
ur. 15 stycznia 1994r.
Najlepsza przyjaciółka Vanessy, z którą wychowała się w domu dziecka.
Dziewczyna ma trudny charakter i do poznawania nowych osób zachowuje duży dystans.
Mel kocha imprezy i słuchać rock'a.


Mam nadzieję, że wszystkim spodobała się nowa bohaterka. ; ]]
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam.♥♥

środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 15. ♥♥♥♥


Wchodząc do kina pokierowaliśmy się do kasy.
 - To co jakiś horror czy może wolisz komedie romantyczną? - Spytałem dziewczyny ustawiając się w kolejce.
 - Zdecydowanie horror, kocham je. - Odparła z entuzjazmem.
 - W takim razie poproszę dwa na [REC3]. - Zwróciłem się do kobiety za ladą.
 - 20 funtów poproszę.
 - Yyy.. co ty robisz? - Spytałem Van kiedy zauważyłem, że wyciąga portfel.
 - No.. chcę zapłacić? - Zapytała z sarkazmem.
 - Przecież mówiłem ci, że zabieram cię na kawę, no może nie dosłownie ale to chyba oczywiste, że stawiam.
 - Ale...
 - Nie ma żadnego ale. - Przerwałem jej. - Dzisiaj ja za wszystko płacę, a ty tylko masz się dobrze bawić zrozumiano?
 - OK. - Odpowiedziała i posłała mi ciepły uśmiech.
 - Przepraszam ale inni też tu czekają. - Kasjerka przerwała mi konwersację z Vanessą. - Nic nie odpowiadając wręczyłem kobiecie pieniądze, a ona po chwili dała nasze bilety. Razem z Vanessą poszliśmy jeszcze po coś do jedzenia.
 - Co byś chciała? - Zwróciłem się do blondynki.
 - Popcorn i colę.
 - Ok, ja poproszę to samo tylko w większym wydaniu i może jeszcze nachosy, twix'a i orzeszki w karmelu. - Gościu stojący za lada trochę dziwnie się na mnie spojrzał, a Van tylko wybuchła śmiechem.
 - No co? - Zapytałem kiedy wchodziliśmy na salę kinową, bo dziewczyna cały czas podśmiechiwała się pod nosem.
 - Zjesz to wszystko przez 1,5 godziny?
 - Bez najmniejszego problemu, skoro jesteś naszą fanka to myślałem, że wiesz o moim zamiłowaniu do jedzenia. - Uśmiechnąłem się do niej.
 - Wiedziałam ale nie myślałam, że to wszystko prawda. No wiesz nie wiadomo co te media mogą sobie wymyślić.
 - O tym akurat nie kłamali. - Kolejny raz posłałem dziewczynie uśmiech i zajęliśmy miejsca.
Horror jak dla mnie był dość straszny ale chyba dla Vanessy wręcz przeciwnie. Kiedy z moich ust wydobył się niepohamowany krzyk dziewczyna śmiała się wniebogłosy.
 - Nie myślisz, że powinno być odwrotnie.? - Van wydusiła przez śmiech.
 - Ale co?
 - No, że to ja powinnam krzyczeć, a ty powinieneś mnie przytulać abym się nie bała?
 - No w sumie tak ale ty chyba też możesz mnie poprzytulać, co? - Spojrzałem na nią błagalnie.
 - No to chodź ty mój mały tchórzu.
 - Oj wypraszam sobie, horrory to akurat mój słaby punkt. - Udałem obrażonego.
 - To czyli już nie chcesz przytulaska? - Niebieskooka kolejny raz się zaśmiała.
 - Chcę, chcę. - Krzyknąłem i po chwili wtuliłem się w Van.
Dziewczyna pięknie pachniała wanilią... Zacząłem „zaciągać” się jej zapachem aż zauważyłem, że Vanessa dziwnie się na mnie patrzy.
 - Przepraszam ale bardzo ładnie pachniesz. - Powiedziałem lekko zmieszany.
 - Dziękuję. - Delikatnie się zarumieniła.
 - To co idziemy, bo i tak się zaraz skończy, a mi się już znudził.
 - Spoko. - Złapałem ją za rękę i pomogłem wstać. - To co jakiś spacer? - Zaproponowałem kiedy wyszliśmy z kina.
 - Z tobą zawsze. - Van popatrzyła mi w oczy i kolejny raz na jej twarzy zagościł uśmiech ujawniając przy tym niewielkie dołeczki.
Znów rozpłynąłem się w widoku dziewczyny ale zaraz się opamiętałem, bo mogło to dość dziwnie wyglądać.
Ugiąłem rękę w łokciu tak aby Vanessa mogła mnie za nią ująć. Postanowiliśmy iść do parku, a że było strasznie gorąco i nie chciało nam się chodzić to zasiedliśmy na pobliskiej ławce w cieniu.
 - Wiesz Van, bo za 6 dni wyruszamy w trasę i... - Zacząłem niepewnie.
 - Tak wiem, bardzo cieszę się, że mogłam cię poznać.
 - Ale właśnie o to mi chodzi, że ja nie chcę kończyć z tobą znajomości, a my już jutro niestety musimy wyjechać. - Spuściłem głowę w dół.
 - Ja również chciałabym się z tobą przyjaźnić, a zresztą od czego jest skype i sms'y.
 - No ale to nie to samo.
 - Ale zawsze coś.
Przez moment zapanowała niezręczna cisza, którą postanowiłem w końcu przerwać.
 - Skoro nie będziemy się widzieć chciałbym ci coś dać. - Wyciągnąłem z kieszeni pudełeczko, w którym znajdowała się bransoletka. - Chciałem ci to dać abyś o mnie pamiętała. - Otworzyłem małe pudełeczko.
 - Dziękuję to jest takie słodkie. - Wtuliła się we mnie.
 - Podoba ci się?
 - Bardzo, jest śliczna. Założysz? - Wyciągnęła rękę w moją stronę.
 - Oczywiście. - Ująłem jej delikatną dłoń i zapiąłem bransoletkę.
 - Pasuje idealnie, dziękuję jest naprawdę śliczna. Tylko, że ja nic dla ciebie nie mam.
 - Nie szkodzi, twoja obecność w zupełności mi wystarczy. - Chyba lekko się zaczerwieniłem, bo z tym wyznaniem mogło być trochę za szybko. Jakoś w tej chwili nie za bardzo kontrolowałem słów. Kiedy rozmyślałem nad tym co przed chwilą powiedziałem do Van dziewczyna zbliżyła się do mnie i złożyła pocałunek na moim policzku. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się mega smile. Wpatrywaliśmy się tak w siebie do momentu kiedy dziewczyna nie dostała sms'a.
 - Przepraszam ale muszę już iść. - Powiedziała z niezadowoloną miną.
 - Coś się stało?
 - Nie tylko przyjaciółka potrzebuje mojej pomocy.
 - Poczekaj odwiozę cię.
 - Dobrze. - Podnieśliśmy się z miejsca i ruszyliśmy w kierunku gdzie zostawiłem samochód.
Całą drogę siedzieliśmy w ciszy mimo że miałem jej tyle do powiedzenia. Będąc na miejscu niestety nadszedł czas pożegnania, wysiadłem szybko z samochodu aby otworzyć drzwi Van. Kiedy odprowadziłem ją pod drzwi jej mieszkania stanąłem na wprost niej i spojrzałem w oczy.
 - Wiesz, że nie zobaczymy się przez prawie pół roku? - Zacząłem.
 - Tak, wiem.
 - Bardzo żałuję, że nie mogłem poznać cię wcześniej, mam ci jeszcze tyle do opowiedzenia.
 - Ja również. To co jutro na skypie?
 - Jasne będę czekać.
 - Jeszcze raz dziękuję za dzisiaj, było mi bardzo miło. Będę tęsknić.
 - Ja też. - Miałem do niej podejść ale wyprzedziła mnie i kolejny raz dzisiaj pocałowała mnie w policzek. Na koniec wymieniliśmy się uściskami i po chwili zniknęła już za drzwiami.

Perspektywa Samanty.
Początek dnia zaczął się dość miło. Kiedy wstałam na dole siedział już tata z kubkiem kawy w ręku. Wyściskałam się z nim i zrobiłam sobie śniadanie. Gawędziliśmy sobie tak do momentu kiedy Louis nie zszedł do nas. Lou przywitał się z moim ojcem, który nie za bardzo wiedział co się dzieje. Wytłumaczyłam mu wszystko, a on tylko życzył nam szczęścia. Za to właśnie kochałam mojego tatę, był strasznie tolerancyjny i robił wszystko abym ja i Liam byli szczęśliwi.
Na imieninach cioci Victorii atmosfera była dość napięta, było tak jak przewidywał Louis ale tylko do momentu aż na stole nie pojawiły się procenty. Potem wszyscy się rozluźnili i nikt nie zważał na to jak wcześniej potraktował mnie Lou. Na „imprezie” nie posiedzieliśmy za długo, bo przed 18.00 mieliśmy samolot do Londynu. Pożegnaliśmy się z całą rodzinką i wraz z rodzicami udaliśmy się do domu. Kiedy byliśmy już spakowani było około godziny 16.30 więc pomału musieliśmy się szykować do wyjścia, bo czekała nas odprawa itd. Louis wziął nasze walizki, a ja bagaż podręczny i zeszliśmy na dół gdzie czekali już na nas rodzice.
 - Będę tęsknić mamo. - Przytuliłam rodzicielkę do siebie.
 - Ja również, obiecaj że wkrótce nas odwiedzisz.
 - Jasne, przy każdej najmniejszej okazji. - Wyściskałyśmy się z całej siły i obdarowałyśmy pocałunkami w policzki.
 - To co zbieramy się? - Zapytał tata, który miał nas zawieźć na lotnisko.
 - Tak, już. - Uśmiechnęłam się w jego stronę.
 - Tylko ją tam pilnuj Louis. - Mama zwróciła się do mojego chłopaka.
 - Oczywiście. - Odpowiedział i ruszył za moim ojcem do samochodu.
 - Pa mamo.
 - Pa Sami, trzymaj się i wyściskaj Liam'a.
 - Jasne. - Pokiwałam jej i ruszyłam w stronę samochodu.
Louis z tatą siedzieli już na przodzie, a ja zajęłam tyły. Droga przebiegła nam dość szybko, gdyż lotnisko znajdowało się niedaleko domu. Będąc na miejscu pożegnałam się z tatą jak i również Lou i ruszyliśmy na odprawę. Oczywiście nie obyło się bez fanek. Już widzę jutrzejsze okładki czasopism „Louis Tomlinson przyłapany z dziewczyną przyjaciela.” czy coś w tym stylu, ale w tym momencie miałam to głęboko gdzieś więc po prostu czekałam aż będziemy mogli wejść do samolotu. Kiedy wreszcie nadszedł ten oczekiwany moment razem z Lou zasiadłam na tyłach samolotu i wtuliłam się w niego.
 - Pamiętasz jak lecieliśmy razem na Hawaje? - Zapytał się kiedy wznosiliśmy się już w powietrzu.
 - Oczywiście, nigdy bym nie zapomniała.
 - Musimy kiedyś to powtórzyć.
 - Byłoby super. - Uśmiechnęłam się na same wspomnienie kiedy to z całym 1D wybraliśmy się na wakacje na tą piękną wyspę. Spędziłam tam z Lou chyba najpiękniejsze chwile życia, zacząwszy od słodkich kolacjach, a kończąc na upojnych nocach. Lot minął dość spokojnie, przez cały czas patrzałam przez okno i podziwiałam widoki oraz wymieniałam się z Louim krótkimi spojrzeniami i całusami.
Po podróży byliśmy trochę zmęczeni więc szybko złapaliśmy jakąś taksówkę tak aby nikt nas nie zauważył i pojechaliśmy do domu.
Będąc już na naszej posesji złapałam za klamkę drzwi wejściowych będąc pewna, że będą otwarte, gdyż pozostali powinni już być w domu, jednak tak nie było. Spojrzałam tylko na Lou, który wzdrygnął ramionami i podał mi swoje klucze.
 - Jest tu kto?!! - Lou wydarł się po przekroczeniu progu. Nikt nie odpowiedział co znaczyło, że jeszcze nie przyjechali. - Zadzwonię do Hazzy. - Oznajmił mi i wybrał numer do przyjaciela. W czasie kiedy Lou rozmawiał z lokowatym udałam się do toalety załatwić potrzebę. Kiedy zeszłam na dół Lou już zajadał się marchewką.
 - To gdzie są chłopacy? - Zapytałam go.
 - Musieli zostać jeszcze jeden dzień, bo Niall poznał jakąś dziewczynę i koniecznie musiał się z nią spotkać. - Wszystko mi wytłumaczył.
 - Czyli dzisiaj cały dom mamy dla siebie? - Chytrze się uśmiechnęłam.
 - No na to wygląda.
 - To chyba skorzystamy z okazji co? - Popatrzyłam wyczekująco na Lou.
 - Na pewno chcesz? - Zapytał.
 - Jeszcze się pytasz... - Podeszłam do niego i wyrwałam mu marchewkę.
 - Ej oddawaj!!
 - To ją sobie weź. - Zaczął mnie gonić, a ja uciekłam do kuchni jednak od razu mnie złapał i posadził na blacie.
 - Dobra weź już sobie tą marchewkę.
 - Wolę ciebie. - Odłożył warzywo na bok i zaczął delikatnie muskać i lizać moją szyję. Po chwili zerwał ze mnie koszulkę i kontynuował czynność lecz tym razem na dekolcie i brzuchu. Kiedy już zaczął rozpinać mi spodnie ja niechcący zahaczyłam ręką o kubek, który spadł i roztrzaskał się o kafelki.
 - Lepiej chodźmy do mojego pokoju. - Uśmiechnął się i wziął mnie na ręce. Nie przedłużając zsunął ze mnie spodnie i zaczął całować po udach. Momentalnie świat zaczął wirować mi przed oczami. Poczułam, że jego ręce wędrują po moim brzuchu zbliżając się do moich piersi. Lou rozpiął mi stanik i zaczął je pieścić. Pojękiwałam cicho co pokierowało Louis'a do dalszego działania. Zaczął delikatnie ssać moje sutki, wplotłam ręce w jego włosy i zaczęłam szybciej oddychać. Jego ręka wodziła po moim brzuchy lecz po chwili znalazła się w moich majtkach. Lou zaczął zsuwać mi ostatnią część garderoby.
 - Na pewno tego chcesz? - Spojrzał niepewnie w moim kierunku. Wywróciłam tylko oczyma i przejęłam inicjatywę. W ekspresowym tempie ściągnęłam jego koszulkę i zaczęłam lizać jego umięśniony tors. Z każdą sekundą schodziłam coraz niżej do 'przyjaciela' Lou. Będąc u celu zaczęłam całować jego 'marcheweczkę' przez spodnie, czułam jak z każdą chwilą nabrzmiewa i podnosi się. Nie przedłużając ściągnęłam z niego spodnie, a zaraz po tym bokserki. Chwyciłam w ręce jego przyrodzenie i zaczęłam jeździć w górę i w dół nadając przy tym coraz większe tempo, Lou oddychał coraz głośniej. Kiedy 'przyjaciel' Lou przybrał już wystarczające rozmiary wygodnie ułożyłam się na plecach i rozłożyłam nogi dając sygnał na to, że jestem gotowa. Louis usiadł na mnie okrakiem i wszedł we mnie powoli i delikatnie. W końcu poczułam go w sobie. Zaczął wykonywać stopniowe ruchy ale z każdą minutą przyspieszał. Było mi tak niesamowicie dobrze, krzyczałam wniebogłosy. Kiedy poczułam, że wkrótce dojdzie do 'wybuchu' Lou wyszedł ze mnie, gdyż nie chcieliśmy aby skończyło się to wpadką. Postanowiłam ulżyć mu ustami. Chwyciłam go w usta i wykonywałam ruchy w górę i w dół, Lou sam postanowił wyznaczać tempo więc złapał mnie za włosy i pokierowywał jak mu było wygodnie. Zaraz po tym Louis wybuchł jak fontanna.
 - Kocham cię. - Wyszeptał kładąc się obok mnie.
 - Ja ciebie też. - Czule pocałowałam go w usta.
 - Idziemy pod prysznic?
 - Z tobą zawsze. - Uśmiechnęłam się i udaliśmy się do łazienki.
Nawzajem wymyliśmy się pieszcząc przy tym.
Gotowi położyliśmy się w łóżku i zasnęliśmy wtuleni w siebie.




___________________________________
No i w końcu mamy 15!! ; ]]
Sorrki, że dodaję dopiero teraz ale wiecie nauka i takie tam..
W tym rozdziale trochę gorąco się zrobiło ale to na wasze życzenie.
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Dziękuję za ponad 4000 tys.wejść, mam mega podjarkę ;D
Następny postaram się dodać za 5 dni, bo widzę, że metoda 15 kom. = NN nie wyszła na waszą korzyść więc nie będę was już tak męczyć.
Jeszcze raz dziękuję za wszystko i do następnego. ♥♥♥

niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 14. ♥♥♥


Kiedy tylko się obudziłem postanowiłem zadzwonić do Vanessy i obgadać szczegóły dzisiejszego spotkania. Złapałem za telefon ale spostrzegając, że jest dopiero 9.00 postanowiłem coś zjeść. Dziewczyna mogła jeszcze spać i wyszłoby, że nic nie robię tylko czekam aby do niej zadzwonić. W sumie taka była prawda no ale już się powstrzymam. 
Zszedłem na dół gdzie była już pani Styles, która coś pichciła. 
 - Dzień dobry. - Przywitałem się z nią.
 - Witaj Niall, masz ochotę na jajecznicę?
 - Jasne. - Zasiadłem przy stole, a pani Anne nałożyła mi dużą porcję, gdyż doskonale wiedziała jak ubóstwiam jedzenie.
Będąc w połowie spożywania posiłku na dół zeszli pozostali domownicy.
 - Nudzi mi się bez Louis'a. - Loczek zabrał głos.
 - Nawet jednego dnia nie umiesz bez niego wytrzymać. - Pani Anne się zaśmiała.
 - Przynajmniej jaki spokój. - tym razem odezwał się Liam.
 - No. - Potwierdziliśmy wszyscy.
 - Dobra to ja idę, bo muszę wykonać jeszcze jeden telefon. - Podziękowałem i poszedłem do mojego tymczasowego pokoju. 
Usiadłem na łóżku i wybrałem numer Van. Z każdym kolejnym sygnałem serce biło mi coraz mocniej, a ręce trzęsły się. W końcu usłyszałem jej słodki głosik.
 - Słucham?
 - Cześć to ja Niall.
 - O, hej. 
 - Chciałem się zapytać czy nasze spotkanie jest aktualne. 
 - Jasne.
 - To o której mam po ciebie przyjechać?
 - Może 17.00?
 - Ok, będę po ciebie.
 - Dobra, pa.
 - Do zobaczenia. - Rozłączyłem się i padłem twarzą w poduszki.
Byłem cały w skowronkach, strasznie cieszyłem się na to spotkanie. Vanessa wydawała się być ideałem, strasznie długo czekałem na taką dziewczynę. Moje rozmyślenia przerwał Zayn, który wszedł do pokoju. 
 - Niall pakuj się, dzisiaj wyjeżdżamy. 
 - Co? Ale jak to, przecież dopiero co poznałem dziewczynę no i umówiłem się z nią.
 - Dobrze wiedziałeś, że nie będziemy tu wieczność, a z resztą rozmawialiśmy o tym przy śniadaniu. 
 - Nie ma mowy, ja na pewno dzisiaj nigdzie nie jadę. No zostańmy tu chociaż jeszcze jeden dzień.
 - Ja pierdziele z tobą to jak z dzieckiem, znajdziesz sobie jeszcze inną dziewczynę.
 - Ale ja chcę tą i ja nigdzie nie jadę, możecie mnie tu nawet zostawić. - Zacząłem krzyczeć. Byłem strasznie zły na Zayn'a, że nie bierze tego pod uwagę, że strasznie zależy mi na Vanessie. 
 - Dobra już się tak nie bulwersuj ale o tym czy możemy tu jeszcze zostać to musisz pogadać z Hazzą. - Czym prędzej pobiegłem do salonu gdzie siedział loczek i Liam.
 - Harry my nie możemy dzisiaj wyjechać!!
 - No ale o co ci chodzi? - Spojrzał na mnie jakby niczego nie wiedział.
 - No przecież dzisiaj jestem umówiony z Vanessą.
 - A no tak sorry zapomniałem. Tylko, że jest jeden problem, a mianowicie jutro mamy próbę i jakby co to ty będziesz tłumaczył się przed Paul'em.
 - Szczerze mówiąc gówno mnie to obchodzi, to co zostaniemy jeszcze jeden dzień?
 - Jak chcesz ale bierzesz odpowiedzialność na siebie. 
 - Dobra. To ja idę się już spakować, a jutro z samego rana wyjeżdżamy. - Krzyknąłem i pobiegłem do mojego pokoju. 
Wszystkie ciuchy, które i tak walały się po podłodze lub leżały na krześle wrzuciłem byle jak do walizki, a ubrania na dzisiejszą „randkę” położyłem na łóżku. Do spotkania miałem jeszcze około 7 godzin więc pomyślałem sobie, że pojadę do sklepu. Ubrałem T-shirt, szare dresy i na głowę obowiązkowo fullcapa. 
 - Jedziecie ze mną do centrum? - Zapytałem chłopaków, którzy nadal wylegiwali się na kanapie. 
 - Nie dzisiaj jakoś nie mam ochoty na piski fanek. - Odezwał się Zayn.
 - A ty Harry? - Spojrzałem błagalnie na loczka. Ten tylko przeczesał włosy i podniósł się z kanapy.
 - Dobra.., dla ciebie się poświęcę.
 - To się pośpiesz, bo potem będę musiał mieć z jakieś 3 godziny na przygotowanie się.
 - Niall ty już tak się nie podniecaj, sam mówiłeś że to tylko zwykłe spotkanie. - Liam się zaśmiał.
 - No wiem ale..
 - Niall idziesz czy nie? - Harry przerwał mi. 
 - No idę. - Wziąłem kluczyki od samochodu i zamknąłem za sobą drzwi. 
Pojechaliśmy ze Styles'em do pobliskiej galerii handlowej, głównie to chciałem kupić coś do jedzenia na drogę powrotną ale chłopaki chcieli żebyśmy rozejrzeli się za jakimiś nowymi grami na konsole. Łaziliśmy już tak od ponad 2 godzin z rękoma wypchanymi siatkami. Oczywiście tak jak przewidywaliśmy nie obyło się też bez rozdawania autografów i fotek z fankami ale mi to nie przeszkadzało. Kiedy zbliżaliśmy się już do wyjścia moją uwagę przykuła wystawa w sklepie jubilerskim, a mianowicie bransoletka która tam się znajdowała. Podszedłem do szyby i przyglądałem się jej.
 - Kup jej, dziewczyny lubią takie rzeczy. - Zaproponował loczek.
 - Myślisz, że to nie będzie dziwne, że tak od razu na pierwszą randkę obdarowywać prezentami?
 - Nie no co ty, przynajmniej będzie wiedziała, że ci na niej zależy.
 - Ok, no to kupię. - Wszedłem do sklepu, a sprzedawczyni podałam mi bransoletkę o którą poprosiłem. Wziąłem ją do rąk i dokładnie się jej przyjrzałem. Była naprawdę śliczna, składała się z cienkiego łańcuszka i miała srebrną zawieszkę w kształcie serca. Idealnie pasowała do Van, była tak samo delikatna i piękna co ona. Kupiłem ją i razem z Hazzą poszliśmy do samochodu. 
Kiedy zajechaliśmy do domu do randki z Van miałem jeszcze ok. 4 godzin. Czas strasznie mi się dłużył, a fakt  że nie mam co robić i czym się zająć sprawiał, że trochę się denerwowałem. Postanowiłem, że muszę się za coś zabrać więc chwyciłem za gitarę i postanowiłem napisać nową piosenkę. Dostałem takiego jakby natchnienia, piosenka mniej więcej opisywała mój stan, a mianowicie stan wielkiego zauroczenia. Dobierając akordy i delikatnie szarpiąc za struny od razu się rozluźniłem. Muzyka tak właśnie na mnie działała, nie wyobrażam sobie bez niej życia. Zapisując kolejno nuty spojrzałem na zegarek, który wskazywał 16.15. Jak oparzony zerwałem się z łóżka.
 - Ja pierdole, jak to jest możliwe dopiero co była 13.00! - Zacząłem się drzeć i nerwowo przebierać się we wcześniej uszykowane ciuchy. Gra na gitarze tak mnie wciągnęła, ze nawet nie kontrolowałem czasu, a najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że nawet przez ten czas nie zgłodniałem. Kiedy wciągnąłem już na siebie błękitny sweter popędziłem do łazienki. Dokładnie umyłem zęby wraz z aparatem, spryskałem się najlepszym perfumem jaki posiadałem i ułożyłem moją blond czuprynę w artystyczny nieład. Na koniec założyłem buty i wszystko uzupełniłem srebrnym zegarkiem. Ostatni raz spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i zbiegłem na dół.
 - Ale żeś się odpicował. - Skomentował Zayn.
 - Dobra, daruj sobie. - Odburknąłem.
 - Masz wszystko.? - Spytał Liam.
 - Raczej tak, mam nadzieję.
 - A prezent? - Loczek spojrzał mi w oczy.
 - Cholera. - Złapałem się za głowę i znowu popędziłem na górę. Kiedy już wróciłem chłopacy śmiali się ze mnie. - Dobra teraz mam już raczej wszystko. To ja jadę, nara.
 - Hej, tylko jej nie odstrasz. - Hazza jeszcze krzyknął. 
 - Bardzo zabawne. - Skomentowałem i wyszedłem z domu. 
Kiedy zajechałem na miejsce napisałem Van, że może już schodzić. Odpisała mi na to „ok” i po chwili zauważyłem ją wychodząca z budynku. Czym prędzej wysiadłem z samochodu i pokierowałem się w jej kierunku. 
 - Cześć. - Przywitałem się z nią i przytuliłem. 
 - Hej. - Odwzajemniła uścisk. 
 - Wyglądasz przepięknie. - Była ubrana w to i miała rozpuszczone włosy, które były delikatnie podkręcone. 
 - Dziękuję. - Dziewczyna delikatnie się zarumieniła. 
 - To co, jedziemy? - Zapytałem. 
 - Jasne. - Otworzyłem jej drzwi samochodu, a po chwili sam zasiadłem po stronie kierowcy. -To gdzie mnie zabierasz?
 - Może na początek kino? Co ty na to?
 - Z miłą chęcią. - Uśmiechnęła się przez co wyglądała jeszcze piękniej. 
Resztę drogi spędziliśmy na wygłupach i śmianiu się. Vanessa miała świetne poczucie humoru i dystans do siebie. Nie bała się opowiadać śmiesznych sytuacji z jej życia co bardzo mi zaimponowało.
Nawet nie zaważyłem kiedy dotarliśmy na miejsce....cdn.






_________________________________________
No więc mamy kolejny. ; ]]
Rozdział taki sobie moim zdaniem ale zostawiam wam to do ocenienia ; DD
Jest mi trochę przykro, bo pod ostatnim rozdziałem pojawiło się mało komentarzy więc niestety muszę zrobić mały szantażyk, a mianowicie:
15 kom. = NN
Ale przynajmniej liczba wyświetleń wzrasta coraz szybciej. ; >>
W rozdziale macie waszego upragnionego Niall'a no i Van. Jak widzicie nasz Horanek się zakochał. ♥♥
Takie jeszcze pytanko do was: Czy chcielibyście jakieś konkrety co do tego opowiadania, a może macie jakieś pomysły? Jeżeli tak to piszcie w komentarzach lub na moje GG, które jest podane po prawej stronie.
Pozdrawiam i pamiętajcie, że to kiedy pojawi się następny rozdział zależy od was.