piątek, 28 września 2012

Rozdział 24.


Kiedy byliśmy już wykąpani położyliśmy się w łóżku i czekaliśmy na kolację, którą Louis zamówił . Po około 15 minutach posiłek znajdował się już przed nami.
 - Oj tak, kolacja do łóżka. - Lou pokiwał z uznaniem głową.
 - Nie przyzwyczajaj się, bo ja na pewno nie będę cię tak rozpieszczać.
 - Wiem, wiem. Za to ja będę ci tak umilał wieczory. - Pocałował mnie w policzek.
Po spożytym posiłku wygodnie ułożyliśmy się na łóżku i wtuliliśmy w siebie. Kiedy tylko przymknęłam oczy poczułam warki Louis'a na mojej szyi.
 - Loui nie możemy. Wiesz, że Paul nie karze. - Upomniałam go.
 - A co mnie Paul obchodzi? Jesteśmy dorośli i możemy robić co chcemy, a zresztą powiedział „żadnego sex'u w busie” o hotelu nic nie wspomniał. - Spojrzał na mnie z triumfalną miną i powrócił do składania pocałunków. Stwierdziłam, że nie ma sensu dalej się opierać więc odchyliłam głowę dając Boo większy dostęp do mojej szyi. W niektórych miejscach Lou mocniej muskał moją skórę tworząc na niej małe malinki. Z każdą chwilą mój oddech stawał się szybszy, a ciało zalewała fala gorąca. Lou nie chcąc dłużej czekać usiadł na mnie okrakiem i obsypywał kolejnymi pocałunkami. Kiedy brunet dorwał się do koszulki po pokoju rozniosło się gwałtowne pukanie.
 - Kurwa. Mam ich w dupie. - Louis przeklął pod nosem, ale zignorował pukanie do drzwi. Już zaczął coraz wyżej podciągać moją koszulkę lecz dźwięki narastały z każdą sekundą.
Jeżeli to któryś z chłopaków przysięgam, że zabiję! - Tommo wściekły ześlizgnął się z łóżka aby otworzyć drzwi.
 - Czego?!! - Wydarł się kiedy tylko złapał za klamkę.
 - Dobry wieczór Louis, bardzo ładnie mnie witasz. - Usłyszałam głos Paul'a dochodzący z hotelowego korytarza.
 - Ooo.. Paul, hej. Co chcesz? - Zapytał zmieszany Lou, drapiąc się po karku.
 - Chciałem sprawdzić tylko co robicie. - Wychylił swoją głowę zza futryny drzwi i zmierzył mnie wzrokiem. Posłałam mu sztuczny uśmiech i pomachałam. - Mam nadzieję, że nic nieprzyzwoitego. - Dodał.
 - Paul daj już spokój, jesteśmy przecież dorośli. - Louis wyraźnie się zirytował.
 - Wiem, ale i tak muszę was pilnować.
 - Dobra idź sobie. Wkurzasz mnie ostatnio wiesz? - Boo zaczął go wyganiać.
 - Dobra już sobie idę Tomlinson. - Uśmiechnął się i opuścił nasz pokój.
Louis szybko zatrzasnął po nim drzwi i wrócił do łóżka natomiast ja już leżałam na drugim boku z zamkniętymi powiekami.
 - Ten człowiek na serio kiedyś wyprowadzi mnie z równowagi. - Lou zaczął się bulwersować. - Zawsze musi nam przerywać. Mam nadzieję, że już nie wróci. - Przysunął się do mnie i delikatnie zsunął koszulkę z mojego ramienia aby złożyć na nim pocałunek. Chłopak nie widząc mojej reakcji po kilku takich gestach oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie przez ramię.
 - Sami śpisz? - Postanowiłam to zignorować. - No nie udawaj. - Zaczął marudzić.
 - Daj mi spokój Lou, zmęczona jestem. - Odezwałam się do niego po jakimś czasie.
 - No, ale mieliśmy dokończyć.
 - Kiedy indziej, idź spać. - Wtuliłam się mocniej w kołdrę.
 - Ale jesteś. - Obrażony obrócił się na drugi bok.
 - Nie bądź zły, po prostu nie mam dzisiaj ochoty.
 - Z Zayn'em to jakoś zawsze miałaś ochotę.
 - Słucham? Jesteś okropny, nie odzywaj się do mnie w ogóle.
 - To się nie odzywaj, dobranoc.
 - Pierdol się. - Krzyknęłam w jego stronę i wściekła zacisnęłam pościel w pięści. Takiego czegoś po Tomlinson'ie bym się nie spodziewała. Odsunęłam się od niego jak najdalej i wkrótce zasnęłam z niezbyt dobrym humorem. 



____________________________________________
No hej kochani. ; **
Tak jak obiecywałam rozdział pojawił się po tygodniu. ; )
Wiem, że nie jest tak długi jak byście chcieli, ale teraz rozdziały będą się pojawiać właśnie takiej długości.
Jeżeli chodzi o komentarze to nie jestem za bardzo zadowolona. ;'( Mam nadzieję, że pod tym postem pojawi się ich więcej.
Strasznie dziękuję moim czytelnikom, że wg. tu jesteście. ♥
Jeżeli chcielibyście o coś popytać to zapraszam na mojego aska. 
Całuję i do następnego. ; D 

środa, 19 września 2012

Rozdział 23.

Już po chwili boje zaprowadzili nas pod odpowiednie pokoje gdzie znajdowały się już nasze bagaże. Wszyscy byliśmy na najwyższym piętrze tyle, że porozmieszczani w różnych miejscach. Kiedy weszliśmy do naszego pokoju zaczęłam się śmiać, gdyż przydzielono nam apartament małżeński.
 - Chyba czytają nam w myślach, co nie.? - Lou podszedł do mnie od tyłu i delikatnie ucałował w szyję.
 - Chyba tobie. - Odwróciłam się do niego twarzą i poklepałam po policzku. Lou przyciągnął mnie do siebie, złożył szybki pocałunek na moich ustach i mocno przytulił.
Staliśmy tak objęci do momentu kiedy do pokoju nie wparował Styles.
 - Siema.! - Pomachał nam.
 - Puka się! - Lou odezwał się do przyjaciela.
 - Przecież i tak nic nie robicie.
 - Ale mogliśmy robić.!
 - Oj tam. Przez ten czas nawet byście nie zdążyli cokolwiek zacząć robić.
 - A ten znowu o jednym. - Przekręciłam oczyma.
 - Ej no, ale wy macie fajne łóżko. - Styles rzucił się na nasze posłanie. - Dzisiaj ja tu śpię, a ty Lou idź do chłopaków. - Powiedział zadowolony.
 - Żebyś zgwałcił mi dziewczynę.? Nie dzięki, nie skorzystam.
 - No przecież nic jej nie zrobię.
 - Dobra Hazza skończ już, lepiej powiedz jaki był twój cel przyjścia tutaj. - Zmieniłam temat.
 - Właściwie to żaden. Tak po prostu chciałem obczaić wasz pokój. - Wzdrygnął ramionami.
 - Widzę, że ci się nudzi. - Stwierdził Lou.
 - No troszeczkę. Brakuje mi naszych wspólnych odpałów wiesz.?
 - A wyobraź sobie, że mi troszkę też. Musimy koniecznie coś wymyślić. - Boo się wyszczerzył.
 - Ja już widzę te wasze odpały. Potem będziecie mieć przechlapane u Paul'a. - Ostrzegłam ich.
 - Oczywiście, że nie będziemy mieć przechlapane. Nie wierzysz w naszą idealnie opracowaną strategię.? - Louis uniósł brew i zbliżył się w moim kierunku.
 - Jakoś wątpię, że uda wam się wyjść z tego bez kłopotów.
 - Ty na serio nie wierzysz w nasze zdolności. - Tym razem głos zabrał Harry.
 - Najwidoczniej nie wierzę. - Rozłożyłam ręce.
 - Jesteś okropna. - Tommo zwrócił się do mnie śmiesznie piszczącym głosikiem.
 - Zobaczymy kto będzie miał rację po tej całej waszej „akcji”.
 - Najpierw musimy wymyślić co to w ogóle ma być. - Harry podrapał się po głowie.
 - Może wślizgniemy się do wentylacji? - Zaproponował Louis.
 - Ooo.. świetny pomysł na podglądanie lasek. - Loczek zaczął się głupio śmiać.
 - Chociaż w sumie myślę, że to głupi pomysł. - Dodał szybko Lou, bo chyba wystraszył się wzroku jaki na niego pokierowała. - Może podrzucimy robaki w hotelowej kuchni.?
 - Nie no przestarzałe trochę, a na dodatek obrzydliwe.
 - No to w takim razie po dodajmy do dań jakiś przypraw, albo w ogóle zmienimy konsystencję czy jak to się tam nazywa i będzie gites. - Kolejny raz zaproponował Louis.
 - No w sumie chyba nic bardziej inteligentniejszego nie uda nam się wymyślić.
 - Wy nazywacie wasz plan inteligentnym? - Wydusiłam przez śmiech.
 - No to jest chyba oczywiste. Wszystko co robimy tryska inteligencją.
 - Proszę cię Louis, nie osłabiaj mnie. Lepiej się zapisz na jakieś dodatkowe zajęcia, bo cofasz się w rozwoju. - Poklepałam go po ramieniu.
 - Nie prawda, to ty jesteś po prostu dla mnie za mądra.
 - Dobra już się nie tłumacz. Ja teraz idę się wykąpać, a wy dalej planujcie waszą „inteligentną akcję”. - Podeszłam do walizki aby wyciągnąć rzeczy do spania oraz kosmetyki.
 - Poczekaj idę z tobą.! - Krzyknął Louis.
 - A ja.?
 - Jeżeli Sami nie będzie miała nic przeciwko to chodź z nami.
 - Śmieszni jesteście. - Spojrzałam na nich z pogardą. Wyjęłam potrzebne rzeczy z torby i udałam się do łazienki.
 - Nie zamykaj się zaraz do ciebie przyjdę.!! - Usłyszałam krzyk Louis'a, a po chwili zamykające się drzwi wejściowe co znaczyło, że Harry opuścił nasz pokój.
Odkręciłam wodę i nalałam dużą ilość płynu tak aby powstała piana. Zaczęłam ściągać spodnie kiedy do łazienki wszedł Lou.
 - Ej no, czekaj na mnie. - Rzucił swoje kosmetyki oraz czyste bokserki na podłogę.
 - No przecież dopiero co zdjęłam spodnie.
 - A może ja chciałem ci je zdjąć.?
 - Niestety nie tym razem.
 - Dobra, nieważne. - Machnął ręką i zaczął pozbywać się swoich ubrań.
Wanna była strasznie duża więc bez problemu pomieściła nas obu. Oparłam się o Louis'a plecami, a on czule objął mnie w pasie. Leżeliśmy tak razem, a Lou czasami składał subtelne pocałunki na mojej szyi lub ramionach.
 - Mógłbym tak wiecznie. - Wzdychnął Louis.
 - Bo możesz się napawać widokiem nagiej kobiety? - Spytałam ze śmiechem.
 - Nie, dlatego że mam przy sobie osobę, którą bezgranicznie kocham. Chociaż ty w sumie też masz trochę racji. - Wytknął mi język.
 - Przestań, bo zaczynam się krępować. - Zasłoniłam mu oczy dłonią.
 - Nie masz czym. - Zdjął moją rękę z jego twarzy i kolejny raz pocałował w szyję.
 - Dobra może byśmy się tak pośpieszyli, bo woda zaraz będzie zimna. - Zwróciłam się do Louis'a i chwyciłam po żel pod prysznic.
 - Ok, ale ty mnie myjesz. - Tommo się wyszczerzył.
 - Nie wygłupiaj się Lou.
 - Ale ja mówię całkowicie poważnie.
 - Tak Louis tylko, że ja nie jestem twoją mamą i nie zamierzam cię myć. - Zaśmiałam się.
 - No to chociaż plecy. - Zaczął prosić.
 - Dobra, ale pod warunkiem, że ty umyjesz moje.
 - Dobra. - Wziął ode mnie żel i po chwili zaczął myć moje plecy.





________________________________________________________
Witam was.! ; * 
Coś długo nie dodawałam. O.o  Sorrka.! ale tak jakoś nie za bardzo mam kiedy.
A więc rozdział trochę krótszy niż pozostałe, ale teraz wszystkie takie będą, ponieważ postanowiłam iż rozdziały będą krótsze, lecz częściej dodawane. Umówmy się tak, że rozdziały będą pojawiały się co tydzień. ; )
Tak wg. dziękuję wszystkim czytającym tego bloga. Jestem pod mega wrażeniem liczbie wyświetleń, na serio nie wiedziałam, że to opowiadanie tak daleko zajdzie. ; )
szczególnie dziękuję osobą komentującym, kocham was.! ; **
Tak og. jeżeli chcielibyście wiedzieć co mniej więcej robię to wbijajcie na mojego twittera: @PamelaSieczka można powiedzieć, że siedzę tam cały czas więc serdecznie zapraszam. ; )
I jeszcze jeśli mielibyście jakieś pytania to śmiało zadawajcie mi je na ask.fm
Serdecznie pozdrawiam i do następnego.! ♥♥

wtorek, 4 września 2012

Rozdział 22.


Perspektywa Liam'a.
Nie mogłem doczekać się dzisiejszego koncertu. Mimo że występowaliśmy już wiele razy nadal sprawiało mi to niewyobrażalną radość. Zadowolenie naszych fanów sprawiało, że czuję się dla kogoś ważny. Szanowałem każdą z naszych fanek, bo doskonale zdawałem sobie sprawę ile poświęcają czasu na sprawdzanie informacji na nasz temat i jak wiele dla nich znaczymy. Bardzo chciałbym poznać każdą z osobna lecz wiem, że nie jest to możliwe.
Będąc na hali przywitaliśmy się zresztą zespołu i od razu pokierowaliśmy się do garderoby, aby zostawić w niej zbędne rzeczy. Na początek musieliśmy zrobić próbę dźwięku, przećwiczyć choreografię i różne sprawy organizacyjne. Sami razem z Paul'em oraz z naszą makijażystką Lou przyglądali nam się z widowni i pomagali nam ustawić się w odpowiednich miejscach na scenie. Kiedy wszystko było już przećwiczone musieliśmy oddać się w ręce naszych makijażystek oraz stylistek. Po około godzinie wszyscy byliśmy odpicowani, a fanek przybywało więc czasu pozostawało coraz mniej. Razem z chłopcami postanowiliśmy przećwiczyć niektóre z piosenek w obecności naszej nauczycielki śpiewu aby wszystko było dokładnie dopracowane. Kiedy zegarek wskazywał 17.55 zaczęliśmy szykować się do wyjścia na scenę, wszyscy pracownicy na szybko poprawiali szczegóły w naszym wyglądzie, z chłopakami przybiliśmy sobie piątki, a Sam obdarowała jeszcze Louis'a buziakiem na szczęście. Zaczęło się odliczanie, a widownia zaczęła szaleć, na 1 wybiegliśmy na scenę i rozpoczęliśmy koncert pierwszymi słowami piosenki „Na Na Na”.


Perspektywa Samanty.
Na czas koncertu udałam się na widownie gdzie reszta fanek. Moja obecność poruszyła nieco inne dziewczyny, ale zignorowałam to. Stanęłam w pierwszym rzędzie i podśpiewywałam piosenki wykonywane przez chłopców. Nie wychodziłam z podziwu nad ich przepięknym głosem oraz energią jaką wkładali w ten występ. Miałam wrażenie, że Louis przez niemalże cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku i śpiewa tylko i wyłącznie dla mnie. Kiedy zabrzmiały pierwsze takty piosenki „Moments” większość fanek zaczęła płakać oraz wymachiwać telefonami nad głowami co dało niesamowity efekt jakby gwiazd na niebie. Muszę przyznać, że ta piosenka wywoływała u mnie podobne emocje, była na swój sposób wyjątkowa. Kiedy nadszedł czas na solówkę Louis'a on wymawiając słowa: 
Hands are silent. 
Voice is numb. 
Try to scream out my lungs.
But it makes this harder.
And the tears stream down my face.” 
wskazał na mnie. Przez ten niewielki gest łza zakręciła mi się w oku, a po sali dało się usłyszeć czułe „Awww..”. Po skończonej piosence Louis przesłał mi piękny uśmiech oraz całusa co odwzajemniłam. Widziałam mnóstwo zazdrosnych spojrzeń w moją stronę, dobrze wiedziałam jak ogromne mam szczęście. Zapewne nie jedna chciałaby być na moim miejscu. Reszta koncertu przebiegła w miarę normalnie jeżeli można do tego oczywiście zaliczyć rozkojarzenie Harrego podczas solówki w „WMYB” poprzez macanie, rozbieranie itd.
Po zakończonym koncercie udałam się za kulisy gdzie chłopcy mieli za niedługo spotkać się z fanami. Czekałam na korytarzu aż chłopcy wyjdą z garderoby, ponieważ musieli zmienić ubrania. Po niecałych 20 minutach w drzwiach stanął zadowolony Louis, który gdy tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie i wziął w objęcia. Obdarowałam go dużym całusem, a on postawił mnie na ziemię.
 - Byłeś świetny. - Pogratulowałam mu występu.
 - No mam taką nadzieję, bo specjalnie dla ciebie starałem się śpiewać jak najlepiej. - Pokazał rządek swoich białych ząbków.
 - Naprawdę bardzo mi się podobało. - Dałam mu jeszcze jednego całusa. Zaraz po tym pozostali chłopcy również opuścili garderobę, pogratulowałam każdemu z osobna i obdarowałam przytulasem.
 - Dobra chodźmy już, bo fanki na pewno już się niecierpliwią. - Oznajmił Liam i ruszył w kierunku pomieszczenia, w którym znajdowały się fanki.
 - To ja poczekam na was tam na kanapie albo pogadam Paul'em czy coś. - Zwróciłam się do Louis'a.
 - No co ty, idziesz z nami. - Pociągnął mnie za rękę.
 - Ale po co? Będę wam tylko przeszkadzać, a poza tym fanki na pewno chcą was mieć tylko dla siebie. - Próbowałam się wyrwać lecz bezskutecznie.
 - Ale ja już jestem zajęty przez ciebie i fanki muszą się z tym pogodzić więc chodź, bo to i tak nie robi różnicy czy będziesz z nami czy nie.
 - A właśnie, że robi różnicę. - Dalej się z nim siłowałam lecz po minucie stwierdziłam, że jest to bez sensu więc się poddałam. Niepewnie weszłam do pokoju gdzie byli już pozostali chłopcy i około 10 fanek.
 - Hej. - Lou przywitał się z grupą dziewczyn, a ja im pomachałam. O dziwo wszystkie z tych dziewczyn były zadowolone, że mogą mnie poznać i w ogóle zobaczyć. Szczerze mówiąc strasznie mi to pochlebiało. Dziewczęta zasiadły na dużej skórzanej kanapie, natomiast my na takiej samej tyle, że mniejszej, naprzeciw ich. W momencie kiedy chciałam usiąść Tommo tak pociągnął mnie w swoją stronę, że wylądowałam na jego kolanach. Zadowolony ze swojego czynu uśmiechnął się szeroko, a ja natomiast posłałam mu wrogie spojrzenie na co ten mnie przytulił. Wywróciłam oczyma, a następnie przeniosłam wzrok na fanki, które wpatrywały się w nas z mega podjarką. Na początek spotkania wszyscy się przedstawili, a potem chłopacy dali im wolną rękę więc mogły zadawać pytania na jakiekolwiek tematy. Wszystkie oczywiście w większości były prywatne, ale jakoś uchodziły, ale kiedy jedna fanka przeniosła swój wzrok na mnie już wiedziałam, że coś wypali.
 - Planujecie ślub? - Kiwnęła głową w stronę moją i Louis'a.
 - Jak na razie o tym nie rozmawialiśmy, ale kiedyś na pewno. - Louis odpowiedział i wtulił się we mnie mocniej. Ucieszył mnie fakt, że Lou myśli o naszej przyszłości, kiedyś na pewno fajnie byłoby zostać panią Tomlinson.
 - A dzieci? Planowaliście już to? - Spytała inna.
 - Ja chcę mieć 9 córek i 1 syna. - Boo odpowiedział rześko.
 - Chyba sobie żartujesz, na pewno nie ze mną. - Popatrzyłam na niego z kpiącą miną.
 - Ale czemu? Fajnie byłoby mieć taką dużą rodzinkę i psa do tego.
 - To jak tak bardzo tobie na tym zależy to sobie sam zrób te dzieci i potem jeszcze uródź. - Fanki jak i pozostali chłopcy zareagowali śmiechem na naszą konwersację.
 - Obawiam się, że to będzie trochę trudne. - Dodał po zastanowieniu się.
 - Dobra zmieńmy może temat, bo zaraz państwo Tomlinson nam się tu pozabijają. - Odezwał się Harry.
 - W takim razie wszyscy oprócz Louis'a jesteście singlami.? - Zapytała chyba najstarsza z dziewczyn.
 - Tak. - Potwierdził Zayn.
 - No może oprócz Niall'a, który jest po uszy zakochany. - Zaśmiał się Hazza, który po chwili oberwał od blondasa po głowie. - Ała.!! No co? Mówię prawdę. - To co powiedział Styles wywołało lekki zamęt wśród fanek, gdyż chciały wiedzieć o co chodzi z tym zakochaniem Horana, lecz Niall za wszelką cenę unikał tego tematu.
Na koniec spotkania było jeszcze rozdawanie autografów oraz robienie sobie zdjęć.
Wszyscy pożegnaliśmy się z Directionerkami i zmęczeni ruszyliśmy w kierunku busa.
Chłopaki tak sobie pomyślałem czy nie lepiej byłoby wynająć pokoje w hotelu na tą jedną noc.
 - Odezwał się Paul kiedy byliśmy już na miejscu.
 - Czytasz mi w myślach. - Odpowiedział mu na to Lou.
 - Jestem za. - Potwierdził Zayn.
 - I ja, ja i ja... - Wszyscy byliśmy zgodni.
 - W takim razie idę załatwić jakieś miejsce. - Oznajmił i poszedł gdzieś w głąb busa.
Po około 30 minutach byliśmy już pod 5 gwiazdkowym hotelem, obsługa odebrała nasze bagaże, a my zaczęliśmy uzgadniać z kim będziemy mieć pokoje.
 - Ja chcę mieć z Sam.! - Louis się wydarł.
 - Ok, ale ja do was dochodzę, a wy bierzecie 4 osobowy. - Zarządził Paul.
 - No, ale my chcieliśmy sami. - Tommo zaczął zrzędzić.
 - Ktoś przecież musi was pilnować, a ta fucha akurat zajęta jest przeze mnie.
 - No Paul no, weź sobie jednoosobowy pokój. Przynajmniej będziesz miał spokój, a my obiecujemy, że będziemy grzeczni. Co nie Sami.? - Lou posłał mi znaczące spojrzenie.
 - Oczywiście. - Potwierdziłam.
 - Coś mi się nie chce wam wierzyć. - Paul zmierzył nas wzrokiem.
 - Dobra Paul daj im spokój, kiedyś muszą się wyżyć. - Odezwał się Styles.
 - No chyba ty musisz. - Odburknęłam w jego kierunku.
 - Dobra Lou z Sam weźcie dwuosobowy. Ja, Niall, Harry i Liam – cztero, a ty Paul jednoosobowy apartament i wszyscy będą zadowoleni. - Zayn chciał ratować sytuację.
 - Oj przepraszam, ja jakoś nie jestem zadowolony z przydziału.
 - Ty to już się lepiej zamknij Styles. - Niall zakrył mu twarz dłonią.
 - W takim razie zostajemy przy mojej propozycji? - Zapytał Zayn.
 - Dobra niech wam już będzie. - Paul się zgodził i poszedł do recepcji aby nas zakwaterować.



______________________________________________________
Jak na razie to tyle. ; )
Wiem, że rozdział nie jest za długi, ale zawsze coś. 
Ostatnio nie miałam tyle czasu aby dodać rozdział, ale teraz kiedy zaczął się rok szkolny myślę, że znajdę go trochę więcej. ; ) No chyba, że będę miała dużo nauki.
Tak wg. to strasznie chciałam wam podziękować za ponad 10 tys. wejść. ; DD Nawet nie wiecie jak strasznie się jarałam kiedy zobaczyłam tą liczbę. Og. to w strasznie szybkim tempie rośnie liczba wyświetleń oraz jest coraz więcej obserwujących, ale kom. niestety stoją z taką samą liczbą. ; ( Ale to tak na marginesie. ; pp 
Jeżeli chcecie pogadać albo coś to śmiało piszcie na GG: 42372586 oraz dodawajcie się do obserwujących na tt. ; )) @PamelaSieczka
Serdecznie pozdrawiam i liczę na duuużo komentarzy. ; **