środa, 25 lipca 2012

Rozdział 20.


Wiedziałem, że źle zrobiłem posądzając o wszystko Sam, ale byłem zły, że nic mi nie powiedziała. Do tego wszystkiego nie chciałem się z nią rozstawać. Kochałem ją tak bardzo, że rozłąka z nią byłaby dla mnie cholernie trudna. Po tym jak ją straciłem przyrzekłem sobie, że już nigdy więcej nie spuszczę jej z oka, a tutaj taka okazja do złamania tej obietnicy. Wiem, że marzeniem Sam od dawna było zostanie projektantką mody, ale mając mnie nie musiała kończyć studiów aby wybić się na rynek. Niestety Sami należała do upartych osób oraz dążących do celu więc wiedziałem, że z nią nie wygram. Nagle do busa wszedł Harry.
 - Co jest stary? - Zapytał i spojrzał na mnie zatroskanie.
 - Pokłóciłem się z Sam. - Odpowiedziałem. Hazza usiadł obok mnie i objął ramieniem.
 - Co dokładnie się stało?
 - Bo Sami dostała się na studia, a ja nie chcę aby na nie szła.
 - I to jest ten wasz powód kłótni?? - Loczuś się zdziwił.
 - No tak.
 - A niby czemu tak bardzo nie chcesz aby poszła na te studia? - Harry dalej wypytywał.
 - Bo nie chcę jej stracić.
 - O czym ty w ogóle gadasz? Sam kocha cię bardziej niż ktokolwiek i nie ma opcji abyście się rozstali.
 - Wiem to, tylko będziemy daleko od siebie i nie będę mógł jej pilnować.
 - A to ona jakimś dzieckiem jest żebyś musiał ją pilnować?? Daj na luz, dziewczyna też potrzebuje trochę wolności. Im bardziej będziesz trzymał ją pod kloszem tym bardziej ona będzie robić ci na przekór.
 - To co powinienem zrobić?
 - Jak to co.. Leć ją przeprosić i zgódź się na te studia.
 - A nie ma innego wyjścia?
 - Och Lou z tobą to jak z dzieckiem, rób co ci karzę i nie marudź.
 - Dobra, a gdzie ona jest?
 - Siedzi w łazience i płacze.
 - Płacze? Co ja narobiłem.., dupek ze mnie.
 - Idź jej to lepiej powiedz, a nie tu jeszcze stoisz. - Ponaglał mnie Harry.
Czym prędzej ruszyłem do domu. Pobiegłem w stronę łazienki i rzuciłem się na drzwi, lecz były zamknięte.
 - Sami proszę cię otwórz, ja nie chciałem aby tak wyszło, przepraszam. - Zacząłem dobijać się do drzwi.
 - Spadaj. - Usłyszałem odpowiedź i już wiedziałem, że dziewczyna mi nie otworzy więc poszedłem do kuchni po nóż i zwinnym ruchem przekręciłem zamek w drzwiach. Kiedy wszedłem do pomieszczenia zobaczyłem zapłakaną Sam, która siedziała z podkulonymi nogami.
 - Sami przepraszam cię, ja nie chciałem aby to wszystko tak zabrzmiało. Jeżeli tylko chcesz możesz iść na te studia.
 - Spierdalaj zasrany egoisto, takie przeprosiny to możesz sobie wsadzić głęboko gdzieś. - Mogłem się tego spodziewać po mojej dziewczynie, jak zwykle miała nieugięty charakter. Uklęknąłem więc przed nią i postanowiłem błagać o wybaczenie.
 - Sami no proszę weź mi przebacz, że jestem idiotą nieliczącym się ze zdaniem innych, że jestem tym zasranym egoistą, bo ja najbardziej na świecie chcę być twoim zasranym egoistą. No weź tej..proszę. Obiecuję, że będę ci pozwalał na wszystko co tylko zechcesz. - Blondynka podniosła głowę i spojrzała na mnie.
 - Na wszystko powiadasz?
 - To znaczy może nie na wszystko, ale na większość.
 - W takim razie nie zgadzam się abyś był moim zasranym egoistą.
 - No dobra zgadzam się na wszystko co chcesz. - Dodałem zrezygnowany.
 - W takim razie ci przebaczę.
 - Serio?
 - Serio, serio. - Posłała mi piękny uśmiech, a ja mocną ją przytuliłem, wziąłem na ręce i
zaniosłem do tourbusa gdzie był Zayn i Harry.
 - Pogodzeni? - Zapytał Styles.
 - Jak widzisz. - Dałem jej szybkiego całusa i zasiadłem na kanapie obok chłopaków.

Perspektywa Zayn'a.
Tak jak myślałem. Za każdym razem gdy widzę pocałunek Samanty i Louis'a zżera mnie zazdrość. Wiedziałem, że to ja mógłbym być na jego miejscu gdybym wszystkiego nie popsuł, ale co się stało to się nie odstanie więc nie będę kombinował. Byłem pogodzony z obydwojgiem z nich i nie chciałem tego psuć. Wiedziałem, że muszę wybić sobie Sam z głowy jednak nie było to takie proste. Pomyślałem, że najlepszym sposobem będzie na to znalezienie sobie dziewczyny. W moim przypadku nie było to nic trudnego więc byłem dobrych myśli.
Razem z chłopakami postanowiliśmy rozpakować nasze rzeczy do niewielkich szafek, wykonywaliśmy tą czynność do momentu kiedy na „pokład” nie wbił Paul.
 - Dobra, pomału się zbieramy. Na pewno każdy wszystko ma? - Popatrzył po nas.
 - Tak. - Wszyscy utwierdzili go w zdaniu.
 - W takim razie ja zostawiam tu walizkę i idę za kółko. Od razu ostrzegam, że podczas podróży ma być spokój, najlepiej oglądajcie jakiś film albo idźcie spać.
 - Dobrze. - Wszyscy zgodnie odpowiedzieli chociaż doskonale wiedziałem, że nie będziemy umieli wysiedzieć w jednym miejscu.
Wszyscy rozsiedli się na kanapie jednak ja postanowiłem odespać dzisiejszą wczesną pobudkę. Zanim zasnąłem pomyślałem, że muszę zmienić swoje życie na lepsze, odnaleźć się w tym wszystkim. Czułem, że ta trasa będzie jakimś przełomem w naszym życiu. Miałem tylko nadzieję, że będzie to zmiana na lepsze...


Perspektywa Niall'a.
Razem z Sam i pozostałą trójką przyjaciół postanowiliśmy pograć na konsoli, ale że było nie do pary to korzystając z okazji chciałem zadzwonić do Vanessy. Nie mogłem wybić sobie tej dziewczyny z głowy, na spokojnie mogłem się przyznać, że jestem zakochany po uszy. Tak Niall Horan, ten który nigdy nie mógł znaleźć odpowiedniej dziewczyny wreszcie dokonał wyboru, tylko nie byłem pewny czy dziewczyna odwzajemniała moje uczucia.
Przed rozmową z nią jeszcze na szybko poprawiłem włosy i w końcu nadusiłem zielony przycisk.
 - Hej. - Przywitałem się z nią.
 - No siema. Jedziesz już w trasę.?
 - Tak. Chcesz obczaić naszego busa? - Zapytałem dziewczynę, która w odpowiedzi entuzjastycznie pokiwała głową. Wziąłem więc laptopa w ręce i zacząłem łazić po naszym tourbusie.
 - Tutaj będziemy spać. - Powiedziałem ukazując jej część z łóżkami.
 - Widzę, że Zayn już to robi. - Zaśmiała się.
 - No tak ten to najchętniej by całe życie przespał. - Również się zaśmiałem. - Ok, tutaj mamy kuchnię i łazienkę. - Pokazałem tak na szybko. - No, a tutaj tak jakby salon z całą naszą zgrają.
 - Hej wszystkim. - Vanessa przywitała się z pozostałą czwórką.
Postanowiłem, że będzie to dobra okazja aby pozostali mniej więcej poznali dziewczynę, która zawładnęła moim sercem więc postawiłem laptopa na szklanym stole aby Van wszystkich widziała.
 - A więc to jest wybranka naszego kochanego żarłoka. - Zaczął Louis.
 - Och zamknij się Louis oni nie są jeszcze razem. - Sam załagodziła sytuację i pouczyła swojego chłopaka.
 - Właśnie, jeszcze.! - Podkreślił loczek.
Mogłem się spodziewać, że ta rozmowa właśnie się tak skończy. Strzeliłem tylko facepalm'a i udałem się z kompem do części sypialnianej aby w spokoju dokończyć rozmowę. Wspiąłem się na samą górę i zaszyłem się w koncie.
 - Przepraszam cię za nich... - Nieśmiało skierowałem słowa do dziewczyny.
 - Nie szkodzi, w końcu wszyscy jesteście „forever young” co nie?
 - No w sumie to masz rację, ale czasem mogliby spoważnieć.
 - Oj tam nie marudź, a co sądzisz o tym co mówili?
 - O czym?
 - No o.... nas. - Nieśmiało dodała.
 - A no tak o nas... no nie wiem jak ty, ale ja chciałbym spróbować. - Ściszyłem ton głosu i poczułem, że się czerwienię.
 - Ja również.
 - Naprawdę?? - Nie mogłem uwierzyć w słowa dziewczyny.
 - No tak, ale myślę, że poczekamy do twojego przyjazdu jeżeli nie masz nic przeciwko.
 - Nie no skądże, tak będzie lepiej.
 - To świetnie, będę na ciebie czekać. - Uśmiechnęła się w moją stronę.
 - Przyjadę tak szybko jak tylko będę mógł.
 - To świetnie. Gadałabym jeszcze, ale niestety razem z Melody za niedługo wychodzimy na basen i muszę się jeszcze przygotować więc...
 - Jasne spoko, bawcie się dobrze.
 - Dziękuje, ty również. Pa.
 - Pa.
Po rozłączeniu się z Vanessą nie mogłem zapanować nad swoją radością. Nie mogłem uwierzyć w to, ze zgodziła się na bycie moją dziewczyną, no może jeszcze nie teraz, ale obiecywała, że będzie na mnie czekać. Byłem tak niewyobrażalnie szczęśliwy, że zacząłem latać po busie jak małe dziecko cieszące się z nowej zabawki.
 - Niall co ty odpierniczasz? - Zapytał Harry.
 - No nie widzisz, że udaje małpę. - Dodał Lou.
 - A tak na serio co ty taki szczęśliwy.? - Tym razem zapytał Liam.
 - No, bo Vanessa powiedziała, że jak się spotkamy to może być moją dziewczyną. - Spocząłem na kanapie i wziąłem głęboki oddech.
 - Nasz Nialler w końcu dorósł. - Lou rzucił się na mnie i mocno przytulił.
 - Tak, w przeciwieństwie do ciebie. - Powiedziała Sam posyłając mu współczujące spojrzenie. - A tak na serio to świetnie Niall. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. - Uśmiechnęła się do mnie.
 - Ja też mam taką nadzieję...





___________________________________________________
Tak strasznie was przepraszam za to, że rozdział pojawił się dopiero teraz, ale byłam u kuzynki na wakacjach i po prostu nie miałyśmy czasu na korzystanie z internetu..
Mam nadzieję, że nie zawiedliście się na mnie. ; )) Rozdział jak dla mnie jest średni, ale jak zwykle zostawiam wam go do oceny. ; ]]
Kolejny rozdział nie wiem dokładnie kiedy się pojawi, ponieważ w piątek wyjeżdżam na kolonie i nie będzie mnie aż do 3 sierpnia, ale spokojnie, bo rozdziały mam napisane już na przód i na 100% gdy tylko będę miała czas będę pisała kolejne rozdziały na koloniach. ; ))
Konkretniej to jadę do Dźwirzyna, jeżeli ktoś również się tam  wybiera w tym samym czasie co ja to piszcie w komentarzach, a na pewno jakoś się spotkamy. ; DD
Kolejny raz chciałabym wam podziękować za tyle wejść.!! No i komentarze, których i tak mogłoby być trochę więcej, ale to tak na marginesie.. ; p
Tak og. to 1D dwa dni temu skończyło 2 lata. Ja miałam mega podjarkę i oczywiście obowiązkowy znak Directionerek na nadgarstku. A wy jak świętowaliście?? 
Serdecznie pozdrawiam i czekam na wasze piękne komentarze. ♥♥

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 19.


Następnego dnia obudziłam się trochę po 8.00, ponieważ chciałam dokładnie sprawdzić czy wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Ubrałam się dość luźno i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę i ogarnąć twarz. Kiedy wróciłam do pokoju Louie właśnie się przebudził. Podeszłam do niego i pocałowałam, poczułam jak chłopak uśmiecha się podczas zetknięcia naszych ust. Chciałam iść się pakować i tym samym przerwać nasz pocałunek, lecz Louis przyciągnął mnie do siebie tak, że wpadłam w jego ramiona i tuliłam się do jego torsu.
 - Tak szybko mi nie uciekniesz. - Uśmiechnął się i przekręcił tak, że teraz on leżał na mnie. Kolejny raz nasze usta złączyły się w czułym pocałunku. Ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność ale nic samo się niestety nie zrobi.
 - Louie musimy popakować jeszcze parę rzeczy. - Odepchnęłam na chwilę chłopaka.
 - No jeszcze chwilka. - Zaczął przedłużać i całować mnie po szyi.
 - Nie Louie. - Znów go odepchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. - Ubieraj się w tej chwili, bo jeszcze zmienię zdanie co do wyjazdu, a tego to byś raczej nie chciał. - Ten zrobił tylko niezadowoloną minę i wygramolił się z łóżka.
W czasie gdy Tomlinson się ubierał zeszłam na dół przygotować dla nas jakieś śniadanie. Tak jak się spodziewałam w kuchni siedział już mój brat i w najlepsze zajadał się płatkami, które jadł..... widelcem. Jego fobia była zdecydowanie dziwna, no bo kto normalny boi się sztućców? Zrozumiałabym jeszcze noże ale w łyżkach nie ma nic przerażającego. Przywitałam się z nim i zaczęłam przygotowywać na szybko jakieś kanapki.
Gotowy posiłek zaniosłam Louis'owi, który właśnie się ubierał. Widok jego nagiej klaty wywołał na mojej twarzy uśmiech, on również słodko uśmiechnął się do mnie i podszedł do stolika na który odłożyłam talerz ze śniadaniem. Razem zasiedliśmy na łóżku i wcinaliśmy kanapki.
 - Było pyszne. - Pocałował mnie kiedy już zjedliśmy.
 - Dobra musimy jeszcze ogarnąć, bo bus niedługo przyjedzie. - Zakomunikowałam.
 - Trochę nie przesadzasz? Wczoraj razem z chłopakami sprawdzaliśmy wszystko i to po 2 razy. Jeżeli czegoś zabraknie to się dokupi i będzie po problemie.
 - Może i masz rację ale jak tylko przyjedzie bus to idziemy się do niego pakować.
 - Ok, a teraz zajmijmy się sobą. - Posłał mi jeden z jego najbardziej uroczych uśmiechów i zaczął głaskać mnie po policzku powoli zbliżając swoją twarz w kierunku mojej. Jak można się domyśleć doprowadziło to do kolejnego pocałunku.
Kiedy był taki czuły zakochiwałam się w min jeszcze bardziej. To, że nie przejmował się co będzie zaraz tylko żył teraźniejszością było w jakiś sposób dla mnie wyjątkowe. Totalnie zatraciłam się w tym pocałunku, lecz przerwał nam odgłos klaksonu dochodzący z dworu. Zaprzestałam oddawać pocałunki jednak Tomo nie było do tego śpieszno.
 - Dobra kochanie zbieramy się, obiecałeś.
 - Dobrze, już kończę. - Złożył ostatni pocałunek na moich ustach i podniósł się z miejsca.
Razem z Lou zeszliśmy na dół obadać jak w ogóle wygląda bus. Z zewnątrz jak to każdy tourbus był wysoki, czarny, z przyciemnianymi szybami ale ciekawość mnie zżerała jak jest w środku więc sprawnie wpakowałam się do niego. Na pierwszy rzut oka wydał się dość obszerny i przestronny co mi przypadł do gustu. Po prawej stronie znajdowała się część sypialniana czyli po 3 łóżka przy ścianie jedno nad drugim.
 - Zajmujemy dół. - Zwróciłam się do Louis'a, który również rozglądał się po pomieszczeniu.
 - Niby czemu? Ja chciałem na samej górze.
 - Ta ciekawe czy to łóżko wytrzymałoby taki ciężar, tak to chociaż zapadniemy się, a tak ktoś nie miałby miłej pobudki. Chyba nie chciałbyś być zgniecony przez łóżko?
 - No w sumie to masz rację. Dobra chodź rozejrzymy się dalej. - Pociągnął mnie w drugą część busa.
Można by było powiedzieć, że była to część rozrywkowa, a mianowicie wieka, skórzana, czarna kanapa oraz plazma i jakieś konsole, w które zapewne zaopatrzył nas Paul.
Oprócz tego była jeszcze łazienka nie za wielkich rozmiarów i jeszcze taka mini kuchnia. Właściwie była to tylko szafka ze zlewem i lodówka.
 - To co idziemy po walizki? - Spytał Lou.
 - Jasne. - Złapałam go za rękę i poczłapaliśmy do domu po nasze bagaże.
Już od progu zauważyłam loczka i od razu uśmiech zszedł mi z twarzy, ponieważ nadal gniewałam się na niego za zadanie jakie wczoraj mi wymyślił. Ominęłam go i ruszyłam po schodach kierując się do mojego pokoju.
 - Sam nadal się gniewasz? - Harry krzyknął za mną.
 - Nie no coś ty. - To zdanie przepełnione było sarkazmem.
 - Oj, no przepraszam. Obiecuję, że nie będę już wymyślał takich głupich zadań. - Jedną ręką złapał się za serce, a druga uniósł do góry w geście obronnym.
 - I ja mam ci uwierzyć? - Krzywo na niego spojrzałam.
 - Tak. - Uśmiechnął się.
 - Dobra tym razem ci daruję ale następnym razem tak łatwo nie odpuszczę.
 - Wiedziałem, że mnie kochasz. - Uniósł ręce w górę i rzucił się na mnie.
 - Puść mnie głupku, muszę się iść pakować. - Zaczęłam wyrywać się z jego uścisku i kiedy wreszcie mi się to udało poszłam do mojego pokoju po walizki. Louis był już w środku i zbierał jeszcze kilka swoich rzeczy.
 - Zostaw, ja zaniosę. - Powiedział kiedy chwyciłam jedną z walizek.
 - Dobra spoko, co ja kobieta w ciąży, że już nic nosić nie mogę?
 - No nie.. chyba.. - Zaśmiał się. - Ale dziewczynie nie wypada nosić ciężkich rzeczy.
 - Oj tam nie marudź tylko daj mi jedną walizkę. - Wyrwałam mu jeden z bagaży i zaczęłam go nieudolnie znosić. W przedpokoju natknęłam się na Paul'a, który zawzięcie tłumaczył coś pozostałym chłopakom. Przywitałam się z nim, a następnie udałam do busa zostawić pakunek. Razem z Louis'em tą czynność powtarzałam wiele razy, aż do momentu kiedy wszystko nie było na miejscu.
Kiedy wkładałam jedzenie do lodówki do busa wlazł Liam.
 - Sam poczta dla ciebie. - Zwrócił się do mnie i wręczył kopertę. Lou ciekawy co takiego dostałam podszedł do mnie i wyrwał mi korespondencję.
 - Oddawaj to natychmiast, bo inaczej nigdzie z tobą nie jadę. - Rozkazałam mu, a ten potulny jak baranek oddał mi list, w międzyczasie Li zdążył się już gdzieś zmyć.
Ostrożnie rozerwałam kopertę i wczytałam się się w treść listu. Na mojej twarzy od razu wymalował się uśmiech.
 - Jest!! Dostałam się na studia.!! - Zaczęłam krzyczeć jak porąbana i pląsać jakiś dziki taniec szczęścia.
 - Ale jakie studia? - Usłyszałam z ust Louis'a, którego mina przypominała jedno wielkie zakłopotanie.
 - No projektanckie oczywiście, przecież zawsze chciałam projektować ubrania.
 - Wiem o tym ale czemu wcześniej nic nie powiedziałaś mi o tych studiach? - Dodał z wyrzutem.
 - Bo nie chciałam niczego zapeszać, sama nie wiedziałam czy się dostanę.
 - Ale mogłaś mi coś powiedzieć.
 - Jesteś zły?
 - A jak mógłbym nie być?
 - Oj Louie przecież nic się nie stało. - Zamierzałam go przytulić lecz on mnie odepchnął. - O co ci chodzi?
 - O co? O to, że trasę mieliśmy spędzić razem, a ty będziesz gdzieś daleko. - Zaczął podnosić głos.
 - Oj Lou studia zaczynają się dopiero od września więc mamy prawie 3 miesiące na nacieszenie się sobą.
 - A co potem? Nie wytrzymam miesiąca bez ciebie.
 - Skoro mógłbyś wytrzymać całą trasę to miesiąc cię nie zbawi.
 - Nie mów tak! Dla mnie każdy dzień bez ciebie to udręka ale mnie to aż tak nie boli jak fakt, że dowiedziałem się o tym w taki sposób. - Zaczął krzyczeć.
 - Przecież dowiedziałeś się od razu, że przyjęli mnie na uczelnię. - Również podniosłam na niego głos.
 - Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o to.
 - A więc o co?
 - O to, że nie poinformowałaś mnie o twoim zamiarze pójścia na te studia.
 - Och Lou chyba nie będziemy się kłócić o takie błahostki.
 - Jak dla mnie nie są to żadne błahostki, myślałem że jesteś ze mną szczera. - Posmutniał.
 - Jestem z tobą szczera tylko nie powiedziałam ci o tym, bo sama zapomniałam. Louis nie kłóćmy się teraz. Przepraszam następnym razem wszystko będę ci mówiła.
 - Tylko ja nie chcę żebyś szła na te studia.
 - Wiesz co? Jesteś zwykłym egoistą, dla mnie jest to życiowa szansa i nie chcę jej zmarnować.
 - Ale ja nie chcę się z tobą rozstawać, a zresztą możesz projektować ubrania dla nas.
 - Nie chcę całe życie być na twojej łasce.!
 - Jakiej łasce? Moim zdaniem te studia nic ci nie dadzą.
 - Trudno ale ja i tak na nie pójdę czy ci się to podoba czy nie. - Ostatni raz krzyknęłam w jego stronę i pobiegłam do domu. Postanowiłam zamknąć się w łazience i tam siedzieć. Usiadłam na sedesie i zaczęłam płakać. Nienawidziłam się kłócić, a już tym bardziej z Louis'em. Skąd mogłam wiedzieć, że tak zareaguje na te studia? Nawet nie miałam okazji coś napomknąć na ten temat, a on od razu oskarża mnie, że nie jestem z nim szczera. Bardzo chcę iść na tą uczelnię kształcić się, zawsze było to moim marzeniem ale jak widać Louis tego nie podziela. Moim rozmyśleniom przerwało pukanie do drzwi.
 - Sami wszystko dobrze? - Usłyszałam głos mojego brata.
 - Tak jasne, a niby co by się miało stać? - Okłamywałam samą siebie.
 - Przecież słyszę, że płaczesz.
 - To nic takiego, zostaw mnie samą. - Odpowiedziałam egoistycznie. Wiedziałam, że Li się martwił ale nie miałam najmniejszej ochoty rozmawiać o tym co przed chwilą miało zajście.
 - O co chodzi? - Usłyszałam stłumiony głos Hazzy.
 - Nie wiem, nie chce nic powiedzieć. - Tym razem odezwał się Liam. - Może pogadasz z Lou, on na pewno wie o co chodzi. - No to świetnie.. Loczuś na 100% biegł już do swojego przyjaciela dowiedzieć co się stało. Ja jednak nie postanowiłam opuszczać łazienki na tak długo aż nie zmienię zdania. 



__________________________________________________
Dobra kochani w końcu odzyskałam wenę i napisałam 19 rozdział.
Nie wiem czy jest dobry czy nie.., nie umiem go ocenić.
Og. to bardzo chciałam was przeprosić za  to, że długo nie dodawałam nowego rozdziału ale tak jak pisałam wcześniej nie miałam weny do tego byłam chora, brak czasu i jeszcze najgorsze jest to, że teraz gdy są wakacje to mało osób odwiedza mojego bloga. ; ((

Ostatnio pojawiło się nowe Video Diary z chłopcami ; DD
Tutaj macie filmik.: <klik>
I jeszcze gify z najlepszymi jak dla mnie momentami. ; ))

























Tak wg. to kolejny raz pojawiły się hejty na naszego Niallerk'a. Nie wiem czemu wszyscy się niego czepiają ale strasznie mnie to denerwuje.. -.-

Tak na koniec chciałam jeszcze podziękować moim wiernym czytelniczkom, których komentarze strasznie poprawiają mi humor, aż mi się gorąco w serduchu robi jak czytam takie miłe komentarze. ♥♥
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.