piątek, 4 maja 2012

Rozdział 9 . ; DD ♥


Kiedy walizka stała już zapakowana postanowiłam jeszcze wejść na kompa i poprzeglądać różne stronki na necie. Wchodząc na twittera zauważyłam pełno gróźb ze strony jakichś dziewczyn, zapewne fanek chłopców. Wyzywały mnie od dziwek itp., oskarżały również , że bawię się wszystkimi po kolei. Pod jednym z takich wpisów znajdował się link, kliknęłam więc, a moim oczom ukazało się zdjęcie moje i Zayn'a kiedy się całowaliśmy parę dni wcześniej. Momentalnie do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nie chciałam opuszczać chłopców gdyż strasznie się z nimi zżyłam, jednak nie mogłam pozwolić aby przeze mnie popsuli sobie reputację. Bałam się, że ich zespół jak i przyjaźń mogła na tym wszystkim ucierpieć. Nie mając już siły czytać tych wszystkich uwag na mój temat położyłam się spać. Mój sen nie trwał jednak za długo, gdyż musiałam się szykować do wylotu. Zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Następnie zeszłam z walizkami po cichu aby nikogo nie obudzić. Na kanapie siedział już Liam posłusznie na mnie czekając. 
 - Gotowa? - Wstał i podszedł do mnie.
 - Tak, możemy już jechać. - Wziął moją walizkę i wymknęliśmy się z domu.
Na lotnisku Liam odprowadził mnie na odprawę mimo moich protestów. Nie chciałam tego, gdyż wiedziałam, że skończy się to tylko zamieszaniem wokół mojego braciszka. 
 - Pamiętaj, że u nas zawsze jesteś mile widziana.
 - Tak wiem braciszku, uważaj na siebie i wiedz, że będę strasznie tęsknić. - Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
 - Ja też będę tęsknić.
 - Aha i pilnuj tą nieogarniętą bandę.
 - Jasne. - Uśmiechnął się do mnie.
 - No to już na mnie czas. - Przytuliłam go z całych sił i złożyłam całusa na jego policzku. 
 - Pa.. zadzwoń jak dolecisz.
 - Zadzwonię, pa. - Czułam jak do moich oczu napływa coraz więcej łez, nienawidziłam pożegnań. Parę minut później siedziałam już w samolocie. Zajęłam miejsce i włożyłam słuchawki w uszy. Bardzo lubiłam latać, lecz dzisiaj nie sprawiało mi to żadnej przyjemności. Słysząc głos stewardessy dobiegający z głośników zapięłam pasy i powróciłam do dalszego słuchania dołujących piosenek. Często tak robiłam, gdy było mi źle. Jednak po pewnym czasie stwierdziłam, że się prześpię, gdyż czekał mnie 3 godziny lotu. Lecz nie mogłam zasnąć, gdyż obok mnie siedziała kobieta z niemowlęciem, które niemiłosiernie darło japę nie dając mi przy tym zmrużyć oka. Po pierwszej godzinie lotu zaczęło mi się strasznie nudzić. 
 - Gdyby był tu Louis na pewno by coś wymyślił. - Pomyślałam i uśmiechnęłam się na samą myśl o nim. Przypomniał mi się nasz pocałunek nad urwiskiem, podczas niego zrozumiałam jak bardzo brakowało mi mojego marchewkowego potworka. - Kiedy byliśmy parą zawsze tak na niego wołałam. Teraz zrozumiałam, że nadal mi na nim zależy i że nie umiem wymazać go z pamięci, jednak musiałam się z tym pogodzić, że będę w jakiś sposób musiała o nim zapomnieć. Moje myśli zwrócone były teraz do dnia kiedy ja i Louis poznaliśmy się.
Był to zwykły dzień jak każde inne. Siedząc z rodzicami przed telewizorem nagle poczułam wibracje w kieszeni moich spodni. Wyciągnęłam telefon  z kieszeni i spostrzegłam napis na wyświetlaczu „ Liam dzwoni”. Odebrałam i usłyszałam dobrze znany mi niski głos brata. 
 - Jak tam życie mega gwiazdko? - Rzuciłam na dzień dobry.
 - Witaj siostrzyczko, a jakoś idzie. - Odpowiedział z wesołym tonem.
 - A więc w jakiej sprawie dzwonisz?
 - To już nie można zwyczajnie do siostry zadzwonić?
 - Nie no można, ale ja już cię dobrze znam i wiem, że czegoś chcesz.
 - No tak w sumie to mam do ciebie małą prośbę.
 - No widzisz jak ja cię dobrze znam. Śmiało wal.
 - A więc mam dla ciebie propozycję. W zamian za to, że to dzięki tobie zgłosiłem się do X Factora i za to, że to ty zawsze mnie wspierałaś chciałbym abyś zamieszkała ze mną i chłopcami w Londynie. - Lekko mnie zamurowało, nie spodziewałam się takiej hojności ze strony mojego brata, ale muszę przyznać, że zawsze był kochany. 
 - Nie wiem co powiedzieć...
 - To jak zgadzasz się?
 - Liam nie mogę tak zwyczajnie zostawić rodziców. - Brat momentalnie mi przerwał.
 - Spokojnie już rozmawiałem na ten temat z mamą i bez problemu się zgodziła.
 - No fajnie, że jak zwykle dowiaduję się o wszystkim ostatnia. 
 - Oj już się nie denerwuj tylko bierz się za pakowanie.
 - Ale Liam jak ty sobie to wyobrażasz jedna dziewczyna mieszkająca z bratem i czwórką nieznajomych chłopaków.?
 - O to się nie martw na 100 % ich polubisz,a oni ciebie. No proszę zgódź się. - Słysząc jego błagalny głos postanowiłam, że mogę chociaż spróbować. 
 - Ok, zgadzam się ale jak na razie tylko na okres próbny. 
 - Jest!! Wiedziałem, że się zgodzisz. - Zaczął drzeć się do słuchawki. - Chłopaki zgodziła się!! - Dało się słyszeć jak krzyczy na cały dom. - Dobra to spakuj się, a jutro przyjedzie po ciebie nasz menadżer. - Znów mówił już do słuchawki telefonu. 
 - Już jutro? Czemu tak szybko?!
 - Oj i znowu narzekasz.. Dobra ja kończę, bo chłopcy zaraz tu ze szczęścia całą chatę rozwalą. Pa, do jutra. 
 - Pa. - Rozłączyłam się i pobiegłam do pokoju jak najszybciej się pakować, gdyż nie miałam dużo czasu. 
Kiedy już wszystko spakowałam postanowiłam jeszcze wejść na kompa poczytać trochę o zespole mojego brata i zapoznać się mniej więcej z członkami zespołu. Nie było jednak za dużo informacji o nich, bo był to początek ich kariery. Jednak znalazłam sporo filmików z udziałem One Direction, lecz po pierwszym odechciało mi się ich oglądać, bo moim zdaniem robili z siebie błaznów no, a w szczególności Louis jak udało mi się wywnioskować. Wyłączyłam więc komputer i poszłam spać, gdyż o 10.00 miał się zjawić ten cały menadżer..
Kiedy obudziłam się następnego dnia szybko pobiegłam do łazienki aby się ubrać i ogólnie ogarnąć. Postanowiłam ubrać się ładnie aby dobrze się zaprezentować przed nowymi kolegami. Następnie zjadłam szybko śniadanie, no i zaczęły się pożegnania z rodzicami. Obiecałam mamie, że na pewno wkrótce się zobaczymy. Słysząc kolejny raz trąbienie samochodu złapałam za walizki i wyszłam przed dom. Przywitałam się z facetem, który był łysy, a ubrany był w garnitur. 
 - Typowy dryblas. - Pomyślałam.
Przez całą drogę nie zamieniłam z nim ani słówka więc trochę się wynudziłam. Kiedy zajechaliśmy pod dom, a raczej wille byłam pod wielkim wrażeniem. Po chwili zbliżając się do wejścia spostrzegłam mojego brata. Puściłam walizki i z piskiem rzuciłam się na brata mocno przytulając. 
 - No nieźle się dorobiłeś braciszku. - Powiedziałam wskazując na piękny dom.
 - A no widzisz. - Puścił oczko, złapał za moje walizki i zaprosił do środka.
 - Chłopcy Sam przyjechała!! - Krzyknął na cały dom. Po chwili przede mną pojawiło się czterech szczerzących się chłopaków. 
 - Hej. - Przywitałam się posyłając im uśmiech.
 - Jestem Harry, ale możesz na mnie wołać Hazza. - Chłopak z burzą loków na głowie i zielonymi oczami podał mi rękę, a następnie pocałował moją dłoń.
 - Ja jestem Niall. - Pomachał w moją stronę uroczy blondyn.
 - Zayn. - Mulat podał mi dłoń co odwzajemniłam. 
 - Czyli ty musisz być Louis. - Spojrzałam na chłopaka, który trzymał w ręku marchewkę. 
 - Tak zgadza się, zawsze do usług. - Zasalutował marchewką, a następnie rzucił w moją stronę aby przytulić.
Nie wiedząc o co chodzi spojrzałam się po chłopcach, którzy zaczęli się śmiać.
 - Spoko, on tak zawsze. - Uspokoił mnie Liam widząc moje zakłopotanie. 
 - No to wbijaj stara do naszej zacnej chaty.
 - Dzięki za określenie. - Walnęłam brata w ramię i udałam focha. 
 - Jak zobaczy pokój od razu jej przejdzie. - Zayn puścił oko do Liam'a.
 - To ja może zaprowadzę cię do twojego królestwa. - Louis uśmiechnął się i złapał moje walizki i zaczął iść w stronę schodów. Ja pomachałam tylko twierdząco głową i ruszyłam za szatynem.
 - Jezu co ty tam masz w tych walizkach?
 - No ubrania i kosmetyki..
 - Jak to baby. - Głośno wzdychnął, a ja tylko posłałam mu gniewne spojrzenie. 
 - Co za niewychowany szczeniak. - Pomyślałam. Nie lubiłam uwag na mój temat.


Już wtedy Lou mi podpadł ale to był dopiero początek naszej wojny. Zresztą chłopaków zaprzyjaźniłam się bardzo szybko, wszyscy świetnie się dogadywaliśmy. Jednak moja znajomość z Louis'em nie była taka kolorowa. Bardzo często sobie dokuczaliśmy, kłóciliśmy się, a nieraz dochodziło do małych bójek. Jego osoba doprowadzała mnie do szału, denerwowało mnie to, że do niczego nie podchodzi poważnie i ze wszystkiego żartuje. Któregoś dnia Liam mając już tego dość, że cały czas sobie dokuczamy postanowił zresztą domowników, że zamknie mnie i naszego żartownisia w jednym pokoju na tak długo, aż nie dojdziemy po porozumienia. Kiedy już zaprowadzili nas tam, a raczej wnieśli siłą zamknęli drzwi na klucz i pozostawili na pastwę losu. Oczywiście pierwsze co to zaczęłam wydzierać się na Louis'a, że to jak zwykle jego wina i że raczej zostaniemy tu na wieczność, bo wątpię w to by udało nam się pogodzić. On nie był mi dłużny i kazał się zamknąć, bo niby mój głos doprowadza go do mdłości. Wściekła rzuciłam się na niego z pięściami, lecz on będąc silniejszy chwycił moje ręce i przyparł do ściany. Wtedy po raz pierwszy spojrzeliśmy sobie centralnie w oczy, nagle ustąpiła ze mnie cała złość. Staliśmy tak gapiąc się w siebie do czasu kiedy Louis zaczął niebezpiecznie przybliżać swoja twarz do mojej, nie wiedząc co robić stałam jak słup soli. Nagle nasze usta się spotkały w bardzo namiętnym pocałunku. Nie mogłam w to uwierzyć..., całowałam się  chłopakiem do którego czułam wręcz obrzydzenie? Tak to była prawda, ale najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że ten pocałunek podobał mi się jak żaden inny. Nie mając innego wyjścia odwzajemniłam pocałunek, który po chwili przerodził się wręcz w dziki. Nie wiem jak by się to dalej potoczyło gdyby do pokoju nie weszli chłopcy.
 - Co ty tak cicho..? yyyy..? - Zapytał Zayn otwierając tak szeroko buzię, że chyba słoń by mu się tam zmieścił. W tym momencie ja i Lou odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
 - No nie wiedziałem, że aż tak się pogodzicie. - Harry zaczął się śmiać.
 - Ale to nie tak.. - Zaczęłam się jąkać. 
 - Żadne „ale” wszystko widzieliśmy i mi się tu teraz nie wykręcać. 
 - Kto by pomyślał, że odwieczni wrogowie poczują do siebie miętkę. - Niall zaczął się również śmiać. 
Louis stojący za mną zrobił się tak czerwony, że myślałam że zaraz wybuchnie. Chłopcy widząc to zaczęli się śmiać jeszcze bardziej, a wręcz płakać ze śmiechu. Ja tylko stałam podpierając ścianę i gapiąc się w ziemię, czułam że moje policzki robią się również czerwone. 

I tak wkrótce zaczął się nasz związek. Byliśmy w sobie zakochani po uszy i szczęśliwi. Z czasem oboje przeżyliśmy ze sobą nasz pierwszy raz. Nasz związek rozwijał się dalej do czasu kiedy chłopcy nie zaczęli stawać się bardziej rozchwytywani... 

Z moich oczu uroiło się kilka łez na wspomnienie tych czasów. 
 - Czy wszystko w porządku? - Zapytała kobieta siedząca obok.
 - Tak, wszystko dobrze. - Wymusiłam się na uśmiech i szybko starłam łzy spływające po moich policzkach. Zanim się obejrzałam samolot już lądował. Po odebrani bagaży postanowiłam zadzwonić do mamy. 
 - Cześć mamuś. Jesteś może w domu?
 - Cześć Sami. Tak jestem, a czemu pytasz?
 - A taka mała niespodzianka. Dobra ja muszę kończyć, pa.
 - Ale Sami.. - Nie zdążyła dokończyć, bo szybko się rozłączyła. Nie chciałam jej wszystkiego tłumaczyć, a już na pewno nie przez telefon. 
Złapałam pierwszą lepsza taksówkę, z pomocą kierowcy zapakowałam walizki, podałam mu adres i ruszyliśmy w stronę mojego rodzinnego domu. Po 15 minutach jazdy byliśmy już na miejscu, wyjęłam z bagażnika moje rzeczy i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Weszłam bez pukania, odłożyłam moje pakunki pod ścianę i udałam się do kuchnie gdzie dało się słyszeć mamę zmywającą naczynia. 



_______________________________________
Witam kochani. ♥♥
Specjalnie dla was dłuższy rozdział. ; ]]
Moim zdaniem jest on całkiem dobry.
Jeżeli macie do mnie jakieś pytania lub po prostu chcielibyście pogadać to śmiało piszcie do mnie na GG lub Twitterze. ; DD
Następny rozdział nie wiem jeszcze kiedy.
Mam nadzieję, że komentarzy pojawi się trochę więcej, bo wejść na dzień mam ok. 50 a komentarzy pod rozdziałem ok. 12. ; <<
A no i dziękuję już za ponad 1000 wejść normalnie jestem mega szczęśliwa ; DD.
Jeszcze raz dziękuję i do następnego. ♥

12 komentarzy:

  1. Super, ciesze się, że rozdział dłuższy :D. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. megaa ;* ICH HISTORIA jest ZAJEBISTA ;D pochłaniałam ją ;D Masz wielki talent ;* ;D Nie zmarnuj gooo ! <333

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki dłuuuuuuuuugi : D
    aww. jaki fajny kubek !

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie, że rozdział taki długi, uwielbiam czytać Twoją twórczość. Fajnie było przenieść się do czasów, kiedy Sam poznała chłopców i zaczął się jej związek z Louisem. To było naprawdę świetnie wymyślone i napisane. Ja kocham takie retrospekcje ;) No, a co do sytuacji sercowej Samanty, to moje zdanie jest oczywiste: ona musi być z Lou! Przecież ona kocha go, on kocha ją i wszystko jasne. Myślę, że Louis pojedzie do niej, do Wolverhampton (bo tam pojechała, tak?) i będą razem na zawsze. A przynajmniej mam taką nadzieję.
    Plus, dodam jeszcze, że kubek jest genialny. Też muszę poprosić moją chrzestną, żeby mi taki załatwiła :) A ty jesteś bardzo ładna!
    Czekam z niecierpliwością na następny, proszę, dodaj szybko.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde łza mi się nawet zakręciła, świetnie przedstawiłaś ich spotkanie i pocałunek ahh <3 kocham to :D mam nadzieję, że się jeszcze spotkają ;D
    Czekam na kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  6. jest świetne ;)
    nie mogę doczekać się następnego ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :*
    Czekam na kolejny. :)
    Zapraszam do mnie :) http://my-dream-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale świetnie piszesz . Lou i Sami są sobie przeznaczeni .
    Czekam na nexta : - *

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, kolejny świetny blog o 1D. Obserwuję !!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeeeeej , ale świetny rozdziaaał , < 333 No i kubek też zajebistyy < 3 oddaaj . :D Czekam na NN . :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszczę kubka! Awww...
    dodaj szybko następny, bo jestem ciekawa czy Zayn może w końcu coś poczuje;d

    OdpowiedzUsuń