Postanowiłam
udać się do pokoju gdzie przebywali Louis, Liam oraz Zayn. Idąc
przez korytarz zorientowałam się, że jestem w samej piżamie więc
zaczęłam biec aby uniknąć jakichkolwiek gapiów. Niestety z moim
szczęściem zza rogu wyłonił się wózek hotelowy, a zaraz za nim
Louis. Z dużą siłą zderzyłam się z wózkiem prawie przez niego
przelatując. Momentalnie poczułam niewyobrażalny ból w kostce, a
łzy zaczęły cisnąć mi się do oczu. Spojrzałam w stronę
Louis'a, który był totalnie zdezorientowany i chyba jeszcze nie do
końca docierało do niego to co wydarzyło się przed paroma
sekundami. Kiedy w końcu się otrząsnął podbiegł do mnie
zdenerwowany.
- Sami,
skarbie nic ci nie jest? - Złapał mnie za rękę i uważnie mi się
przyglądał.
- Ty
durniu, co ty kurwa robisz z tym pieprzonym wózkiem!? - Zaczęłam
się na niego drzeć tak głośno ile tylko miałam siły.
- Yyy..
no przepraszam, postanowiłem się trochę zabawić. Skąd miałem
wiedzieć, że akurat będziesz tędy przechodzić? - Zaczął
bezradnie drapać się po karku.
- Zabawić
powiadasz? Mogłeś mnie zabić!! - Kolejny raz na niego krzyknęłam.
- Przepraszam,
naprawdę nie chciałem. Nic ci nie jest?
- Nie
wiem, kostka strasznie mnie boli. - Popatrzyłam na wspomnianą
wcześniej część ciała.
- Pokaż.
- Zaczął oglądać moją stopę i delikatnie dotykać.
- Ała.!!
Zostaw!!
- Jest
opuchnięta, trzeba by to sprawdzić. - Oznajmił.
- Naprawdę??
Od kiedy ty taki spostrzegawczy jesteś? - Odpowiedziałam z
sarkazmem. Louis wywrócił tylko oczyma.
- Dasz
radę iść?
- Wątpię.
- Zaczęłam się podnosić lecz nie wyszło mi to najlepiej gdyż od
razu opadłam z powrotem na ziemię pod wpływem bólu.
- Dobra,
chodź. - Lou pomału wziął mnie na ręce.
- Tylko
ostrożnie. - Ostrzegłam go.
- Jasne.
- Uśmiechnął się nieśmiale i zaczął iść w stronę naszego
pokoju. Wszystko byłoby w miarę do zniesienia gdyby nie to, że
kiedy wchodziliśmy w zakręt Louis nie wyrobił i w efekcie tego
przywaliłam nogami o ścianę.
- Co ty
kurwa robisz?!! Mógłbyś chociaż raz uważać?!
- Sorrki.
- Wydusił tylko z niewinną minką, a ja przywaliłam mu porządnie
w łeb.
- Ała.
Za co to?
- Za
wszystko. - Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Przepraszam
kochanie.
- Powtarzasz
się. - Powiedziałam to bez jakichkolwiek emocji.
- Tak
wiem. Dobra ja może już w ogóle nie będę się odzywać.
- Byłoby
miło. - I tak w zupełnej ciszy dotarliśmy do naszego pokoju gdzie
był Harry oraz Niall, którzy wykonywali jakiś dziki taniec na
naszym łóżku.
- Złazić
w tej chwili!! - Tomlinson wydarł się na nich, a oni posłusznie
wykonali to co im nakazał. Tommo ułożył mnie na łóżku i usiadł
obok.
- Co się
stało? - Pytali nieogarnięci.
- Pozwólcie,
że wszystko wam wyjaśnię. - Zaczęłam. - Otóż obecny tutaj mój
chłopak Louis Tomlinson wjechał we mnie wózkiem hotelowym kiedy
biegłam przez korytarz. - Harry i Niall popatrzyli na siebie, potem
na mnie, a na koniec na Louis'a i prawie w tym samym czasie wybuchli
śmiechem.
- Co was
tak śmieszy cwele?!! - Krzyknęłam na nich, a oni dalej śmiali się
w najlepsze.
- Czy wy
jesteście nienormalni? Sami prawdopodobnie stało się coś z nogą,
a was to śmieszy.!? - Tym razem Lou się na nich wydzierał.
- No
sorry, ale kto mądry wjeżdża w swoją dziewczynę wózkiem? -
Wydusił przez śmiech Horan.
- Halo,
jak by ktoś nie zauważył ja tu umieram. - Pomachałam im ręką
przed twarzami.
- Dobra,
chodź. Jedziemy do szpitala. - Lou zwrócił się do mnie.
- O nie,
z tobą na pewno nigdzie nie jadę. - Zaprotestowałam.
- Sam
proszę cię. Przestań się wygłupiać.
- Ja po
prostu chcę żyć, a w twojej obecności raczej jest to trudne.
Niall zawieziesz mnie? - Poprosiłam utlenionego.
- Jak
chcesz. - Wzruszył ramionami.
- O nie,
nie ma mowy. Jedziesz ze mną czy tego chcesz czy nie. - Louis
wyraźnie wściekły podszedł do mnie i siłą wziął mnie na ręce.
- Puść
mnie!! - Zaczęłam się wyrywać, ale Tomlinson w efekcie tego
przerzucił mnie przez ramię co uniemożliwiło mi większość
ruchów. - Co ty kurwa robisz?!! Postaw mnie w tej chwili na ziemię!
- Tym razem zaczęłam obkładać go pięściami po plecach jednak
szatyn wszystko ignorował co jeszcze bardziej mnie denerwowało. Bez
słowa szedł do winy więc postanowiłam sobie odpuścić i zwisałam
tak niczym Fiona na ramieniu mojego „ogra”. Kiedy byliśmy już w
windzie Louis postawił mnie na ziemię. Spojrzałam na niego, a on
bez celu gapił się przed siebie z kamienną twarzą co mogło
oznaczać tylko i wyłącznie, że się obraził. Aby utwierdzić
moje zdanie głośno westchnęłam co również przeleciało mu mimo
uszu... W momencie kiedy dojechaliśmy na parter Lou znów wziął
mnie na ręce i kierował się w stronę samochodu. Oczywiście przed
hotelem było kilka fanek tym razem ku mojemu niezadowoleniu,
ponieważ w ostatnim momencie zorientowałam się, że mam na sobie
tylko piżamę, a po drugie Louis niósł mnie na rękach co też
dziwnie wyglądało. Tommo ułożył mnie na tylnych siedzeniach i
ruszył swoim Land Roverem. Przez drogę nie zamówiliśmy ani słowa
przez co atmosfera była jeszcze bardziej napięta. W momencie kiedy
ból w kostce stawał się coraz silniejszy poprosiłam go aby
troszkę przyśpieszył. Zrobił jak poprosiłam więc na miejscu
byliśmy po około 10 minutach.
____________________________________________
Cześć kochani. ; **
Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale komp mi trochę szwankuje.. -.- i jeszcze ciocia z Anglii przyjechała więc wiecie.. czasu nie było.
Rozdział troszkę dłuższy aby wynagrodzić wam tą nieobecność. ; D
Mam nadzieję, że się Wam spodobał. Jak zwykle troszkę namieszałam.
Opinie zostawiajcie w kom.
Love you all.! ♥♥♥